Rozdział 22/II

3.7K 235 3
                                    

Cameron podszedł do mnie i rozłożył ręcę, bym się do niego przytuliła. Wtuliłam się w niego jak w pluszowego misia i zaczęłam jeszcze bardziej płakać.
Nagle drzwi do mojego domu się otworzyły i usłyszałam jak ktoś zdejmuje buty i rzuca torbę na podłogę.

- Przepraszam za spóźnienie, ale miałem sprawę do załat...- powiedział Noah, gdy stanął w drzwiach mojego salonu.

Domyślam się, że to co robiłam z Cameronem wyglądało dziwnie. Noah wyglądał jak słup soli. Przez chwilę nie wykonał żadnego ruchu. Na jego twarzy pojawił się grymas, który wyglądał na coś typu "Albo od niej odejdziesz, albo ja policzę twoje zęby!". W dodatku jego pięść zaczęła się zaciskać.

Zaraz naprawde mogło się to skończyć karetką, więc oderwałam się od brata i otarłam swoje łzy.

- To... to nie tak jak myślisz!- próbowałam się tłumaczyć. Nie wiem dlaczego, ale w tamtym momencie wydawało mi się, że muszę to zrobić.

- Teraz ja wogólę o niczym nie myślę- podrapał się za uchem i wyszedł.

Łzy ponownie zalały moje oczy. Nie zważając na to, że Cameron stoi za mną, pobiegłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i rzuciłam się na łóżko. Później zasnęłam.

Perspektywa Noaha:

Gdy zobaczyłem ją płaczącą w ramionach tego bruneta, a nie moich, coś we mnie pękło. Miałem ochotę przyłożyć temu chłopakowi. Już zaciskałem pięści, ale przeszkodziła mi w tym moja Ari, która zaczęła się wypierać. Ja wiem co widziałem i nie miałem ochoty słuchać  tłumaczeń, więc wyszedłem.

Na parkingu zobaczyłem czarne auto, którego chyba wcześniej tam nie było. Chociaż w sumie mogłem nie zauważyć i stwierdziłem że należy do bruneta.

Wsiadłem do swojego samochodu i zanim odpaliłem silnik spojrzałem w okno domu Ari, w którym stał ten chłopak i rozmawiał z kimś przez telefon. A gdzie Ari?

Ruszyłem i pojechałem w kierunku swojego mieszkania. W lusterku zobaczyłem, że to same czarne auto jedzie tuż za mną. Za kierownicą siedział nikt inny jak... JACOB! Ale co on do cholery robi na wolności i czemu stał pod domem Ari?! Cholera co tu się dzieje?!!!

Chciałem sprawdzić czy Jacob śledzi też mnie, więc raptownie skręciłem w jakąś piaskową dróżkę. Nie myliłem się, chłopak zrobił to samo.

Zatrzymałem samochód i oparłem się o jego maskę. Obok mnie zajechał "detektyw" i otworzył szybę.

- Dzień dobry! Znowu się spotykamy. -powiedział z cwaniackim uśmiechem wymalowanym na twarzy.

- Też do kurwy miło ciebie widzieć! Mogę do cholery wiedzieć dlaczego nie siedzisz teraz w areszcie?

- Mój kochany chłopak i najlepszy przyjaciel Ari wpłacił kaucje- zaczął się śmiać

- Caleb?! - zapytałem z niedowierzaniem.

- Nie, Tabaluga! Oczywiście, że on.

- Co zrobił?! -nie rozumiałem tego co się właśnie dzieje.

- Masakra! Jesteś tak samo ogarnięty jak moja Aria- podparł głowę na rękach.

W tym momencie nie wytrzymałem. Odbiłem się od maski mojego samochodu i przywaliłem mu między oczy. Chłopak chyba stracił przytomność, a ja wrociłem do auta i odjechałem.

Perspektywa Ari:

Obudziłam się około 21. Słyszałam jakieś głosy, więc domyśliłam się, że mama już wróciła i rozmawia z Cameronem.

