Rozdział 5

6.9K 303 10
                                    

Uwaga żyję XD przepraszam za tak długą nieobecność, ale najpierw zmagałam się
z maturami,
a potem z brakiem weny ;_;
Ostatecznie jakoś się zmusiłam, a no i jakoś poleciało. Nie mam napisanych kilku rozdziałów naprzód, ale myślę, że jak już mam wolne, to pójdzie lepiej ^.^
Mam nadzieję, że się spodoba. Enjoy

*~*~*

Promienie letniego słońca wpadały przez okno do niewielkiego pokoju oświetlając go całkowicie.
Czarnowłosy mężczyzna siedział na łóżku z książką w ręku. Podążał wzrokiem za tekstem skupiając się na nim całkowicie.

-Sev? - Usłyszał kobiecy głos i uniósł głowę w jego kierunku. Hermiona stała oparta o naprawioną już futrynę drzwi.
-O co chodzi?
-Smutno wyglądasz. - Podeszła i usiadła obok gładząc jego nogę - Coś się stało?
Westchnął i zamknął książkę. Pomasował dłonią podbródek w zadumie.
-Musimy porozmawiać. - stwierdził stanowczo, na co dziewczyna zmarszczyła czoło. - Myślałem nad tym długo i intensywnie. Chyba zachowałem się pochopnie. Czekaj - chwycił ją za rękę zatrzymując, kiedy zobaczył, że wstaje ze smutkiem na twarzy - Nie o to mi chodzi. Mam wrażenie, że wywarłem na tobie presję, a twoja patologiczna chęć pomagania innym sprawia, że zostałaś przy mnie wbrew sobie - sięgnął dłonią do kosmyka jej włosów i odgarnął za ucho - Nie chcę cię do niczego zmuszać.

Hermiona zacisnęła szczękę. Spuściła głowę oddalając jego dłoń swoją. Popatrzyła na niego i wyszła z pokoju.
Snape zastygł. Brał pod uwagę, że najprawdopodobniej w którymś momencie to nastąpi, ale i tak poczuł bolesne ukłucie w piersi. Przeklął się w myślach za głupotę. Po cholerę jej to mówił na początku wakacji. Oszczędziłby jej czasu i sobie bólu.
Schował twarz w dłoniach i potarł czoło. Zaraz usłyszał kroki. Hermiona gwałtownym szybkim krokiem weszła do pokoju. Pokazała na niego palcem próbując coś powiedzieć, ale nie była w stanie. Spuściła dłoń. Odetchnęła głęboko.

-Jesteś niemożliwy! - wybuchnęła wreszcie - Czemu nie możesz pojąć, że ktoś najnormalniej w świecie mógłby cię polubić, pokochać?! Czy na ciebie trzeba się wydrzeć, żeby dotarło, że komuś zależy?!
-Granger, ja nie...
-Cicho! - przerwała mu. Ściągnął brwi. Nie cierpiał, kiedy ktoś mu przerywał. Nie tak. Nawet, jeśli to była ona. - Czy ty...
-Granger! - huknął, tym razem jej przerywając - Zamilcz na chwilę. Chcę dla ciebie jak najlepiej, rozumiesz? Jesteś dla mnie ważna. Bardzo. - powiedział z naciskiem na ostatnie słowo - Życie z kaleką to problem. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Chcę, żebyś była szczęśliwa
-Z tobą jestem idioto - podeszła i siadła obok - Jak chcesz dla mnie jak najlepiej, a twierdzisz, że jestem dla ciebie ważna, to przyjmij do tego swojego diabelnie inteligentnego łba, że chcę być z tobą.

Zbliżyła się do jego ust i musnęła czule.
Severus zaciągnął lekko swoją dolną wargę do wewnątrz. Przycisnął ją zębami i na chwilę przymknął oczy.

-Chyba powinienem przeprosić.
-Koniecznie - zaśmiała się. Snape pochylił się nad ustami dziewczyny i przyciągnął ją bliżej całując z uczuciem.
-Może być?
-No nie wiem. Jeszcze trochę przepraszania chyba by nie zaszkodziło - stwierdziła wesoło
Mężczyzna uśmiechnął się i ponownie przyciągnął ją bliżej.

*~*~*

Granger nie przychodziła do Severusa już dosyć długo. Albo jemu się tak wydawało. Nie zmieniało to faktu, że zdążył się stęsknić. To było dla niego nowe uczucie. Tęsknił za Lily oczywiście, ale to... to było coś zupełnie innego. Czuł, że te zaledwie kilka momentów już zaczyna go zmieniać. Na pewno nie całkowicie, ale sam fakt, że powiedział jej wprost, kim jest w jego życiu to potężna zmiana. Sam się tego po sobie nie spodziewał.
Tak czy inaczej, zaczął denerwować go bałagan na około. Nie żeby był obecny niczym w pokoju nastolatki, ale Severus zawsze był perfekcjonistą, a skoro już ma po co żyć, to zaczęły go znowu obchodzić takie rzeczy jak te sprzed wojny.
Postanowił, że nie będzie marnować czasu siedząc na tyłku. Książki książkami, ale skoro ma tu spędzać tak dużo czasu, to musi mieć znośne warunki.

