Jessie właśnie rozpakowywała swoją walizkę. Było jej szkoda, że nie dzieli pokoju z przyjaciółką. Nie chodzi o to, że się bała, ale czułaby się pewniej, gdyby nie była sama. Nienawidziła samotności. Zrezygnowana podeszła do okna. Czuła, że ten pokój ją przytłaczał i wcale nie chodziło, że jest mały, bo wcale do takich nie należy, ale sam wystrój. Szara tapeta, która gdzieniegdzie już odchodziła, ciemno brązowe meble w których skład wchodziło duże łóżko, ogromna szafa, komoda nad którym wisiało lustro. I to chyba ono było najgorsze. Tak, niczego nie winne lustro odpychało Jessie, dlatego gdy tylko weszła narzuciła na nie prześcieradło. Wyjrzała przez okno, przyglądając się chłopcom, którzy właśnie bawili się jak dzieci biegając w ogrodzie. Jessie mimowolnie się uśmiechnęła, gdy jej wzrok przeniósł się na ciemną postać stojąc przy drzewie.Czy to ta sama dziewczyna, którą widziała kilka godzin temu? nagle poczuła czyjaś dłoń na swoim ramieniu. Nerwowo odwróciła się, gotowa na konfrontacje ze swoim oprawcom.
- Jak na kogoś kto zajmuje się łapaniem duchów to strasznie łatwo cie wystraszyć. - przed Jessie stał wysoki chłopak, który uśmiechał się od ucha do ucha.
- Jestem Mingyu- wyciągnął dłoń w stronę brunetki, która zignorowała jego gest.
- A ja nie zajmuje się łapaniem duchów, wręcz przeciwnie. - mruknęła nerwowo.
- Jestem przewodniczącym komitetu uczniowskiego.
- Gratulacje- przerwała mu brunetka. Sama nie wiedziała dlaczego jest taka złośliwa, może to miejsce tak na nią działa.
- I dyrektor Kim kazał mi cie oprowadzić - nie dawała za wygrana i uśmiechnął się szeroko. - Podobno masz porozstawiaćjakiś sprzęt - dodał, a Jessie przypomniala sobie o torbie ze wszystkimi urządzeniami, która leżała na łóżku.
- Pomogę ci- chłopak zabrał od brunetki sprzęt i wyszedł na korytarz. Jessie czuła się niekomfortowo w takich sytuacjach. Zwłaszcza, ze chłopak wydal jej się naprawdę interesujacy, jednak szybko satarała się odsunać od siebie te myśli i uważnie szła za nim.
- Mam się zająć strychem- rzuciła nieśmiało Jessie, przypominajac sobie wcześniej ustalony rozkład obowiązków które wyznaczył George, jej prxypadl strych i drugie piętro, a on sam zajął się piwnica i resztą pomieszczeń.
- Ile masz lat? - spytał chłopak, przygladając się dziewczynie, która wydała mu się niezwykle piękna w półmroku który panował na korytarzu.
- Kobiet nie pyta się o wiek- odparla zaskoczono
- Nie jestes kobietą- usmiechnal się pod nosem, a brunetka spojrzała na niego ze złością - Jesteś dziewczyną, i na dodatek bardzo ładną - rzucił nieśmiało, a Jessie policzki znowu się zaczerwieniły.
- Jesteśmy- chłopak odłożyl torbę na ziemie i pociągnął za uchwyt zajdujący się na suficie, ktory jak się okazało skrywał za sobą schody na strach.
- W porządku- Jessie wspięła się na samą górę, gdy pośliznęła się na ostatnim stopniu i wylądowała w objęciach chłopaka.
- Uważaj- uśmiechnał się Mingyu i postawił dziewczynę do pionu.
- Dzięki- mruknęła Jessie i szybko odwróciła wzrok.
Strych jak strych. Rozejrzala się po pomieszczeniu. Nic nadzwyczajnego. Dużo kurzu, jakies stare graty, ławki, tablice, obrazy.
- Przyprawia o dreszcze - skomentował chłopak
- Widziałam gorsze- odparła Jessie, sięgajac po statyw i polaroid. - Podasz mi ten czerwony kabel?
- Do czego ten piasek?- zaczał bawić się słoikiem
- To proszek, nie dotykaj. - mruknęła brunetka