Walka i zaufanie

2.9K 166 26
                                    

Maddi
Powoli budzę się i siadam na łóżku. Wczoraj było dziwnie. Przyłączyłam się do ninja, nie chcę zabić Lloyd'a , pogodziłam się ze stratą Senseia i do tego mieszkam w bazie ninja. Ze złej stałam się dobra. Nadal nie wiem czy im powiedzieć o Krisie. Trochę zwariowane, ale trudno. Jak zawsze spałam w stroju. Wiem, że to dziwne, ale nie lubię pokazywać swojej twarzy. Dzięki temu mam czyste konto jak coś...

Idę powoli do kuchni. Nikogo tu nie ma. Dobra plan na teraz zrobić śniadanie iść do pokoju i spokojnie zjeść. W końcu przy nich bym musiała ściągnąć moją maskę.

Operacja tosty zakończona sukcesem. Kiedy odwróciłam się z talerzem, zobaczyłam Lloyd'a.
-Dzień dobry.-uśmiechnął się. Był w zielonej piżamie w białe paski.
-Witaj. A teraz wybacz idę do pokoju zjeść
-A dlaczego nie z nami?
- Bo jak mam jeść z maską?
-Jesteśmy teraz drużyną. Nam możesz zaufać.
-Nie.
Trochę posmutniał. Co ja poradzę.
-Dobra, ale przyjdź na trening za godzinę.
-Jasne. To do treningu.

Kai
Wchodzę do kuchni o wszyscy są. A co tak pachnie?
-Kto gotował?
-Zane. No chyba nie myślisz, że pozwolimy po ostatnim, żeby Cole gotował.- powiedział Jay. I ma rację. Ostatnio jego nalesnik no powiedzmy, że był jeden plus...
Jay nie mógł mówić przez tydzień.
-To co jemy?
-Tosty lub jajecznicę .-Zane i ten jego różowy fartuszek
-To dawaj tosty. Czyli dzisiaj trening z Maddi?
-Zgadza się. - Kurcze Lloyd jest jakiś wesoły.

Jay
Dobra dzisiaj mamy trening z Maddi. Nie mogę się doczekać. Ale teraz muszę znaleźć Nyę. Ostatnio mało spędzamy czasu. Wiem zaproszę ją na randkę! Chyba jest w swoim pokoju.
-Nya!
-Tak Jay.
-Wiesz, bo ja... no może my ten... pójdziesz ze mną dzisiaj do kina.
-Oh Jay. Tyle razy mnie zapraszałeś na randkę, a nadal masz z tym problem.
-Czyli tak?
-Tak.
-Jest.-Podskoczyłem z radości tak, że przywaliłem w sufit.

Maddi
Śniadanie zjedzone. Talerz odłożę na biurko. Później dołożę na miejsce. Teraz trening. Będę mogła się popisać.
Wszyscy już są na sali i trenują. Hmm... od czego zacząć. Z mojej zadumy wyrwał mnie Lloyd.
-Nie ćwiczysz?
-Ćwiczę, ale nie wiem od czego zacząć.
Lloyd chyba się zastanawiał czy mi coś powiedzieć czy nie. Wyduś to z siebie.
-Może popracuj nad równowagą. Łatwo Cię przewrócić.
W tym samym momencie mnie wywalił. Podał mi rękę i pomógł wstać.
-Widzisz. -zaśmiał się i uśmiechnął- Mogę Cię uczyć jak chcesz?
-No nie wiem jak mnie pokonasz możesz mnie uczyć.
Uśmiechnęłam się złowieszczo.
-Jasne a jak ja przegram.
-Wtedy przez tydzień nosisz różowy strój ninja.
Wszyscy zaczęli się śmiać.
-Lloyd z chęcią pożyczę ci mój -odparł Zane.
-Czekaj to ty masz różowy strój ninja?- Zane i różowy strój ninja? W sumie widziałam go wczoraj wieczorem w różowym fartuchu.
-Spytaj Lloyd'a.
Popatrzyłam na Lloyd'a a ten zrobił się czerwony.
-Może zaczniemy walczyć?
-Jak chcesz Lipton.
-Ej czemu Lipton?
-Bo tak... -wystawiam mu język.
-Nie wystawiaj języka, bo ci krowa nasika.
Jay gwizdnął.
-Wow... ale dowaliłeś.

Zaczynamy walkę. Jak by tu podejść zielonego. Już wiem zaczynam z kopem z pół obrotu. Ah.. unika.
Zaczynam po kolei uderzać. Do cholery on wszystko unika. Wkurzyłam się na maxa. Nagle poczułam się inaczej. Chwyciłam miecz i zaczęłam z nim walczyć tak na poważnie. Coś mówiło zabij. Nie mogę tego zrobić puściłam miecz i upadłam. Szybko podbiegł do mnie Lloyd. Wziął mnie na ręce jak pannę młodą i zaniósł do pokoju. Położył mnie na łóżku i usiadł na fotelu. Ja tylko patrzyłam się w sufit. Jaki on ciekawy. Po chwili złożył mnie głęboki sen.

Lloyd
Usunęła. Coś się musiało dziać w jej głowie. Muszę jej jakoś pomóc.

Idę do wujka Wu może on coś doradzi.
-Wujku.
-Wchodź Lloyd coś cię trapi?
-W sumie to tak. Maddi dzisiaj podczas treningowej walki, chciała mnie na serio załatwić. Ale w pewnym momencie ona upadła.
-Walczyła o Twoje życie.
Że co!
-Ale dlaczego?
-Nie pytaj mnie o to. Sam musisz się dowiedzieć. Musisz ją uczyć z Zanem i Colem. Oni ją nauczą spokoju i skupienia , a ty równowagi.
-Tak jest Sensei.

Zane pewnie siedzi teraz w warsztacie. Dużo czasu tam spędza ostatnio.
-Hej Zane!
Android podskoczył ze strachu. Za jego pleców widziałem Pixal.
-Budujesz ciało dla niej?
-Tak, ale nie mów innym. Szczególnie Jay'owi. Jeszcze by przy niej coś robił.
-Jasne. Nic nie powiem. Przyszłem, aby oznajmić, że razem z Colem mamy uczyć Maddi.
-Dobrze jak zgaduję chodzi o to, że ma dobrą i złą część. A my musimy nauczyć jej spokoju i równowagi. A reszta jest zbyt... nie odpowiedzialna. W sumie to Nya zbyt emocjonalna.
-Dokładnie. Powiesz Colowi ?
-Jasne.
Zane jest trochę przerażający.

Jay
Idę z do kina z moją dziewczyną, z moją dziewczyną. Muszę się stosownie ubrać. Niebieska koszula, czarne spodnie, buty i marynarka. Tak jestem niezły. Idę do pokoju Nyi. Stoi już na korytarzu w czerwonej sukience do kolan. Wyglądała cudownie.
-Idziemy.
-Tak.
Coś czuję, że to będzie przyjemny wieczór.

Maddi
Błądzę w lesie. Szukam czegoś, ale nie wiem czego. Doszłam do polany. Rosło tam jedno drzewo, a pod nim medytował Garmadon!
Pobiegłam do niego. On wstał i wyciągnął ręce. Przytulił mnie.
-Sensei co ja mam robić.
-Musisz nad sobą panować.
-Ale ja nie potrafię.
Garmadon spojrzał na mnie. Czułam wstyd, on mnie uczył, żeby się nie poddawać.
-Jestem beznadziejna.
-Każdy popełnienia błędy na których się uczy. Nie musisz się tak kryć. Mojemu synowi możesz pokazać twarz. Zaufaj mu...
Nagle ktoś go przebił mieczem. Nie...
Postać rosła i górowała nade mną.
-Nie uciekniesz...

To był tylko sen. Tylko sen, ale do cholery kto ma takie sny! Muszę komuś o tym powiedzieć tylko komu. Zaraz Garmadon mówił, abym zaufała Lloyd'owi.

Delikatnie otwieram drzwi do jego pokoju. Śpi. Jak go by tu obudzić?
-Lloyd- szepnęłam mu do ucha.
-Jeszcze pięć minut.
-Lloyd to ja Maddi.
Otworzył oczy i wstał. Był w samych spodniach. No , nie powpowiem ma mięśnie.
-Coś się stało.
Widać było, że się martwi.
-Miałam koszmar i....-w tym momencie się rozpłakałam jak małe dziecko. Usiadłam na łóżku Lloyd'a.- to było takie straszne...
Lloyd objął mnie. Czułam się bezpiecznie w jego objęciach. Spojrzałam mu oczy. Tak mogę mu ufać...

Lloyd
... przytuliłem ją. Sam wiem jak to jest mieć koszmary. Od kiedy Morro mnie opentał miałem ich sporo. Maddi spojrzała na mnie, chyba nad czymś się zastanawiała. Stanęła przede mną i zdjęła swój kaptur i maskę. Jest cudowna. Ma brązowe, długie włosy, zielono- szare oczy, mały, słodki nosek, a na nim kilka piegów.
-Ufam Ci, więc się już nie kryję.

Kris
Wreszcie znalazłem księgę zaklęć. Jest!

Wszystko gotowe teraz tylko potrzebuje esencji czarnego ognia.

Ninjago: Powrót - w trakcie naprawy /powolnej Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz