Jessie od razu po rozmowie z Mingyu udała się do George'a. Kilka razy pukała do jego pokoju, ale odpowiadała jej jedynie głucha cisza. Dziewczyna postanowiła nadusić na klamkę. Otwarte. Oczywiście Stone nigdy nie zamyka drzwi, to jeden z jego głupich nawyków.
- George- rzuciła Jessie i rozejrzała się po pokoju, ale nikogo nie znalazła. Przez chwilę pomyślała, że wyjechał bez niej, ale potem dostrzegła jego laptopa leżącego na komodzie. O ile uciekłby bez niej, nie zostawiłby swojego urządzenia. Była ciekawa jak wypadły badania, dlatego postanowiła przejrzeć nagrania z wczorajszego dnia. Zaczęła przewijać film, nic ciekawego nie wydarzyło się do 4;00. Na nagraniu widać jak opuszcza swój pokój. Moment. Czyli jednak nie przespała całego dnia. Z każdą minutą rozumiała coraz mniej. Nagle postać, która rzekomo była nią odwróciła się w stronę kamery, ale ku zaskoczeniu Jessie nie ujrzała swojej twarzy. Odskoczyła na widok kobiety z zamkniętymi oczyma. Była przygotowana na wszystko, gdy klatka nagle się zmieniło. Teraz na ekranie można było zobaczyć dziewczynę wpatrującą się w monitor laptopa. Jessie przełknęła ślinę odwracając się powoli.
- Jessie?- George spojrzał na wystraszoną brunetkę, a potem na swój laptop.
- Masz kamerę w swoim pokoju?- spytała nieśmiało
- Nie, to idiotyczne, co takiego widziałaś, że się wystraszyłaś?
- Przeglądałeś te nagrania?
- Tak Jessie, kilka razy. Dzwoniłem już na policję.
- Policje? - brunetka spojrzała na mężczyznę, który zaczął wyciągać rzeczy z komody, tylko po to by trafiły one do skórzanej walizki.
- Rodzinka Addamsów.- skwitował i nie przerywał pakowania
- Nie rozumiem.
- Zorientowałem się już pierwszego dnia.- zaczął George- Ten cały dyrektor Kim zaplanował to ze swoim synem i żoną.
- Jego żona nie żyje, Mingyu mi powiedział.- rzuciła Jessie
- Oni chcieli żebyśmy tak myśleli. Jego żona żyje i to ona podała ci środki odurzające. Mówiłaś, że czułaś się jakbyś była świadoma, to na pewno skutki uboczny tych proszków, - halucynacje- świetnie to wszystko zaplanowali. Prawie dałem się nabrać na tą wzruszającą historyjkę o chorej żonie i samotnym ojcu.- w głosie George można było usłyszeć obrzydzenie.
- Po co mieliby to robić?
- A czemu nie? Chcieli mnie upokorzyć. Nie wierzę, że leciałem do Azji tylko po to by zostać wkręconym w jakieś durne sztuczki.
- A co z tymi chłopcami pogrążonymi w śnie. Rozumiem, dlaczego mi podali proszki, bo chcieli cie nastraszyć, ale co z nimi? Dlaczego ma zatruwać własnych uczniów? Rodzice by nigdy się na to nie zgodzili.- Jessie nie chciała kłócić się z George'em, ale ciągle jej coś nie pasowało w tej historii.
- Rodzice?- mężczyzna zaśmiał się ironicznie- Jessie, to nie jest żaden renomowany internat dla bogatych dzieciaków to zwykły sierociniec. Widziałaś tabliczkę, kiedy przejeżdżaliśmy przez bramę? Nie? Sprytnie zakryli ją gałęźmi, ale z ciekawości postanowiłem to sprawdzić. Wczoraj, gdy spałaś wyszedłem na zewnątrz i to sprawdziłem. Wziąłem ze sobą słownik.
Jessie uważnie słuchała swoje podopiecznego, analizowała każde słowo. Dała się oszukać?
- Im więcej dzieciaków "zasypia", tym lepiej dla państwa Kim. A to całe dzwonienie do Instytutu to tylko przykrywka dla mediów. Gdyby przypadkiem ktoś z zewnątrz dowiedział się o epidemii śpiących chłopców będą mogli zwalić to na zjawiska paranormalne. Oni nie chcieli, żebyśmy rozwiązali ich problem, tylko żebyśmy wydali certyfikat i potwierdzili ich teorie, tym samym wypełniając ich chory plan.