Rozdział VI

5.5K 273 73
                                    

Perspektywa Hope

Zaraz po obudzeniu się poczłapałam do łazienki,by przywrócić się do świata żywych.Po ogarnieciu swojej osoby wyszłam z pokoju do kuchni,by zrobić sobie śniadanie. Przechodząc obok salonu usłyszałam odgłos zarżynanej kaczki co mnie trochę zdziwiło.Gdy weszłam do pomieszczenia zobaczyłam chłopaków oraz jakąś cizię przyklejoną do Luka jak rzep do dupy psa.Gdy chłopaki (Mike,Ash,Cal) zobaczyli mnie trochę się wystraszyli patrząc ukradkiem to na mnie,to na zakochaną parkę.

-O cześć Hope!-powiedział Mike by rozluźnienić tę gęstą atmosferę.

-Cześć chłopaki.Hej jestem Hope.-powiedziałam do czarnowłosej dziewczyny z lekkim uśmiechem. Trzeba jakoś się w końcu zachować co nie?

-Ta cześć jestem Arzaleya. Dziewczyna Lukusia. A ty jesteś tu jako sprzątaczka czy darmowa dziwka? Bo wyglądasz na coś takiego.- powiedziała z sztucznym,jak jej cycki, uśmiechem.(Btw zdjęcie A
az w mediach tylko się nie przestrzażcie)

-Jestem siostrą Michaela,a jedyną dziwką w tym domu możesz być tylko ty sądząc po twym ubiorze.-powiedziałam i patrząc na chłopaków widziałam zadowolenie,a u Luka oburzenie. Widać nikt tu jej nie lubi :')

-Jak możesz tak mówić o mojej dziwczynie,Hope?-Powiedział oburzony Luke.No teraz to śmiechłam,serio.

-Ty to nazywasz dziewczyną? Toż to plastik wymieszany z aluminium. No ale trafił Andrzej na Lucynę. Powodzenia w MPO,może tam zechcą twoje ,,cudo"-powiedziałm i wyszłam z salonu kierując się do kuchni coś zjeść,bo po takiej akcji musiałam wyjść by nie przyrąbać jej w ten wytapetowany ryj.

-Hej Hope.To żeś odwaliła akcje. Z chłopakami myśleliśmy,że zaraz zesikamy się ze śmiechu.-powiedział Ashton,który właśnie wszedł do kuchni.

-No wiesz.Zawsze jak widzę takie lalki to zastanawiają mnie dwie rzeczy. Jakiej szpachli używają do nakładania tego betonu i kto chce coś takiego sponsorować pod latarnią.-Powiedziałam a Ash zaczął się dusić ze śmiechu.

-Hej brachu spokojnie,bo wyplujesz płuca i Mike mnie zabije,że doprowadziłam do twojego kalectwa.- powiedziałam,a ten jeszcze bardziej zaczął cieszyć ryja.Boże co za wesoły człek.

-Hope,Ash to tu się dzieje? Mam nadzieje,że nic mu nie robisz- wszedł do kuchni Calum,a zaraz za nim Mike zaalarmowani śmiechem lokowatego.

-No wiesz co Cal!? Właśnie przeszkodziłeś mi w torturowaniu waszego perkusisty. Jak mogłeś!?- Powiedziałam do Azjaty. I takim sposobem wszyscy się śmialiśmy,w sumie z niczego.

-Czemu wszyscy wyszliście z salonu? I z czego się śmiejecie?-weszła królowa kiczu ze swym rumakiem.

-Śmiejemy się z twojego nie wyjściowego ryja. A przy okazji nie mów za dużo,bo się twój mózg nie wyrobi z tyloma zadaniami naraz-Powiedziałam,a obrażony Abażur wyszedł z kuchni i na swoich 10-cio centynetrowych szpilkach szybkim krokiem wyszła z posiadłości teatralnie trzaskając drzwiami. Oczywiście Lucynka poleciała za swoją drugą połówką zostawiając nas samych.

-Boże kobieto kocham cie! Już dawno chcieliśmy ją z tąd wyrzucić,ale ty zrobiłaś to po mistrzowsku!- Powiedział czerwony ze śmiechu Calum.

-Ty! Tylko bez żadnych wyznań miłości Azjato,bo ryżu nie będzie miał kto zbierać.

-Nie jestem Azjatą! Kiedy wy wszyscy to zrozumiecie!?- Powiedział Cal i ,,obrażony" poszedł do siebie. No to będzie ciekawie razem z nimi mieszkać nie ma co...

★★★★★★★★
I mamy nową postać! Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie dała do tego opowiadania naszej ukochanej Arz.

Love Marti x.

Twins M.C/L.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz