-A co ty tu robisz?
- Jak widać narazie zdejmuje buty, ale zaraz zdejmiemy coś innego- uśmiechnął się zadziornie.
- Yyy... słycham? - nie wierzyłam w to co się dzieje.
Noah prawie nagi leży w moim łóżku, a Louis bez zaproszenia z samego rana przychodzi do mojego domu.
- Czy możesz wyjść i wrócić popołudniu. Nie mam czasu na pogaduchy z kolegami! -otworzyłam szeroko drzwi i czekałam aż blondyn opuści mój dom.
- Oj nie moja droga! Na mnie od teraz zawsze będziesz miała czas... - podszedł do mnie, a ja zaczęłam się wycofywać. Drzwi trzasneły, a za mną
z ziemi wyrosła ściana. Nie miałam jak uciec.Chłopak położył jedną rękę na moim biodrze, a drugą oparł o ścianę tuż przy moim uchu.
- Oj Ari... moja słodka Ari- odgarnął kosmyk włosów z mojej twarzy.
Zbliżył się na bardzo niebezpieczną odległość i musnął moje wargi. Spojrzał mi głęboko w oczy i zrobił swój łobuzerski uśmieszek, który zawsze sprawiał, że moje kolana miękły, a potem wrócił do pocałunku, który odwzajemniłam. Całował delikatnie, ale mogę przyznać, że perfekcyjnie. Nie slodziewałabym się tego po tym chłopaku.
- Eheeem... - chrząknął Noah oparty o ścianę. - czy mogę wiedzieć co robicie? - zapytał zakładając ręcę na piersi.
- Do cholery, czy on musi być wszędzie?! -Louis odskoczył odemnie i powtórzył gest Noaha.
Oboje stali obok siebie i wlepiali swoje oczy we mnie.
- Nie będę się nikomu tłumaczyć. Nie wiem co Louis robi w moim domu, a Noah nocował u mnie, ponieważ sama się bałam. Idę się ubrać! - ominęłam tych dwóch idiotów i poszłam na górę.
Chciałam zrozumieć całą sytuacje. Tym razem głowy nie zaprzątał mi Noah, lecz blondyn. Nie rozumiałam o co mu chodziło. Ostatnio gadaliśmy na plaży. Nie odzywał się do mnie dobry kawał czasu, a teraz z samego rana wpada do mojego domu i zaczyna całować. Coś tu nie grało?! Tylko co...
Ogarnęłam się szybko i zeszłam na dół. Chłopców nie było w przedpokoju. Słyszałam, że ktoś krząta się po kuchni, więc tam poszłam. Ku mojemu zdziwieniu nie było tam ani Louisa ani Noaha.
W kuchni siedział mój braciszek, który jadł kanapki.
- Jeszcze ty?- powiedziałam już znudzona i usiadłam na stołku- co ty tu robisz?
- Jem... wpadłem na kilka dni, bo mam pare spraw do załatwienia. W drzwiach mijałem twoich kolegów. Byli wkurzeni i ja chyba nie chcę wiedzieć co robiliście- mówił z pełną buzią.
- Masz racje!- złapałam jabłko i poszłam przed telewizor.
Perspektywa Noaha:
Nie chciałem czekać, aż Ari wróci. Postanowiłem iść do siebie. Złapałem deskę i wyjechałem na taras. Po drodze minąłem jej brata, który coś do mnie mówił, ale nie chciałem go słuchać.
Czyli dlatego Ari nie chcę być ze mną i nie daje mi żadnych szans. Ona chodzi z Louisem. Wiedziałem... kurwa no wiedziałem. Byłem kurewso na siebie wściekły. Jak mogłem pomyśleć, że będzie na mnie czekać. Byłem i jestem idiotą.
Nagle zaczęło lać. Nie obchodziło mnie to. Nadal jechałem na swojej desce, niby do domu, ale skręciłem w uliczkę, która prowadziła do miejsca gdzie przychodziłem jak byłem dzieckiem.
Wdrapałem się po skałach na samą górę i usiadłem na brzegu urwiska.
Byłem cały mokry. Woda ciekła ze mnie jak ze starej ściery, ale chociaż mogłem pomyśleć.
Wiedziałem już wszystko. Wstałem i krzyknąłem z całej siły " KOCHAM MOJĄ ARI!". Ostatni raz mogłem to powiedzieć. Nie będę psuć ich związku. Wyglądali na szczęśliwych. Stałem na brzegu jeszcze jakiś czas aż do momentu gdy usłyszałem czyjeś kroki.
- Noah proszę cię nie skacz!
------------------------
Rybunie Witam 💟💕💖
Mam taki zapiernicz,że nawet nie mogłam myśleć o rozdziale... ale znalazłam chwile i jest!Jak się podoba? Co myślicie o Noahu i Louisie? Kogo shipujecie? :o
Dziękujemy za tyle wyświetleń i gwiazdek! Jesteście wspaniali 💟💖
Kocham Oli😊
YOU ARE READING
New Classmate
Teen Fiction22-07-2016 : #4 w kategorii dla nastolatków Aria to nieśmiała, cicha nastolatka. Ma przyjaciół, kochającą mamę, dobre oceny. Wiedzie spokojne życie w małym amerykańskim miasteczku. Wszystko się zmienia gdy dziewczyna zakochuje się w nowym chłopaku...