-Strzyg!
-Tak, panie Snape? - skrzat pojawił się przy nim chwilę potem. Severus wczołgał się na wózek, odetchnął i odgarnął włosy.

-Robimy remont.

Skrzat zmieszał się nieco, ale ucieszył na wieść, że będzie mógł pomóc panu bardziej niż tylko przez gotowanie i pranie.

*~*~*

-Hermiono! - Usłyszała zawołanie. Odwróciła się i zobaczyła uśmiechniętego mimo zmęczenia przyjaciela wchodzącego do skrzydła szpitalnego, gdzie pomagała pani Pomfrey.
-Harry! - rzuciła mu się na szyję. Nie widziała go bardzo dawno. Najwidoczniej musieli się mijać, a co drugi dzień bywała u Severusa, więc nie mieli zbyt dużo okazji, żeby przypadkiem się znaleźć - Harry, jak dobrze cię widzieć - nie wypuszczała go z uścisku
-Ciebie też Hermiono, ciebie też. Gdzie się podziewałaś? - Odsunęli się o siebie z uśmiechami.
-Tu i tam. Gdzie ktoś potrzebował pomocy, ale nie tylko w Hograwrcie - dodała ostatnie słowa nieco niepewnie - Musimy o tym porozmawiać Harry.
-Mam się bać? - zaśmiał się
-Znając ciebie zaczniesz dramatyzować.
Potter stał chwilę niepewnie, ale zaraz otrząsnął się nieco.
-Pani Pomfrey - zwrócił się do kobiety - Wybaczy pani, ale muszę porwać na chwilę Hermionę. Profesor McGonnagal ją wzywa.

Kobieta machnęła tylko ręką mając na głowie opiekę nad rannymi.

Przyjaciele szli obok siebie rozmawiając o odbudowie Hogwartu. Szła sprawnie jak na taką skalę zniszczeń.

-Jak wyjdziesz, to porozmawiamy o tym, o czym chciałaś - powiedział Harry zatrzymując się przed wejściem do gabinetu.
-Nie idziesz? - zdziwiła się dziewczyna.
-Miałem cię tylko doprowadzić - wzruszył ramionami - I nie pytać o co chodzi. Chociaż raz postanowiłem posłuchać - oboje zaśmiali się, ale Hermiona już przypuszczała o czym, a raczej o kim będzie rozmawiać z profesor McGonnagal.

Zapukała do drzwi i weszła, kiedy nauczycielka pozwoliła na wejście.
Usiadła na wskazanym miejscu i poczekała, aż starsza skończy kreślić coś na mapce budynku.
McGonnagal podniosła wzrok na uczennicę. W jej oczach widać było błysk radości.

-Mogę w czymś pomóc? - zapytała Hermiona
-Panno Granger to... - podsunęła jej kartki, na których przed chwilą kreślila - To są plany odbudowy Hogwartu. Jak wiesz idzie nam całkiem sprawnie, ale właśnie nanosiłam pewne poprawki. Nie powinno być problemu z ich wykonaniem, ale z kimś kto potencjalnie mógłby tego używać już tak. Wiesz kogo mam na myśli, prawda panno Granger?
-Profesor Snape? - zdziwiła się Hermiona - To... korytarze, żeby ulatwić mu poruszanie się na wózku? - na twarzy Hermiony pojawił się szeroki uśmiech.
-Istotnie tak jest. Pozostaje tylko pytanie, czy profesor Snape chciałby do nas wrócić? Opiekujesz się nim i jestem ci za to bardzo wdzięczna. Mniemam, że skoro względnie dobrze się dogadujecie, mogłabyś pomóc mu podjąć właściwą decyzję. Właściwą mam na myśli nie tylko korzyści dla szkoły, ale też dla niego. Oboje wiemy, że narzekał na kontakt z niesfornymi uczniami, ale tak naprawdę uwielbia uczyć. Wtedy też może oddać się swojej pasji eliksirów. No i oczywiście, nie możemy pozwolić, żeby się zasiedział, wiecznie narzekał na swoje życie i zmarnował się w tak okrutny sposób. Nie wątpię, że już mu pani mówiła, że wózek to nie koniec świata Hermiono - przytaknęła z uśmiechem lekko się rumieniąc.
-Zrobię co w mojej mocy pani profesor.
-Będę ci niezmiernie wdzięczna, jeśli się zgodzi. Jeszcze w tym tygodniu wyślę mu list z propozycją powrotu. Gdybyś mogła towarzysz mu przy rozmowie ze mną panno Granger.
-Oczywiście.

Pożegnały się i Hermiona znów powitała Harry'ego Pottera uśmiechem. Oboje już mieli czas dla siebie, więc postanowili nie zwlekać, odnaleźć Rona i odbyć tak ważną dla Hermiony rozmowę.

Get Used To MyselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz