Obudziłam się z potwornym bólem głowy i wszystkich kończyn. Próbowałam sobie przypomnieć cokolwiek dlaczego mnie tak boli... i no przecież. Postrzelono mnie lub mocno uderzono.
- Obudziła się królewna. - usłyszałam chrypliwy głos... czy to Houston? - Isaaczku, no spójrz tylko. Nie śpi. - zaśmiał się gorzko.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam puste pomieszczenie, w którym stały dwa krzesła. Spojrzałam w dół i... wisiałam. Związana. Moje stopy były związane, moje ręce, a ja dodatkowo wisiałam przy suficie.
Na jednym krześle siedział Houston, a na drugim... Isaac. Przywiązany Isaac z zaschniętą krwią na twarzy. Miał zacięty wyraz twarzy, a w jego oczach była furia.
- Isaac. - powiedziałam słabym głosem.
- Houston, pożałujesz tego! - wydarł się Isaac mierząc dziada wzrokiem. Mężczyzna zaśmiał się tylko i podszedł do mnie. Miałam na sobie jedynie lekką fioletową halkę, która praktycznie prześwitywała. Houston przejechał swoimi obrzydliwymi paluchami po mojej piersi, po czym ścisnął ją tak mocno, że krzyknęłam.
- Zostaw ją kurwa! - wrzasnął Isaac, ale Houston zignorował to i ponownie się zaśmiał.
- Myśleliście, że was nie złapie. Myśleliście, że uda wam się mnie zabić? - zaśmiał się znowu. - Nigdy. - warknął i uderzył mnie w kobiecość. Zaskomlałam i spuściłam głowę. - A tymczasem... zostawię was tu. Przyjdzie Patrick i pobawi się trochę z tą dziwką.
I wyszedł. Uniosłam głowę i spojrzałam na Isaaca, który nieudolnie próbował się wyrwać ze sznurów.
- Isaac, to na nic. - zapłakałam.
- Chcesz tu zostać?! - krzyknął i zaczął skakać na krześle do parapetu. - Uwolnię cię stąd. Żaden pieprzony dziad cię nie dotknie. - warknął.
Chłopak po chwili odnalazł jakiś ostrzejszy pręt, więc zaczął o niego pocierać rękoma, żeby jak najszybciej rozerwać linę. Minęło około dziesięciu minut, kiedy Isaacowi udało się rozwalić sznur... oczywiście wtedy do pomieszczenia musiał wejść Patrick. Isaac szybko schował ręce za siebie, żeby wydawało się, że cały czas ma je związane.
- Oo, witaj dziwko moja. - mruknął mężczyzna i podszedł do mnie.
- Zostaw ją ty dziadzie jebany. - warknął Isaac z tylu. Patrick zaśmiał się tylko i chwycił mnie za biodra, które były idealnie na wysokości jego krocza.
Podczas, gdy Patrick się przymierzał tyłem do Isaaca, złotowłosy zaczął rozwiązywać sobie nogi.
- Zaboli. - mruknął mężczyzna i uderzył mnie w kobiecość. Następnie ścisnął moją pierś dwa razy mocniej, niż wcześniej doprowadzając mnie do cholernie głośnego krzyku.
Ból był nie do opisania. Gdy już mężczyzna chwycił pudełko z lodem i miał zacząć mnie nim odkładać Isaacowi udało się rozwiązać. Chłopak rzucił się na mężczyznę od tyłu, a ten upadł do przodu jednocześnie padając na mnie z taką siłą, że liny u góry się zerwały, a ja spadłam na podłogę. Zaczęłam szybko czołgać się kąta, podczas gdy Isaac próbował zbić tamtego dziada. Przerażona zaczęłam płakać. Zamknęłam oczy i dosłownie wyłączyłam się. Nic nie słyszałam, nie słyszałam wcale przeraźliwych krzyków Isaaca lub Patricka. Byłam załamana.
***
- Królewno? Kochanie moje. - szepnął do mnie chłopak. Otworzyłam oczy i ujrzałam zatroskanego Isaaca, który tulił mnie do siebie bardzo delikatnie.
- Isaac. - powiedziałam przez łzy i od razu rzuciłam się na jego usta pogrążając je w delikatnym pocałunku. - Gdzie jestem?