Zły sen

42 5 1
                                    


Dziewczyna spała ładnych kilka godzin. Obudziła się i ujrzała Jego. Tego, który ją uratował. 

- Co ty...? Nic się dziecku nie stało ? - Zapytała śpiącym głosem Laura.

- O widzę, że mnie pamiętasz. Spokojnie z dzieckiem wszystko w porządku. 

- Kim jesteś? - Nastolatka próbowała usiąść na łóżku.

- Spokojnie. Nie wstawaj. Jestem kuzynem Kacpra. Bardzo mi przykro za niego. Wiem co Ci zrobił. Wstyd mi za niego. Nigdy mnie nie poznałaś, bo byłem za granicą. Dopiero niedawno wróciłem i o wszystkim mi opowiedział. Stwierdziłem, że przy flaszce jest bardzo rozmowny. I pokazuje uczucia. Płakał. Tęskni za Tobą, ale duma nie pozwala mu wrócić. I nie chce tego dziecka.

- Nie mów mi nic o nim. Zniszczył mnie doszczętnie. Zrujnował mi życie. Jeśli tak bardzo tęskni to ma mój numer telefonu. Teraz wybacz, ale nie chce o nim gadać. 

- Dobrze. Rozumiem.

Rozmawiali tak jeszcze z godzinę. W tym czasie również byli u Laury jej rodzice, musieli szybko iść, bo się spieszyli do pracy. Dziewczynie i chłopakowi bardzo dobrze się ze sobą rozmawiało. Rozmowę przerwał Laury przyjaciel. 

- Hej Lula. Jak tam... Kto to ? - Wskazał palcem an młodego lekarza. 

- To jest lekarz, który mi pomógł. Matko... Nawet nie wiem jak masz na imię.

- Wojtek. - Odpowiedział młody lekarz.

- A no to jest Wojtek, a to jest mój przyjaciel Marcin, który mi bardzo pomaga. 

- No dobrze, że jej pomogłeś, ale w czym dokładniej. 

- Twoja Lula spadła ze schodów, gdy się dowiedziała, ze Pani Lidia nie żyję.

- Laura o czym on gada ? - Spojrzał na dziewczynę z wyraźnym szokiem na twarzy. 

- No pani Lidia nie żyję. Przez 2 lata walczyła z rakiem. Wtedy, gdy nam pomogła to były jej ostatnie dni.

Chłopak nie mógł w to uwierzyć. Z wrażenia musiał usiąść. Później trochę się rozluźnił i wdał się w  rozmowę Laury i Wojtka. 

* Godzinę później * 

- Wojtek ! W końcu Cię znalazłem! Latam i szukam Cię po całym szpitalu. Potrzebujemy Cię. - Wbiegł do sali straszy, zdyszany mężczyzna. 

- Wystarczyło zadzwonić. - Odparł młody lekarz.

- Nie filozofuj, tylko chodź !

Chwilę później już nie było ich słychać ani widać. Przyjaciele rozmawiali ze sobą jeszcze przez długi czas. 

- Wojtek mówił, że załatwi, aby mnie tutaj nie trzymali tak długo. On jest świetny.

- Ooo to super, że nie będą Cię tak długo tutaj trzymać. Moja Lula się zakochuję. - Po tych słowach parsknął śmiechem.

- Nie prawda ! - Wykrzyknęła ze śmiechem i dała mu kuksańca w bok.

- Dobra, dobra. Pamiętaj, ze ja wiem lepiej. Dobra Laura ja spadam, ale jutro wrócę. Mama mówiła, ze mam dziś wrócić wcześniej. 

- Dobrze. Będę czekać jutro na Ciebie. 

Przytulili się i Marcin wyszedł. Wychodząc ze szpitala owiało go zimne powietrze. Lubił wieczorne spacery samemu. Mógł wtedy dużo spraw przemyśleć. Pomimo tego, że pomaga swojej Luli to ma jeszcze swoje problemy o, których woli jej nie mówić. Nie chce jej martwić. Nie wiedział, że wracając do domu spotka go przykra sytuacja. Wchodząc do swojego domu, usłyszał szloch swojej matki.

Miłość I PrzyjaźńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz