-Powtarzam, Draco Malfoy... - zaczął któryś raz, już nieco zirytowany Severus
-Proszę określać go "oskarżony" - przerwał mu sędzia. Nie był nim minister magii, ale jakiś potężnie zbudowany blondyn.
-Co to za różnica? - zapytał bliski kresu wytrzymałości. Siedział na sali już prawie półtorej godziny obserwowany, przez każdego obecnego na sali, a tłum był niemały.
-To istotne do raportu.
-Wsadźcie sobie ten raport w... - mruknął pod nosem poprawiając się na wózku.
-Panie Snape - upomniał go - Proszę o profesjonalne podejście do sprawy.
-Podszedłem do niej profesjonalnie, ale jak ja czegoś nie potrafię, to się za to nie zabieram w przeciwieństwie do niektórych.
-Panie Snape! - prowadzący podniósł głos - Został pan ułaskawiony z poprzednich win, ale jeśli nie uspokoi się pan, ukarzemy pana za obrazę sądu!
-Tłumaczę... szanownemu sędziemu - zaakcentował złośliwie - jak i reszcie tu zebranych, że OSKARŻONY działał pod wpływem rodziców. Nie dobrowolnie. To była podświadoma reakcja obronna, czyli dopasowanie się do otoczenia. Na brodę Merlina... to jeszcze dzieciak! Sam nie wiedział w co się pakował!
-Według prawa, kiedy dołączył do grona śmierciożerców był niemal pełnoletni. Kilkoro świadków twierdzi, że był w pełni świadomy swoich czynów.
-Panie sędzio, to wasza sprawa, jeśli bierzecie świadków z Munga, z oddziału dla obłąkanych, ale jak długo żyję i uczę, nie zetknąłem się z nastolatkiem, jak to sędzia ujął "niemal pełnoletnim", który byłby odpowiedzialny i w pełni świadomy swoich decyzji i wyborów. - wyrzucił z siebie na jednym tchu i przerwał, żeby się uspokoić - Jeśli to koniec przesłuchania i nie ma pan już żadnych innych pytań, chciałbym móc już stąd wyjś... jechać, wyjechać - zaciął się przy ostatnim słowie i spuścił nieznacznie głowę patrząc na swoje kolana.
-Tak, oczywiście - sędzia skinął głową - Dziękujemy za pańskie zeznania.Snape nawrócił wózkiem i wytoczył się z pomieszczenia odprowadzany wzrokiem sędziego.
Zobaczył Hermionę siedzącą na ławce przed wejściem. Nerwowo pocierała dłonie. Usłyszała go i od razu skierowała wzrok w jego stronę. Wstała.-I jak? Martwiłam się, tak długo tam siedziałeś...
-Ja zacząłem się martwić o swoją psychikę siedząc przesłuchiwany przez idiotę, na widoku wszystkich gapiących się na mnie ludzi. Czarodziej na wózku... też mi sensacja - parsknął.Hermiona popatrzyła się na niego i uśmiechnęła delikatnie. To ukoiło jego nerwy.
-Uroczy jesteś - zaśmiała się - Musimy załatwić jeszcze jedną sprawę, ale to już nie dzisiaj.
-Jak najbardziej się z tobą zgodzę. Pomijając to, że jestem uroczy... nie jestem Granger - sapnął i ruszyli ku wyjściu.Gdy znaleźli się na ulicy Londynu zatrzymali się.
-Może zanim wrócimy do ciebie - zaczęła Hermiona - coś byśmy tu zobaczyli?
-Nie interesują mnie atrakcje turystyczne Granger - powiedział zdwcydowanym, twardym tonem.
-Możemy posiedzieć w parku - wzruszyła ramionami.Snape przystał na tą propozycję. Dotarli do parku, gdzie po krótkim spacerze Hermiona siadła na ławce, a Severus zajechał naprzeciw niej. W trakcie rozmowy opowiedział jej o przebiegu przesłuchania, rozmawiali o całej sprawie Dracona i sprawach codziennych. Nie obeszło się oczywiście bez poruszenia tematu zdrowia mężczyzny, co nie zachwyciło go, ale po kilku próbach zmiany wątku dał za wygraną i wysłuchał dziewczyny.
Długo tak rozmawiali śmiejąc się od czasu do czasu, co sprawiło, że Hermioma poczuła przyjemne ciepło na sercu. Śmiał się przy niej i dzięki niej. Severus Snape. To było naprawdę cudowne uczucie.
Wreszcie, gdy zaczynało się ściemniać postanowili wrócić na Spinner's End.
-Może zostaniesz? - zaproponował Severus, kiedy zatrzymała się w drzwiach. Zarumieniła się lekko, ale zgodziła się.