Rozdział 28/II

3.8K 232 20
                                    

Obudziłam się o 7. Chociaż nie! Ta idiotyczna nauczycielka mnie obudziła swoim krzykiem, który mogłam porównać do ryku godowego jelenia, albo czegoś w tym stylu.

Od razu po otworzeniu oczu zobaczyłam, że leżę na podłodze, a dokładniej na brzuchu Noaha, który jakimś cudem jeszcze spał.

Bardzo delikatnie się podniosłam i poszłam do łazienki zrobić poranną toaletę. Po ubraniu się w dziurawe dżinsy i krótki czarny top wróciłam do pokoju, by zrobić jakiś delikatny makijaż.

Gdy skończyłam postanowiłam obudzić Noaha, który nadal leżał w tym samym miejscu. Wzięłam poduszkę do ręki. Zanim się zamachnęłam wbrew mojej woli patrzyłam na jego umięśniony tors i ręce. Chociaż przez sen wyglądał słodko. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

- Ja wiem, że jestem piękny, ale nie patrz się tak na mnie -zaśmiał się chłopak i zmienił swoją pozycje na siedzącą.

- Nie patrzyłam to po pierwsze, a po drugie jesteś idiotą - na mojej twarzy pojawił się rumieniec i rzuciłam w chłopaka poduszką.

- Oj Ari Ari... tak się bawić nie będziemy - chłopak wstał i zaczął zbliżać się w moim kierunku.

Wiedziałam, że za mną są drzwi do łazienki, więc zaczęłam się wycofywać. Noah był coraz bliżej mnie. Byłabym na wygranej pozycji, gdyby nie fakt, że za moim plecami wyrosła ściana, na którą oczywiście wpadłam. Chłopak zaczął się śmiać i jedną ze swoich duży rąk oparł tuż przy moim uchu, a drugą zaczął rysować kółka na moim policzku.

Nachylił się nad moją twarzą i dał mi buziaka w policzek, a później poszedł do łazienki. Wykorzystując sytuacje wymknęłam się z pokoju w kierunku bufetu, bo byłam strasznie głodna.

Na korytarzu spotkałam Dereka, który czekał pod swoim pokojem. Chyba nie chcę wiedzieć czemu! Rzuciłam mu przelotne "Cześć" i weszłam do olbrzymiej sali pełnej stolików i wielkim szwedzkim stołem, na którym było mnóstwo jedzenia. Jednym słowem RAJ!

Wybrałam tosty francuskie, jednego nie wielkiego rogala na słodko i sok pomarańczowy. Przy stolikach nie widziałam nikogo z mojej grupy, więc usiadłam w losowym. Gdy kończyłam jeść poczułam czyjeś ciepłe ręce na mojej szyi.

- Kochanie, nigdy więcej przedemną nie uciekaj! - szepnął mi do ucha Noah i dał kolejnego buziaka, a później usiadł na przeciwko mnie i opuchał się tostami, których zjadł chyba z 10.

Gdy wszyscy zjedli posiłek pan Brown wyjął z kieszeni mikrofon i zaczął mówić coś na całą restauracje. Załamałam się jego głupotą i odwróciłam głowę,  żeby się do niego nie przyznawać.

Powiedział nam plan na dzisiejszy dzień i poinformował nas o zbiórce, która miała być przed hotelem za 15 minut. Raptownie wstałam z miejsca i poszłam w kierunku schodów na piętro, żeby wziąść najpotrzebniejsze rzeczy, które miałam w torbie. Oczywiście moi koledzy zrobili to samo. Gdy byłam na miejscu poczułam czyjąś rękę na moich pośladkach. Już miałam się odwrócić by przywalić temu komuś w twarz, ale nie zdążyłam, bo blondyn zrobił unik i mnie wyminął.

- Kurwa, Louis przesadzasz! - krzyknęłam, gdy znikał za rogiem korytarza.

- Nie mogłem się powstrzymać -wychilił się i posłał w moim kierunku ten swój uśmieszek.

Ja pokazałam mu środkowy palec i zatrzasnęłam drzwi do mojego pokoju.

Po wejściu do niego zobaczyłam, że Alison pożera twarz Derek, więc szybko złapałam torbę i zeszłam do holu.

~~~~~~~~~

Tego dnia mieliśmy znowu jechać pod wieżę Eiffela, by posłuchać co do powiedzenia na jej temat ma jakiś facet. Później mieliśmy zwiedzać miasto, a na obiad wrócić do hotelu. Przez cały czas koło mnie kręcił się Louis, który powoli zaczynał mnie irytować. Wydawało mi się, że zrozumiał, że nigdy nie będzie NAS, ale właśnie tylko mi się wydawało.

New ClassmateWhere stories live. Discover now