Rozdział VIII

4.8K 251 25
                                    

Dysząc po przebiegniętym  maratonie,przekroczyłam próg drzwi domu w którym było czuć napiętą jak drut atmosferę. Ściągnęłam buty i pokierowałam się do salonu gdzie siedział samotnie Michael oglądając mecz koszykówki.Gdy tylko usłyszał moje kroki odwrócił się patrząc zmartwionym wzrokiem na moją osobę.

-Hope gdzieś ty była? Ja z chłopakami odchodziliśmy od zmysłów.-powiedział siląc się na spokojny,opanowany ton co z trudem mu się udawało. Nie byłam pewna czy mówić mu i martwić go sytuacją sprzed 2.5 godziny.Ale co jak co to mój rodzony brat i wolę nie mieć przed nim tajemnic.

-Poszłam do sklepu,bo nie było nic w lodówce.Po wyjściu z spożywczaka jakiś facet złapał mnie za ramię.To był ON.Mój porywacz.Powiedział,że ,,pożałuje tego,a on dotrzymuje obietnic".Mike o-on chciał m-mnie z-zgwałcić.Prawie mu się to udało,ale obronił mnie jeden chłopak,Brad z The Vamps. Potem w ramach podziękowania za ratunek poszłam z nim na kawę.Przepraszam.Mogłam zadzwonić.-powiedziałam,a Mike mnie przytulił,bo nawet nie zauważyłam kiedy łzy zaczęły spływać po mojej twarzy.

-Nic się nie stało siostrzyczko.A tego gnoja to zajebie własnymi rękami jak tylko go zobaczę.Obiecuje ci to.Co do Brada to muszę mu podziękować.A teraz chodź.Zrobię ci kakao,zawołam chłopaków i oglądniemy jakiś film ok?-Powiedział,a ja przytaknęłam.Mike podszedł na piętro op chłopaków,a ja zajęłam miejsce na kanapie i zaczęłam szukać jakiegoś fajnego filmu.Po chwili  do salonu przyszli Cal i Ash,więc jak obstawiam Mickey jest w kuchni.Chłopaki po tym jak przyszli do pomieszczenia bez słowa zamknęli mnie w szczelnym uścisku.Chyba już wiedzą co się działo.Gordon ty plotkaro!

-Dobra chłopaki,jest już dobrze.Zaraz,a gdzie Hemmings?-dopiero teraz zobaczyłam,że w domu jest tylko 3/4 5SOS.

-Luke jest u swojej Żuguelii,a jak dobrze go znam wróci dopiero jutro-powiedział Lokowaty. Nie rozumiem jak Hemmo może zadawać się z tą kiczowatą pokraką.Po chwili przyszedł Mike z 4 kubkami kakao i popcornem.

-A już myślałem,że utopiłeś się robiąc tą czekoladę eh.-powiedział ,,smutny" Cal,z mniej więcej taką miną *załącznik* przez co mnie rozbawił prawie do łez.Resztę wieczoru spędziliśmy w miłej atmosferze i kiczowatych komediach miłosnych.Po całym dniu poszłam pod prysznic zmyć z siebie wszystkie zmartwienia.Gdy miałam już kłaść się spać usłyszałam znany mi dźwięk sms'a.

Hemmo: Hej Hope. Wiem,że to dziwnie brzmi ale przyjdziesz teraz do parku? Muszę z kimś pogadać...

Trochę dziwne,że Luke chce ze mną rozmawiać o 00:30 w parku zwłaszcza,że niedawno się ,,pokłóciliśmy" ale każdy zasługuje na wyjaśnienia tych i owych spraw.

Ja:No dobrze...Będę za 10 min.

Perspektywa Luka

Noś kurwa mać! 2 lata pierdolonego związku! I co? Idę do Arzaylei by spędzić z nią czas. Wchodzę cicho do jej mieszkania i słyszę,że rozmawia przez telefon.Nie chciałem podsłuchiwać ale gdy usłyszałem własne imię rozmowa nagle zaczęła mnie interesować.

-No co ty kotku.Oczywiście,że nie kocham tego dzieciaka,Luka.Dla mnie liczy się jego portfel.Jest takim idiotą,że nadal myśli,że go kocham.Spokojnie,John.Wyzyskam z niego te pieniądze.Pa kocham cię.

No teraz to się serio wkurwiłem.Zawsze myślałem,że ona jednak ma coś z głową,ale starałem się to przypisać do jej niesfornego charakteru.Miarka się przebrała.Gdy tylko ona skończyła rozmawiać wszedłem do salonu mocno wkurwiony. Czas skończyć całą tą szopkę.

-O! Cześć kotku.-powiedziała swoim przesłodzonym głosem,jakby rozmowa z przed minuty nie miała w ogóle miejsca.Była by z niej przyzwoita aktorka...z taniego pornola.

-Dobra.Nie słodź,bo cukrzycy dostaniesz. Słyszałem twoją rozmowę i wiesz co ci powiem? Że gorszej szmaty to nawet do zmywania nie widziałem.,, Jest takim idiotą,że nadal myśli,że go kocham"-powiedziałem udając jej piszczący głos- Nie pojmuje jak mogłem się spotykać z kimś kto w zamiast mózgu posiada pustaka ukradzionego z budowy.Z NAMI KONIEC! Nie odzywaj się do mnie ani nie kontaktuj się ze mną.-Powiedziałem i wyszedłem trzaskając drzwiami. Po wyjściu poszedłem w stronę centrum w celu uspokojenia nerwów. Błąkałem się bez celu,aż się zciemniło. W końcu napisałem do Hope,by przyszła do parku.Muszę z kimś pogadać o tym co się zdarzyło.Mam nadzieje,że nie oleje mnie tak ja ja to zrobiłem wcześniej...

================================================

Hejo! Witam w kolejnym rozdziale! W końcu mamy z głowy Arzayle,ale czy na pewno???? Do następnego!

Love Marti x.


Twins M.C/L.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz