ROZDZIAŁ 14

8 3 1
                                    


„BEZRADNOŚĆ"

Amiza była zmęczona wydarzeniami z całego dnia.

- Wiecie co, może zacznijmy wszystko od jutra, nie mam już na nic siły

- Dobrze Amizo

- To ja lecę do królestwa - powiedział Liber - jakbyś potrzebowała pomocy to wiesz jak mnie wezwać

- Wiem, wiem, spokojnie - odpowiedziała z uśmiechem

* Pegaz odleciał *

- Co powiesz na to, żebym cię odprowadził?

- Arisie nie trzeba

- To chociaż do końca lasu

- Skoro tak bardzo chcesz

Szli w ciszy przez dłuższą chwilę.

- - Dziękuję - powiedzieli razem

Po tym oboje zaczęli się głośno śmiać.

- Za co? - spytała Amiza

- Jak to za co? Uratowałaś mnie! Byłem w niebezpieczeństwie i to głęboko pod wodą!

- Owszem uratowałam cię, ale zrozum, że to był mój obowiązek. Nie mogłam tego tak zostawić. Jesteś dla mnie bardzo ważny Arisie

- Dlaczego ważny? - spytał

- No, bo musimy razem pokonać Gloryta

- Aha, to tak mnie postrzegasz?

- Jak?

- Jako przyrząd! Jestem dla ciebie kimś ważnym, ale tylko w kwestii pokonania mojego ojca!?

- Nie! Źle to odebrałeś! Daj mi to wszystko jeszcze raz wytłumaczyć

- Już wystarczająco dużo powiedziałaś na ten temat. Do tej pory myślałem, że relacje między nami są zupełnie inne, a się okazało, że traktujesz mnie jak głupią, nic nie znaczącą rzecz. Jestem ci tylko potrzebny do magii, bo jako gwiazdy musimy się razem połączyć

- Ale...

- Nie ma żadnego ale! W ogóle nie liczyłaś się z moim zdaniem, uczuciami, którymi cię darzę!

- Jakimi uczuciami Arisie?

- A, no super, to nawet jesteś na tyle ślepa, że nie widziałaś jak bardzo się dla ciebie staram! Chwila! Czemu ja ci się w ogóle tłumaczę!? Do reszty zgłupiałem? Mniejsza z tym. Nie chcę cię już znać. Znikaj stąd i nie pokazuj mi się więcej na oczy!

Aris cały zdenerwowany odwrócił się na pięcie i ruszył swoją drogą.

- Arisie! - krzyknęła przez łzy

Chłopiec nawet się nie odwrócił. Amiza była wstrząśnięta tym wszystkim. Jeszcze kilka minut temu śmiali się razem, a teraz pokłócili się do tego stopnia, że ten nie chce jej widzieć. Cały czas płakała. Z tego wszystkiego złapała ją mocna czkawka.

Dziewczynka przypomniała sobie, że musi przynieść coś ciekawego dla Arodina. Obiecała mu. Zaczęła iść powoli w kierunku domu. Myślała po drodze nad rzeczą, jaką mogłaby mu podarować. Nagle przystanęła na chwilę, by nabrać więcej powietrza.

- Chciałabym znaleźć się już w domu - powiedziała cicho

Po tym zdaniu, w jednej sekundzie znalazła się w swoim pokoju.

- Jak to się stało? Umiem się teleportować? Muszę się zaraz pochwalić Arisowi! Mam inną moc, niż mój żywioł! .............. Zapomniałam... Pokłóciłam się z nim. Szkoda mi siebie. Pójdę pochwalić się rodzicom

Mamo? Tato? Wiecie co? Mam kolejną moc! Umiem się teleportować!

- To wspaniale dziecko! - odpowiedzieli chórem

- Emmm... mamo?

- Tak córeczko?

- Mamy może w domu jakąś ciekawą albo ładną rzecz?

- Chodzi ci o coś konkretnego?

- Nie, po prostu żeby było ładne

- Poczekaj chwilę

* Mama Amizy poszła do sypialni *

- Zobacz kochanie, może być?

* Podała córce przedmiot *

- Ojeju, jakie śliczne lusterko! Ma takie ładne niebieskie kryształki po bokach. Mogę je sobie wziąć?

- Już czas najwyższy, żebyś teraz ty nim gospodarowała. To lusterko należało do twojej pra pra babci. Z pokolenia na pokolenie było przekazywane córkom i w końcu padło na ciebie

- Jakim cudem przez tyle lat się nie zbiło?

- Może to jest jakiś rodzaj magii? Kto wie

- Tak! Idealny prezent, nie będę musiała narażać się na wyjście z domu - powiedziała pod nosem

- Amizo słyszałam to. Chciałaś wyjść z domu?

- Nie mamo, to już nieważne


STAROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz