~1

325 15 0
                                    


- To postanowione! Ja na te pieniądze, za które kupujesz wszystko, ciężko się napracowałem! -  Krzyczy po raz kolejny mój ojciec. Taa, to jest już chyba codziennością, że się kłócimy. Znowu każe mi znaleźć pracę. Ale przecież są wakacje! Zaplanowałam polecieć na jakieś wyspy z przyjacielem, a tu dupa, bo chyba nie przekonam już taty.

- Niby kiedy znajdę tą pracę?! Nie mam zamiaru latać po różnych urzędach czy coś w tym stylu!

- Dobra, może tak? Będziesz pracowała w jednym z moich klubów golfowych. - On sobie chyba żartuje. Golf to obciachowy sport. Dlaczego to w ogóle jest sport? Starzy goście lub pięknisie, uderzające kijami w piłki, aby trafić do dołka. Chwila...przystojni chłopacy z grubymi milionami?

- A co ja tam mam robić? - Pytam analizując propozycję, która została mi zaproponowana.

- Podawać kije i piłki. - Rzekł już lekko znudzony naszą sprzeczką. Pomyślałam trochę i doszłam do wniosku, że warto spróbować. Darmowe napoje, widok na przystojnych gości...

- Od kiedy zaczynam? - Tata popatrzał na mnie zdziwiony. Pewnie myślał, że zignoruje wszystko co powiedział.

- Jak chcesz to po jutrze.

- Okej, dzisiaj przyjdzie Justin. - Justin to mój najlepszy przyjaciel. Ojciec jedynie skinął głową i poszedł do swojego biura.

Ja natomiast idę do kuchni po jakieś chipsy i słodycze. Do picia oczywiście różane wino i mleko bez laktozy. Nie to, że nie toleruje laktozy, ale wole te mleko od zwykłego, a wino dla Justina. Nie mogę przez pewien czas pić alkoholu, ponieważ po ostatniej imprezie miałam czyszczony żołądek. Nie miłe wspomnienia...

Do Justin:

No to dzisiaj u mnie za godzinę. Nie przyjmuję odmowy.

Po 15 minutach dostaje SMS'a.

Od Justin:

Stoję pod drzwiami. Otwórz.

Cały on. Nigdy nie zadzwoni ci do drzwi, tylko pisze, że już jest. Zeszłam na dół i wpuściłam do środka chłopaka. Był uśmiechnięty, z resztą jak zawsze. Justin Bieber to 22- latek o brązowych włosach i miodowych oczach. Ma umięśnioną sylwetkę i wszystkie dziewczyny za nim latają. Jest jeden problem. Brunet zmienił orientacje rok temu. Wróciłam razem z moim gościem do sypialni, usiedliśmy na łóżku.

- Co się stało? - Spytał prosto z mostu. Zawsze wiedział, że jest coś nie tak. Czasami zastanawiam się czy jest medium...

- Po jutrze idę do pracy.

- Wow, gdzie?

- Do klubu mojego ojca.

- Jakiego? On ma dużo klubów.

- A, sorry, tego golfowego.

- Golf... - Justin wzdrygnął się na samom myśl o tym. Miał o nim takie same zdanie co ja.

- Tsa, dlatego muszę trochę się wyluzować.

- Biedulka, upić się nie może. - Zrobił minę zbitego psa. Pacnęłam go w ramię.

- Nawet sobie nie żartuj.

- Jesteś trochę alkoholiczką.

- Nie prawda, piję 3 razy w roku.

- Ta, niby kiedy?

- W Święta, Sylwestra i kiedy wytrzeźwieje. - Parsknął śmiechem.

*************************

Dzisiaj jest mój pierwszy dzień w pracy. Nie stresuje się zbytnio, ponieważ co może mi zrobić szef? Przecież ojciec mnie nie wywali.

Tak jak codziennie rano, umyłam się i zjadłam śniadanie. Włosy związałam w kucyka, a na twarz nałożyłam delikatny makijaż. Dostałam już nawet specjalną bluzkę z logiem klubu. Do tego granatowe rurki i białe convers. Na miejsce pojechałam czarnym Jeepem, którego dostałam na 20 urodziny.

Była dopiero 10:00, a na polu roiło się od golfistów i melex'ów. Podeszłam do recepcji, aby zapytać komu mam pomagać.

- Dzień dobry, nazywam się Shailene Peterson i od dzisiaj mam tu pracować. - Kobieta siedząca za ladą, w pewien sposób mnie ignorowała, lecz gdy usłyszała moje nazwisko zebrała się do kupy.

- Witam, zostałam uprzedzona o pani przyjściu. Proszę udać się do melex'u numer 2 i dać tą kartkę kierowcy .- Wzięłam karteczkę i nie czytając jej poszłam na poszukiwania tego pojazdu. Po kilku minutach dostrzegam mój cel.

- Ymm, dzień dobry, mam udać się tutaj. - Dałam to małe pisemko, po czym mężczyzna gestem ręki pokazał abym wsiadła. Ciekawe na kogo dzisiaj trafię.

- Nigdy nie widziałem kobiety jako asystentka Nilla Horana. - Czekaj... Niall Horan, mistrz krajowy w glofie. O karwasz twarz.

Niall POV

- Podaj mi kij numer 8. - Mówię do mojego asystenta, który swoją drogą mnie denerwuje. - Przecież to jest 6! Wynoś się z tond i nie wracaj.

Powiadomiłem personel aby mi dali kogoś innego na czas, w którym znajduję się w tym klubie. Jest on jednym z najlepszych, a jego właścicielem jest znany milioner. Po 10 minutach podjeżdża do mnie melex z jakąś dziewczyną. Przyznam, ze jest bardzo ładna. Tylko co ona tu robi. Wychodzi z pojazdu i podchodzi do mnie.

- Witam panie Horan, mam być pańską asystentką.

- Dzień dobry, jak się nazywasz?

- Shailene Peterson. - Analizuję chwilę jej słowa i dochodzi do mnie fakt, że jest to córka właściciela tego klubu.

- Mam nadzieję, że nie mylisz numerów kijów.

- Długo ćwiczyłam, aby się przygotować na mój pierwszy dzień w pracy, a więc mam nadzieję, że nie. - O dziwo nie przeszkadzało mi małe doświadczenie Shailene.

- Podaj mi proszę numer 2. - Blondynka po krótkim zastanowieniu, wybrała dobry kij. - Doskonale. - Rzekłem uśmiechając się do niej. Ma w sobie potencjał i czuję, że będzie dobra w swoim fachu. Zastanowię się nad jej stałym zatrudnieniem.



Asystentka golfisty || n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz