Rozdział VI

108 13 1
                                    

Jessie powoli zaczęła schodzić ze schodów,gdy do jej uszu dobiegał cichy szloch. Gdy po raz kolejny zajrzała do gabinetu dyrektora budynku zobaczyła go w objęciach syna. Mężczyzna miał zamknięte oczy. Dziewczyna zrozumiała, że George się mylił. Czuła się jakby cały jej dotychczasowy światopogląd przestał istnieć.

Nagle usłyszała śmiech Naomi, a może to kolejne złudzenie? Wróciła na górę i zajrzała przez uchylone drzwi.

- V, to był głupi pomysł!- głos blondynki roznosił się po korytarzu.

Jessie nie mogła przestać uśmiechać się ze szczęścia. Po cichu zajrzała do środka pomieszczenia, licząc, że zobaczy Naomi wraz z kolegą siedzących na podłodze. Radość jednak szybko zniknęła z twarzy brunetki, gdy zauważyła przyjaciółkę rozmawiającą z... no właśnie kim? Przecież była sama w pokoju.

Jessie nie wiedziała co myśleć. A co jeśli V naprawdę nie istnieje? Naomi wymyśliła sobie przyjaciela? Ale po co miałaby to robić? Brunetka zbiegła na dół i weszła do gabinetu dyrektora. Mingyu już nie było, ciała jego ojca zresztą też, ale dziewczyna nawet nie zwróciła na to uwagi. Zaczęła grzebać w szufladach i szafkach. Otwierała wszystkie teczki i segregatory. Szukała... no właśnie czego? Dowodu na to, że jej najlepsza przyjaciółka nie zwariowała czy na to, że ona sama jeszcze trzyma się przy zdrowych zmysłach. Jej wzrok przykuła teczka wypełniona skrawkami gazet. Nie potrafiła ich przeczytać, ale widziała zdjęcia. Na jednej kartce widniała fotografia kobiety, druga zaś przedstawiała młodego chłopaka. Zabrała całą teczkę i postanowiła odnaleźć Mingyu, nie było to takie trudne, bo jak się okazało on także szukał dziewczyny.

- Dobrze, że jesteś - nerwowo pociągnął brunetkę za rękę- Musimy stąd uciekać!

- Nie!Stój!- zatrzymała go, szarpiąc za rękaw jego marynarki- Nie zostawię tutaj Naomi, wydaje mi się, że ma omamy.

- To normalne, nie śpi od kilku dni.- wyjaśnił chłopak

- Przeczytaj mi to - podała mu skrawek gazety.

- Młody chłopak odebrał sobie życie w jednym z sierocińców. - cytował- Kim Taehyung został znaleziony w swoim pokoju...- Mingyu zatrzymał się widząc minę dziewczyny, która zaczęła robić się coraz bledsza.

- Jessie, wszystko w porządku?- złapał ją za rękę

- V nie żyje...- wyszeptała - Dlaczego Naomi go widzi? Może widziała gdzieś jego zdjęcie i wykreowała sobie jego obraz, ma halucynacje bo nie spała.- zaczęła szukać realnego wyjaśnienia

- Jessie, nie ważne czy ten chłopak żyje czy nie, pomaga Naomi nie zasnąć, a to jest najważniejsze.- Mingyu starał się uspokoić dziewczynę i najwidoczniej pomogło.

- Ten napis na ścianie...to musiał być on. Mam ją ratować przed nią- wskazała na drugą stronę gazety.

- Znajdźmy George'a i uciekajmy stąd.- poleciła i razem wybiegli na zewnątrz.

- Pójdę wyprowadzić samochód, a ty go znajdź- rzucił chłopak - Jessie- krzyknął i jeszcze raz złapał dziewczynę za rękę - Uważaj na siebie i pod żadnym pozorem nie zasypiaj.- pocałował ją w czoło i skinął głową by ruszyła szukać George'a.

Pewnie w normalnej sytuacji, Jessie oblałaby się rumieńcem, ale nie teraz. Uśmiechnęła się do chłopaka i pobiegła do ogrodu. Postanowiła, że pójdzie nad staw, w końcu tam po raz ostatni go widziała.

Naomi leżała na kolanach V, czuła się okropnie. Coraz gorzej znosiła brak snu.

- Nie zasypiaj.- chłopak bawił się jej włosami - Przegrasz zakład jak zaśniesz.- zaczął ją szturchać po ramieniu.

- V, ja już nie wytrzymuję.- szepnęła

- Chodź, pójdziemy się przejść. To ci pomoże. Nie możesz zasnąć, nie teraz.- pociągnął ją za rękę.

