Rozdział 5

92 6 5
                                    


1 godzinę później*

Właśnie wychodzę ze szpitala. Bardzo się cieszę ze swojej decyzji jednak że zbliżyłam się do Lukeya i że chcę się z nim zaprzyjaźnić. Zasłużył na to.

Chłopak był tak cudowny że podał mi do niego numer i powiedział mi że w razie czego dzwoń będę zawsze. To było bardzo słodkie i miłe z jego strony.

Sara!! - słyszałam właśnie jak jakiś chłopak woła moje imię wiem kto to chyba... to chyba Oliver...

kurwa ... zajebiście - przelknęłam go w myślach odwróciłam się gwałtownie :

Czego kurwa chcesz!? - spytałam ze łzami w oczach. Przypomniałam sobie co on mi zrobił.

Przepraszam nie chciałem.. Sara cholernie cię kocham - powiedział łamiącym się głosem

W dupie to mam! -warknęłam powstrzymując łzy .   

Sara.. ja kocham tylko ciebie ja niewiem co we  mnie wtedy wstąpiło ... Jestem idiotą wiem - jego głos się naprawdę łamał 

Oliver ale ty całowałeś się z taką wytapowaną zdzirą ... niewiesz jak to w chuj bolało.. Dobra .. wyjaśniliśmy sobie chyba wszystko więc spierdalaj! - krzyknęłam  i wybiegłam szybko a on się poddał chyba już bo nie widziałam żeby szedł. 

Po 20 minutach doszłam do domu cała zapłakana . Szczerze? Moją rzekomą matkę Monicę to nie zainteresowało a nawet uśmiechnęła się pod nosem. Rozumiem że jestem niepotrzebna nikomu ale kurwa to nie moja wina że się urodziłam. 

Gdy weszłam do mojego pokoju od razu się udałam w poszukiwaniu żyletki. Myślałam że po powrocie ze szpitala będzie lepiej. W końcu mam Luke'a który jest moim najlepszym przyjacielem , ale tylko go.. kocham go po przyjacielsku. Niewiem co bym bez niego zrobiła. 

Patrzyłam z uwagą jak ,,strumienie" krwi wylewają się z mojego nadgarstka i cicho szlochałam. Usłyszałam dzwoniący telefon .. mój telefon to Luke dzwonił. Od razu odebrałam. 

Tak? - spytałam cichutko 

Sara mogłabyś wpaść tak gdzieś  o 18 do mnie? Podam ci adres w sms'ie. Będę tam ja i moi przyjaciele. Prócz tej pracy w szpitalu mam zespół właśnie wraz z nimi i zapraszam Cię na naszą próbę iii odmowy nie przyjmuję - wypowiedział. Nie chciałam iść tam. Pewnie jego przyjaciele mnie nie polubią. Nikt mnie nie lubi. Nie oszukujmy się , ale nie chciałam robić przykrości. Słyszałam ekscytację w jego głosie gdy to mówił. 

Dobrze przyjdę - powiedziałam 

No to super. Do zobaczenia - rzucił i się rozłączył  

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Oto 5 rozdział! Długo musieliście czekać wiem! Ale w końcu dodałam i przepraszam że to były aż dwa tygodnie. 

Do następnego 

Ily <333



     

Love is pain // l.h Where stories live. Discover now