Od wczorajszego dnia Jessie chodziła jak w hipnozie. Nie potrafiła zrozumieć jakim cudem, spędziła cały dzień w łóżku. Przecież pamiętała jak się budziła, jak wychodziła z pokoju, jak spotkała się z Mingyu...
Właśnie pomagała montować kolejne urządzenia w hallu, gdy usłyszała kłótnie dyrektora Kim i George'a.
- Jeżeli dowiem się, że ten twój syn dosypał jej czegoś do picia, ale podał jej jakieś tabletki odurzające pozwę was! Zamkną ten wasz chory internat na zawsze! Cały świat dowie się o Was!- krzyczał Stone, a Jessie przysunęła się bliżej ściany by móc wszystko lepiej słyszeć.
- Ostrzegałem pana- zaczął spokojnie Koreańczyk- Wiedział pan jak wygląda nasza sytuacja, to i tak sukces, że się obudziła, wielu nie...Proszę nas nie zostawiać, to się nie skoń...- Jessie nie dosłyszała bo zobaczyła Mingyu zmierzającego w jej kierunku.
- Jak się czujesz?- spytał, podchodząc bliżej. Jessie zauważyła, że wygląda na zmęczonego. Zresztą nie tylko on, wszyscy dookoła przypominali bardziej cienie niż ludzi. Czy to możliwe, że wczorajszego dnia, gdy spała wydarzyło się coś istotnego? Czy George już wie po co zostali wezwaniu właśnie tutaj?
- Wszystko w porządku - uśmiechnęła się niepewnie
- Jessie - chłopak zbliżył się do niej - O 15:00 na strychu.- szepnął i szybko odsunął się, gdy zauważył George'a. Grzecznie ukłonił się do mężczyzny, lecz ten posłał mu tylko złowrogie spojrzenie.
- Kiedy przeprowadzimy z nimi wywiad?- spytała Jessie, chcąc uspokoić Stone'a.
- Nie przeprowadzimy go. - odparł chłodno - Jutro wyjeżdżamy.
- Jak to? Już im pomogłeś?- spytała zaskoczona brunetka. Czy to możliwe by w jeden dzień wyjaśnił tajemnice skrywaną przez internat.
- Nie, nie mogę tutaj dłużej zostać.
- Poddajesz się?- Jessie nie mogła uwierzyć w słowa George'a
- Nie mogę ryzykować twoim i Naomi zdrowiem. Popełniłem błąd zabierając was ze sobą.- w oczach mężczyzny było widać żal i smutek. Jessie złapała go za rękę.
- Mam wrażenie, że nie mówisz mi wszystkiego - zaczęła dokładnie skanować jego twarz, jakby to właśnie tam zawarta była odpowiedź na wszelkie pytania. - Obiecuję, że ci pomogę, tylko powiedz mi o co tu tak naprawdę chodzi.- powiedziała to błagalnym głosem, ale Stone jedynie pokiwał przecząco głową.
- Przykro mi Jessie, - mężczyzna poklepał brunetkę po ramieniu - Jutro wracamy.- minął ją i poszedł na górę.
Naomi siedziała na łące razem z V, wydawać by się mogło, że ją najmniej dotyka sytuacja panująca w budynku.
- Jakie są twoje ulubione kwiaty?- spytał chłopak, bawiąc się źdźbłem trawy, które przed chwilą zerwał.
- Lubię różę - uśmiechnęła się
- Ja też je lubię.- V spojrzał na dziewczynę - Sądzę, że byłbym dobrym chłopakiem. - dodał, a Noami znowu się zaśmiała.
- Ja też tak sądzę.- spojrzała na niego.
- Nikomu nie pozwoliłbym cię skrzywdzić- niepewnie złapał blondynkę za rękę, a ją przeszedł przyjemny dreszcz.
- V - westchnęła ciężko- Muszę ci coś powiedzieć.- spuściła wzrok- Przyszłam się z tobą pożegnać. Mój wujek chce żebyśmy jutro wyjechali.
- A ty nie możesz zostać?- spytał, nie przestając się uśmiechać. - Nie zostawiaj mnie - mocniej złapał ją za rękę
- Chciałabym, bardzo cię lubię, ale moje miejsce jest w Londynie. Muszę wrócić.- tłumaczyła, ale chłopakowi się to nie spodobało. Jego oczy powoli zaczęły się robić szkliste, dolna warga zaczęła drżeć. Naomi nie chciała by V płakał, dlatego mocno go przytuliła.