Blondynka niechętnie ruszyła za nim. Czuła jak jej nogi plączą się przy każdym kroku.

Jessie biegała dookoła całego budynku, ale nigdzie nie mogła znaleźć George'a. Gdy weszła do jego pokoju zamarła widząc puste pomieszczenie. Gdzie są jego rzeczy? Walizka? Czyżby pomyliła pokoje? Niemożliwe,.. Nie zostawił ich. Nie zrobiłby tego. Musi gdzieś być.

Zaczęła otwierać wszystkie możliwe pokoje, a łzy spływały po jej policzkach. Jessie już dawno przestała czuć się senna, jedyne czego chciała to odnaleźć przyjaciółkę i jej wujka, i wrócić do Londynu. Jednak, gdy zajrzała do pokoju przyjaciółki zauważyła, że on także jest psuty. Dlaczego nie zabrała jej wcześniej? Dlaczego pozwoliła jej znowu wyjść? Jessie przeklinała się w myślach. Usiadła na chwilę na łóżku i starała się unormować swój oddech. Gdy nagle usłyszała ciche szepty. Wołały ją.

- To tylko halucynacje! To nie dzieje się naprawdę!- Jessie przykryła uszy.

Gdy tylko odgłosy ucichły zbiegła na dół, postanowiła, że odnajdzie Mingyu i razem poszukają Naomi, a potem stąd wyjadą. Ale co z resztą? Co z tymi wszystkimi chłopcami? Co panem Kim? Z George'm?

Po raz pierwszy w życiu Jessie nie wiedziała co robić.

- V, dlaczego nie mogę spać? To jedyna rzecz, którą tak naprawdę lubię.- marudziła blondynka.

- A ja to co?- oburzył się

- V ty nie jesteś rzeczą - zaśmiała się - Jesteś chłopakiem.

- To ma sens.- złapał blondynkę za rękę.

Naomi już nawet nie wiedziała dokąd ciągnie ją jej przyjaciel, ale było jej to obojętne.

Gdy Jessie wyszła na zewnątrz, zauważyła, że samochód już czeka.

- Mingyu?!- krzyknęła wystraszona. Chłopak też ją zostawił?

- Jestem- uśmiechnął się wychodząc z budynku. Dlaczego był w środku.

- Bylem się przebrać.- odpowiedział na niewypowiedziane pytanie. - Nigdzie go nie ma?

- Nie - westchnęła cicho

- Od wczoraj mówił o wyjeździe, jego pociąg odjechał godzinę temu, może postanowił, że wróci wcześniej.

- Nie, on by tego nie zrobił. George nie jest taki. Nie zostawiłby nas, nie zostawiłby Naomi.- Jessie była bliska płaczu.

- Ale Naomi też nie ma.- rzucił chłopak, a brunetka zaczęła nerwowo kiwać głową. Nie, nie zostawiliby jej, nie oni.

- Nie, Mingyu, Naomi by mi tego nie zrobiła.

- Jessie, ona była ledwo żywa, kto jak kto, ale ty akurat powinnaś jak zachowuje się człowiek wykończony psychicznie. Sama mówiłaś, że rozmawiała z tym całym V, a na dodatek wygląda jak wrak człowieka. Jestem przekonany, że jest świetną przyjaciółką, ale to co brak snu z nią zrobił...Jessie, to nie jest ta sama osoba.- złapał dziewczynę za rękę i spojrzał jej w oczy - A co jeśli są już na stacji i czekają za nami?

- Nie zostawiliby mnie tutaj samej.- powtarzała jak opętana, Nie chciała w to wierzyć. - Może jest jeszcze na górze, sprawdzę.- właśnie miała wejść do środka, gdy drzwi nie chciały się otworzyć.

- Zamknięte?- spojrzała na chłopaka

- Nie zamykałem ich, nie mam klucza.- Mingyu podniósł ręce, a Jessie zaczęła szarpać za klamkę. Nagle poczuła zapach siarki, a już po chwili wszystkie okna stanęły w płomieniach. Mingyu odsunął brunetkę na bezpieczną odległość i razem przyglądali się jak budynek staje w płomieniach.

- Mingyu! Tam są ludzie! Trzeba ich ratować!- Jessie próbowała wyrwać się z objęć chłopaka, ale był zbyt silny.

- Proszę cię, uspokój się.- rzucił błagalnym tonem i mocno przytulił ją do siebie - Nie możemy już nic zrobić.- po jego policzku spłynęła łza, w końcu za drzwiami został jego ojciec i 64 przyjaciół.

❝Save me❞ Mingyu x TaehyungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz