ColtonJestem tak zajęty przygotowywaniem posiłku dla Avalon, że nie zdaję sobie sprawy, iż nie jesteśmy sami. Uświadamia mi to dopiero komentarz, przez który jeżą mi się wszystkie włosy.
— To przez nią nasze życie ma stanąć na głowie?
Warczę, a odwracając się w stronę właściciela głosu, trącam rączkę patelni powodując, że ona, jak i cała jej zawartość, ląduje na ziemi.
— Kurwa! — syczę, odskakując w porę, zanim gorący tłuszcz znalazłby się na moich nogach. — VooDoo, sukinsynu, czy możesz się, kurwa, zamknąć i pukać zanim wejdziesz?!
— Jakoś do tej pory nie musieliśmy tego robić.
Patrzy na Ave oskarżycielsko i już za samo to mam ochotę do niego dolecieć.
— Pójdę na górę. — Ava wstaje, wskazując ręką sufit.
— W żadnym wypadku! — krzyczę, i zdaję sobie z tego sprawę dopiero, gdy dziewczyna się wzdryga. — Usiądź, proszę — dodaję delikatniej. — Zaraz uszykuję ci coś innego, a ty — patrzę na VooDoo — idź do salonu. Zaraz tam przyjdę.
— W sumie nie jestem głodna.
Ava nawet na mnie nie patrzy. Wzrok ma spuszczony i wbity w podłogę.
Mam ochotę nią potrząsnąć, bo co ona gada? Słyszałem wyraźnie jak jej brzuch wołał jeść. Poza tym, jest tak przeraźliwie chuda, że gdybym mógł, przywiązałbym ją do krzesła i przez najbliższy miesiąc wpychałbym w nią jedzenie, aż nie nabrałaby wagi, jaką powinna mieć, a nie jaką ma.
— Nie ma mowy, żebyś nic nie jadła, więc proszę cię, usiądź, a ja zaraz coś zrobię.
Nadal na mnie nie patrząc siada i zaczyna się bawić palcami u rąk. Mam ochotę je jej rozdzielić w obawie, że sobie je połamie, ale jedyne co robię to wzdycham i zaczynam szykować dla niej kanapki, a gdy kończę stawiam talerz i kubek z herbatą przed nią.
— Smacznego, Ava.
— Dziękuję, ale naprawdę nie musiałeś.
— Nie musiałem, ale chciałem. A teraz wybacz na moment, ale muszę pogadać z kumplem. — Przytakuje, więc ruszam w stronę salonu. Zatrzymuję się jednak w progu i spoglądam na nią jeszcze raz. — Ava. — Podnosi na mnie wzrok. — Przepraszam za niego. — Kiwam głową w stronę salonu, gdzie siedzi VooDoo.
— Nie masz za co przepraszać. Powiedział to, co myślał.
— Nawet jeśli tak myślał, to nie powinien tego mówić. — Otwiera usta, żeby coś powiedzieć, więc szybko dodaję: — I nie kłóć się ze mną, proszę.
Niewielki uśmiech przyozdabia jej twarz.
Musi być cholernie silną osobą, skoro po tym wszystkim, co przeszła ma siłę się uśmiechać, a przecież mogę to sobie jedynie wyobrazić po tym, co widziałem w podziemiach Knife'a.
Jestem więcej niż pewien, że jeśli kiedykolwiek będzie miała wystarczająco siły, żeby to opowiedzieć, wypatroszę skurwysyna gołymi rękoma.
— Lou...
— Zanim zaczniesz drzeć papę, chciałbym, żebyś mnie wysłuchał.
— Drzeć papę? Stary, kurwa, w tym domu obowiązują pewne zasady — warczę.
Siadam na fotelu na wprost niego i wyciągam z kieszeni spodni paczkę papierosów, po czym odpalam fajkę, zaciągając się dymem.
CZYTASZ
Raise the Dead
ActionŻycie nigdy nie rozpieszczało Avalon Brown. Najpierw śmierć jej rodziców, gdy miała sześć lat, potem poczucie straty, odrzucenia i osamotnienia, gdy trafiła do sierocińca. I tak jak zawsze myślala, że nie może spotkać jej nic gorszego, tak nie mi...