Postanowiłam zejść na dół do kuchni. Chociaż bardziej mogę powiedzieć, że to mój brzuch tak postanowił, bo wydawał z siebie dziwne dźwięki.

Gdy weszłam do pomieszczenia zobaczyłam mamę krzątającą się przy blacie kuchennym i moich obydwu braci, którzy o czymś rozmawiali.

- Już wstałaś kochanie? Jak się czujesz? -powiedziałam mama, gdy zobaczyła mnie w drzwiach.

- Jest lepiej! A co mamy do jedzenia? -zapytałam otwierając lodówkę.

- Na pewno nie kabanosy! Ten o tu wszystkie zjadł - James spojrzał na Camerona wzrokiem 7-latka, któremu ktoś zabrał zabawkę, a później wszyscy wybuchliśmy śmiechem.

Później siedzieliśmy w kuchni jak typowa rodzina. Gadaliśmy o wszystkim, wygłupialiśmy i tak dalej. Niestety w jakiś sposób weszliśmy na temat mojego ojca.

- Ari, James... odwiedzicie go? -zapytałam moja rodzicielka.

- Nie wiem jak on, ale ja jadę na 100%! - nie widziałam innej możliwości.

- To niestety nie jest łatwe -wtrącił się Cameron - teraz mieszkamy w Londynie, więc trzeba załatwić wszystkie formaloności.

- Ja się tym zajmę, a teraz dzieciaki idziemy spać, bo jutro szkoła - powiedziała mama. Na naszych twarzach pojawił się ledwo widoczny uśmiech.

- Cameron śpisz w pokoju gościnnym. Wszystko ci przygotowałam - krzyknęła gdy zamykała drzwi do swojej sypialni.

- Rezerwuje łazienkę -James wybiegł z kuchni, a ja zostałam sam na sam z brunetem.

Siedzieliśmy w ciszy. Nagle chłopak podszedł do mnie i szepnął mi na ucho "Nie masz się co martwić! Tamten chłopak cię kocha, a to była zwykła zazdrość. Do jutra zapomni" dał mi buziaka w policzek i zaczął drzeć się na Jamsa. Ja wróciłam do łóżka.

Perspektywa Noaha:

Krążyłem po mieście chyba do północy. Rozmyślałem nad całym dzisiejszym dniem i nad Ari. Nie rozumiałem dlaczego ta dziewczyna tak bardzo mnie zmienia. Tylko przy niej zachowuje się jak typowy pantoflarz. Przez całe liceum byłem tym BAD BOYEM, którego wszyscy się bali i którego każda dziewczyna chciała przelecieć. Nie powiem nie przeszkadzało mi to, ale teraz każdą wolną chwilę zaprząta mi ona- niewinna i delikatna dziewczyna, ktora ma swoje zasady i nie jest taka jak wszystkie. W dodatku ona jest w ogromnym niebezpieczeństwie i to przez swojego przyjaciela. Jak on mógł jej to zrobić? Tak nie zachowują się PRAWDZIWI przyjaciele!

Miałem wracać do domu, ale po drodze przejeżdżałem niedaleko domu Caleba. Postanowiłem, że wyjaśnie całą sprawę. Zatrzymałem auto i zacząłem złośliwie dzwonić dzwonkiem. Chłopak otworzył mi drzwi.

- Co ty do cholery zrobiłeś?! - zapytałem powalając chłopaka na ziemię - tak nie robią przyjaciele!

--------------------
Dzień dobry 😊
Przed wami rozdział napisany przez kogoś, kto od jakiegoś czasu nie umie składać zdan 😂
Więc za wszelkie błędy przepraszam, ale myśle że moze się wam spodoba 😍
Co sądzicie o zachowaniu Noaha?
Myślicie, że gdy Ari wybaczy przyjacielowi? 😡
Czekajcie na kolejne rozdziały ;3
Pozdrawiam Oliwia 💟💕

New ClassmateWhere stories live. Discover now