Człowiek ciągle się zmienia, od chwili narodzin, aż po grób. To naturalny proces wiążący się z ludzką naturą. Jessie jednak przez całe życie starała sobie wmówić, że jej otoczenie jest odporne na to zjawisko, że wszystko co ją otacza nigdy nie ulegnie zmianom bo inaczej nie będzie jej. Dzisiaj jednak zaczęła zauważać różnice w dotychczasowym życiu, nawet w samej sobie.
- Jessie, wszystko w porządku? - blondynka siedząca obok wyrwała dziewczynę z rozmyśleń.
- Tak, jestem trochę zmęczona podróżą- nie wiadomo, ile w jej odpowiedzi było prawdy, a ile chęci uspokojenia przyjaciółki. Dziewczyny znały się od zawsze, razem bawiły się w piaskownicy, siedziały w jednej ławce, wspólnie uciekały na pierwsze imprezy. Były nierozłączne, być może właśnie dlatego Naomi towarzyszyła Jessie i swojemu wujkowi w, jaka sama to nazywała, polowaniu na duchy. Oni nienawidzili tego określenia, w końcu George Stone był jednym z najbardziej niezawodnych pracowników Instytutu Badań Psychiki, który obalił nie jeden wyssany z palca mit o nawiedzeniach. Był bezwzględnym realistą i to właśnie odróżniało go od Jessie, która od kilku miesięcy zaczęła staż w Instytucie. Brunetka od zawsze zafascynowana była zjawiskami paranormalnymi, a sam George był dla niej autorytetem. Jako dziecko uwielbiała przychodzić do mieszkania Naomi i wysłuchiwać opowieści jej wujka. Nic więc dziwnego, że o mało co nie umarła ze szczęścia, gdy dowiedziała się, że będzie towarzyszyła George'owi w jego kolejnym zleceniu, w jednym z prywatnych, męskich internatów w Korei. To była jej pierwsza podróż na inny kontynent i miała wiele wątpliwości co do tego wyjazdu, ale wiedziała, że taka okazja może się już nigdy nie zdarzyć. Rodzice brunetki nigdy nie popierali zainteresowań córki, ale ufali George'owi, w końcu był ich przyjacielem. Po wielu prośbach ulegli namową Jessie i zgodzili się na wyjazd. Z Naomi było na odwrót. Nienawidziła niczego co związane z pracą jej wujka, najzwyczajniej w świecie bała się tego. Jednak nie miała wyboru. Jej rodzice wyjechali w podróż, często tak robili, i wtedy właśnie zostawiali córkę pod opieką George'a. To nie tak, ze rodzice nie ufali Naomi, w końcu była pełnoletnia, ale znali ją na tyle dobrze by wiedzieć, że w jej głowie rodzą się szalone pomysły. Woleli nie ryzykować, a że George nie mógł odwołać zlecenia postanowił zabrać Naomi ze sobą, obiecując, że nie będzie musiała uczestniczyć w badaniach. Blondynce jednak nadal nie odpowiadało przebywanie w "nawiedzonym" domu, nawet jeśli jej wujek zapewniał ją, że takie rzeczy nie istnieją.
- Długo jeszcze?- mruknęła Naomi, przewracając kolejną stronę kolorowego czasopisma. - Najpierw lot samolotem, teraz ten pociąg - blondynka zaczęła przesadnie gestykulować - To i tak jakiś cud, że w ogóle jedziemy- Jessie zaśmiała się pod nosem na komentarz przyjaciółki.
-Właśnie jesteśmy. - rzucił George, gdy pociąg zatrzymał się na jednym z peronów.
Jako pierwsza wysiadła Naomi, targając za sobą ogromną walizkę.
- Jakbym cofnęła się w czasie- mruknęła, mierząc wzrokiem przestarzałą stację. - I jeszcze jedno- odwróciła się w stronę swojego wujka- Jak ty chcesz się z nimi dogadać? Uczęszczałeś na przyspieszony kurs koreańskiego? - prychnęła, przyglądając się tabliczce ze znaczkami, na której pewnie zapisana była nazwa miasta.
-O to proszę się nie martwić- Naomi odskoczyła, słysząc nieznajomy głos przy swoim uchu, którego jak się okazało należał do wysokiego mężczyzny o łagodnych rysach. Wyglądał jak typowy Koreańczyk. Przynajmniej tak pomyślała Naomi.
- Nasi uczniowie świetnie radzą sobie z angielskim, więc nie powinno być żadnych problemów- uśmiechnął się grzecznie- Panie Stone, mogę pana prosić- zwrócił się do George i razem odeszli trochę bliżej czarnego auta.
Jessie poczuła się nieswojo. Nie podobało jej się to miejsce. Mimo że nie chciała podsłuchiwać, do jej uszu dobiegła rozmowa George'a z Koreańczykiem, który nie był zadowolony z wizyty dwóch dodatkowych osób. Stone jednak zapewniał go, że należą do Instytutu i zawsze mu towarzyszą. Nawet idiota by w to nie uwierzył. Przeszło przez myśl Jessie i starała się skupić na czymś innym. Dlaczego nagle doszło do wniosku, że to nie był taki dobry pomysł z przyjazdem tutaj?