Rozdział siedemnasty

4K 291 37
                                    

Avalon

Słyszę ciche pukanie do drzwi. Nie muszę nawet pytać kto to, bo wiem, że po drugiej stronie stoi Harper.

– Śpisz? – pyta, zaglądając przez uchylone drzwi.

– Nie.

Podnoszę się i siadam, gdy ta wchodzi do środka. Obserwuję jej płynne ruchy, gdy przemierza pokój. Wygląda jak bogini, gdy jej satynowy szlafrok rozwiewa się na boki i odsłania długie, zgrabne nogi. Czarne włosy podskakują przy każdym kroku, wyglądając przy tym idealnie. Nigdy w życiu nie podejrzewałam nawet, że będę miała tak wspaniałą przyjaciółkę. Trochę szaloną i ze zwariowanymi pomysłami, ale zawsze.

Siada na skraju łóżka i mnie obserwuje. Nauczyłam się już, że to nie wróży nic dobrego, zwłaszcza znając jej niecne plany.

– Masz.

Wyciąga przed siebie rękę, którą cały czas chowała za plecami. Trzyma w niej jakiś materiał. Biorę go od niej i rozwijam. To piękna satynowa koszulka nocna z koronkowymi wstawkami. Czuję, jak rumienię się na jej widok.

– Po co mi to? – pytam, nie będąc do końca pewna, czy chcę znać odpowiedź.

– Nie gadaj tyle, tylko zakładaj.

– Co? – piszczę.

Harper przykłada dłoń do moich ust.

– Chcesz ich obudzić?

– No właśnie, a co jeśli Corban nagle zejdzie?

Mam spore wątpliwości, czy jej plan jest aby na pewno dobrze przemyślany.

– Nie zejdzie.

Stanowczość w jej głosie sprawia, że mrużę na nią oczy.

– Skąd ta pewność? – pytam.

– Bo dosypałam mu środki nasenne do piwa.

– Zwariowałaś? – To pytanie jest na pograniczu stwierdzenia.

– Spokojnie. – Uśmiecha się radośnie. Tak, to zdecydowanie szaleństwo. – Nic mu nie będzie. To ziołowe tabletki, którymi nie można się zatruć. Poza tym Corban ma tak twardy sen, że nawet gdyby armata wystrzeliła, on i tak by się nie obudził.

– Więc po co to zrobiłaś?

Odrzucam kołdrę i spuszczam nogi na ziemię.

– Na wszelki wypadek? – Bardziej pyta niż stwierdza. Wzrusza ramionami, wstaje i chwytając moje ręce, zmusza mnie do tego samego. – Dobra, Ava, nie ociągaj się. Misja czeka.

Ta cała misja wydaje mi się coraz głupsza. Rozważam, czy na pewno chcę brać w tym udział, ale Harper już ściąga spodenki mojej piżamy.

– Ej! – Uderzam ją w dłoń. – Co robisz?

– Pomagam ci. Serio Ava, jesteś już gotowa. – Staje, wpatrując się w moje oczy, jakby chciała coś z nich wyczytać. – Od kilku dni nie rozmawiałyśmy o niczym innym. Sama mówiłaś, że chciałabyś się dowiedzieć, jak to jest być z facetem.

– Rozmawiać a wprowadzać w czyny, to dwie różne rzeczy.

Faktycznie, od paru dni Harper próbuje mnie przekonać, że nie ruszę dalej, jeśli nie spróbuję normalnego zbliżenia, które nie będzie mi się kojarzyło z bólem. I tak jak na początku nie chciałam o tym słyszeć, tak w pewnym momencie stwierdziłam, że może mieć rację. Aż dotąd.

– Harper, a co jeśli tylko się ośmieszę przed Coltonem?

– Zwariowałaś? Ślepiec by zauważył, że na ciebie leci.

Raise the DeadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz