Rozdział 16

4.8K 265 38
                                    

W domu Severusa panowała cisza. On sam przebywał w salonie wpatrując się w okno. Myślał o Hermionie. Rozumiał, że chce teraz spędzić czas z rodziną, zapewne pomóc wrócić im do Londynu, a wcześniej pozałatwiać sprawy pozostawione w Australii. Martwił się jednak, że może już nie wrócić. Ta kłótnia... sam nie wiedział jak ma brać jej słowa.

"Może warto było to przemyśleć zanim stwierdziłeś, że tak ci ze mną dobrze."

Przecież przemyślał i do cholery było mu dobrze!
Usłyszał kroki i obrócił się czekając, aż w zasięgu wzroku pojawi się Draco Malfoy.
Szedł z kubkami kawy w dłoniach.

-Od kiedy to nie wysługujesz się skrzatami? - zapytał z wrednym uśmieszkiem
-Nie robiłem tego jak byłem sam w domu. No i odkąd mieszkam sam. Poza tym mam wątpliwości co do tego, czy Strzyg nie wylałby po drodze zawartości. To większa skrzacia ciapa niż Zgredek. - zaśmiał się, podał mężczyźnie jeden z kubków i siadł na fotelu - Swoją drogą ciekaw jestem co u niego.
-Nie żyje - rzucił Severus marszcząc czoło. Draco zachłysnął się napojem na te słowa - Wtedy w Malfoy Manor twoja kochana ciotka celnie rzuciła sztyletem.

Blondyn spochmurniał.

-Pewnie był zadowolony ze swojej śmierci - ciągnął dalej starszy - Zginął w obronie Pottera - pociągnął łyk kawy
-Tak jak spora grupa czarodziejów z waszej strony. Ale nie o tym przyszedłem z tobą rozmawiać
-Też jakoś nie widzi mi się rozmowa o Potterze - sarknął
-Co z Granger? - zaczął od razu Draco
-Cholera ją wie - sapnał Severus - Może ma... te dni - skrzywił się lekko nie na samą myśl o tym zjawisku, ale samym pomyśle - Ponoć kobiety tak mają. Zmiany nastroju.

Draco zaśmiał się.

-Niektóre owszem, ale zdaje mi się, czy przebywacie razem prawie dwa miesiące? Już raz powinieneś to przejść.
-Prawie. Nie mam pojęcia Draco. - wzburzył się i przerwał. Na chwilę zapadła cisza - Nie mogłeś przynieść czegoś z ogniem? - sapnął
-Można dolać whiskey i będzie po irlandzku - zaproponował wzruszając ramionami

*~*~*

Severus obudził się, kiedy wiatr brutalnie wtargnął przez okno do jego sypialni. Wzdrygnął się i podciąłnał wyżej kołdrę. Sięgnął po rożdżkę na stoliku nocnym i machnął nią w stronę okna, które zaraz się zamknęło. Zaraz usłyszał kroki i spiął się. Nie spodziewał się dzisiaj nikogo. Nie w przeddzień rozpoczęcia roku. Zmarszczył czoło. Tak jak był ubrany, czyli jedynie w długie spodnie od piżamy, wszedł na wózek jak najciszej się dało i z różdżką w ręku wyjechał z pokoju i skierował się do kuchni, skąd dochodziły dźwięki kroków. Były zbyt subtelne jak na Strzyga.
Przystanął w wejściu i głęboko wciągnął powietrze.

-Hermiona? - Dziewczyna odwróciła się do niego z lekkim uśmiechem.

Nie widzieli się odkąd zostawił ją z rodzicami. W ogóle nie mieli kontaktu.

-Co ty tu...? - rzucił nieco zakłopotany
-Mam iść?
-Nie! - zaprzeczył szybko - Nie, zostań. Jak rodzice?
-Dobrze - uśmiechnęła się - Z powrotem w Londynie.

Snape kiwnął głową na znak, że przyjął do wiadomości.

-Severus... zniknąłeś tak wtedy, nawet nie zdążyłam ci podziękować
-Musiałaś się nimi nacieszyć i wyjaśnić parę spraw - machnął reką.

Hermiona podeszła i kucnęła przy nim.

-Bez ciebie by nie wyszło - chwyciła go za dłonie - Dziękuję - uniosła się i pocałowała go czule w usta.

Westchnął cicho, kiedy oddaliła twarz.

-Granger...
-Świetnie - wywróciła oczami przerywając mu - znowu wracamy do nazwiska?
-Nie podoba sie? Można zmienić - rzucił z uśmieszkiem
-Może kiedyś zmienię - uśmiechnęła się zagryzając wargę - Jak mi pomożesz
-Nic sama nie potrafisz załatwić kobieto - rzucił z udawanym oburzeniem i zaśmiał się.

Szczerze ucieszył się, że nie rozpamiętywali ostatniej sprzeczki i przeszli do normalności.

-Jesteś niemożliwy
-Ty też. Wkurzasz mnie
-Z wzajemnością
-Ale cię kocham...

Hermiona uśmiechnęła się do niego delikatnie, ale tak, że wiedział co właśnie czuje. Po jej oczach było widać promieniujące szczęście.
Wstała i szła za jadącym tyłem mężczyzną.

-Wiesz... - wjechał do sypialni - to ostatni dzień wakacji - przeniósł się na łóżko. Uśmiech Hermiony był coraz szerszy, ale też starała się go coraz bardziej stłumić. - Więc trzeba go wykorzystać jak najlepiej - Westchnęła z uśmiechem i przez moment zwróciła wzrok na widok za oknem, ale zaraz znowu na niego.
-Pan profesor zawsze ma rację - zbliżyła się do łóżka
-Granger, daj spokój - rzucił lekko skrzywiony na twarzy.

Hermiona zaśmiała się i przysiadła na łóżku obok niego schylając się do jego ust, które same szukały jej dotyku.
Sapnał i porzyciągnął ją bliżej. Zaraz oddalił się nieco.
Zmarszczył czoło.

-Granger - zaczął - ja mam na sobie tylko spodnie od piżamy. Musimy grać fair. Rozbieraj się...

*~*~*
Dzisiaj ciut krócej, ale mam nadzieję, że się podoba 😄
Piszcie w komentarzach co sądzicie, bo to bardzo motywujące. Tak człowiekowi ciepło na sercu i od razu lepiej się pisze 😀

Get Used To MyselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz