Spojrzałem zszokowany na Nox'a.
-On żyje?! Przecież został podziurawiony jak ser szwajcarski!-
-Shago nie jest człowiekiem.-
-Co?- Nie jest człowiekiem?-To czym on jest?-
-On jest stworzeniem zwanym przez ludzi Świętą Bestią, nie zabijesz go tak łatwo. Po za tym kilka razy już odstawiał numery udając martwego.-
-Ciekawe, czyli praktycznie jest niezniszczalny?-
-Właśnie, żadna fizyczna broń nie jest w stanie go zabić, jedynie moc... Jedynie ktoś potężny obdarzony mocą jest w stanie to zrobić, tylko ktoś taki jest w stanie ujarzmić bestię...-
Do Xaviera dołączyła trójka sztucznych ludzi, którzy powinni siedzieć zamknięci. Wszyscy byli stworzeni na zlecenie wojska, więc bliźniacy i Millenium mają poważny problem. Szef od informacji był nieludzko szybki i silny. Dwie kobiety z jego lewej strony były cholernie wytrzymałe, silne i w ich długich paznokciach znajdowała się trucizna, Obiekt Testowy 501d i Obiekt Testowy 420d. Za to nastolatek będący z nimi był diabelnie inteligenty, szybki, silny i miał tak wytrzymałą skórę że nic nie mogło jej przerwać, nazywa się Obiekt Testowy 0549[SSS]... Naprawdę dużo pamiętam.
Kobiety zaatakowały bliźniaków, a Xavier rzucił się na Millenium. Nakiro tylko przyglądał się wszystkiemu z kamienną twarzą, zastanawia mnie czemu jednak zjawił się przeprosić Nox'a. Chciał go zabić, a potem przeprosić... Nie rozumiem...
Blade i Płomyk ledwo dawali sobie radę z przeciwniczkami, które za wszelką cenę próbowały wbić ostre paznokcie w ich ciała. Za to Xavier i Millenium walczyli na równym poziomie, tak mi się wydaje...
Nagle usłyszałem wrzask starszego z braci, czarne pazury trafiły go w żebra rozrywając mięso aż do kości. Płomyk rewanżując się wyrwał dziewczynie rękę ze stawu. Millenium również miał problem, jego przeciwnik zaczął nasyłać na niego swoich ludzi utrudniając walkę do maksimum. Mimo wszystko każdy był bezsilny, nie byli w stanie samodzielnie wygrać tej walki. Sytuacja była beznadziejna...
Niestety my nic nie możemy zrobić...
Widziałem jak Nox zaciska zęby i nie może na to patrzeć, naprawdę cierpiał nie będąc w stanie pomóc. Wszystko wręcz w nim krzyczało, tak bardzo pragnął tam być, choćby w najmniejszy sposób, ale coś zrobić. Prawdę mówiąc mógłbym zniknąć po to by kogoś uratować. Złapałem twarz chłopaka i zmusiłem by na mnie popatrzył.
-Co?- spytał zdezorientowany.
-Pomogę.- stwierdziłem stanowczo i puściłem go.-Oddam ci wszystko co mam, a ty wracaj do nich.-
-Nie mogę...-
-Możesz!-
-N-no dobrze...-odpowiedział, w jego oczach pojawił się strach i wdzięczność.-Jeszcze się zobaczymy, młody...- zagroził mi i sam chwycił moją głowę.
Poczułem jakbym był na jakiejś karuzeli kręcącej się z kosmiczną prędkością, wszystko wirowało coraz szybciej i szybciej, mimo że byliśmy w miejscu. Czułem jak robi mi się słabo, obraz stracił kolory i rozmazał się by całkowicie zniknąć. Miałem wrażenie że coś ściska mnie z siłą setek ton miażdżąc mnie całego, przestałem czuć dłonie chłopaka. Ciemność rozlała się na wszystko, a lodowate zimno całkiem odebrało mi czucie. Nie wiedziałem czy traciłem przytomność czy też ją odzyskiwałem, każdy element przechodził w drugi. Mrok płynnie zmieniał się jasność i na odwrót, a ja raz byłem w pustce, raz w jakimś wspomnieniu... Aż w końcu wszystko ustało zostawiając jedynie stojącą ciemność. Unosiłem się tak przez nieokreślony czas, który biegł tak powoli że milisekunda wydawała się trwać biliard lat. Znowu płynnie przeszedłem w stan nieświadomości zostawiając wszystko za sobą...
Niczym ryba wyciągnięta z wody zacząłem łapczywie łykać powietrze, zacząłem się wynurzać, czułem jak nieco zgęstniała krew zaczyna poruszać się w moich odżywających żyłach, a serce z powrotem przyjmuje swoją właściwą funkcję. Moje mięśnie delikatnie zaczęły się same napinać i rozluźniać jakby sprawdzały czy nie są uszkodzone. Po dłuższej chwili z trudem otwarłem oczy i z radością powitałem oślepiające światło słońca... To oznacza że się udało... Wróciłem... Wróciłem! Kolejny moment zajęło mi zgromadzenie siły by wstać, chwiejnie podniosłem się z ziemi.
-Nox?!- usłyszałem czyjś zaskoczony głos, uniosłem głowę do góry i zamrugałem kilka razy, to byli bliźniacy.
Zauważyłem że ubrania mojego drugiego wcielenia zmieniają się w moje szaty, a włosy zaczynają bardzo szybko rosnąć i chwilę potem sięgały mi za uda. Następnie z moich pleców wyrosły na nowo zdrowe skrzydła, dla pewności poruszyłem nimi, pióra delikatnie rozsuwały się podczas moich ruchów. Podniosłem jeszcze miecz i spojrzałem w kierunku rozstrzelanego ciała.
-Shago, skończ to przedstawienie...-mruknąłem cicho.
Zauważyłem chytry uśmiech na twarzy "trupa".
-Z rozkoszą, mój panie...- odpowiedział z niekrytą przyjemnością, a następnie wstał jakby nigdy nic się nie stało. Jeden z ludzi przerażony strzelił blondynowi w głowę, na co ten tylko podszedł do niego i z łatwością zgniótł pistolet.-Zabierz tą zabaweczkę...-
Na ciele Shago pojawiły się charakterystyczne tygrysie paski, a jego tęczówki wróciły do swojego naturalnego fioletu. I gdy rzucił się na Xaviera rozrywając mu gardło pazurami, zauważyłem jak jego uszy zmieniają kształt i stają się uszami wielkiego kota, z pleców wystrzeliły również złote skrzydła, a na dodatek pojawił się złoty pióropusz wilczego ogona. Widać było że świetnie się bawi.
-Nox...?-usłyszałem zaskoczony głos Nakiro, odwróciłem w jego kierunku. Przez chwilę wpatrywaliśmy się w siebie bez słów.-Przepraszam... Nie wiedziałem że to i tak nie zadziała...- Nie odpowiedziałem.- W każdym razie narobiłem problemów...-
Z pomocą Millenium i Shago bliźniacy pozbyli się reszty oponentów, teraz pozostał tylko ten dzieciak. Nagle rzucił się na mnie Płomyk z całej siły tuląc.
-Dusisz mnie... Płomyk... Puść mnie...- próbowałem się wyrwać z jego uścisku.
-Nie puszcze... Przepraszam, ale my się nim zajmiemy szefie.- odpowiedział całkowicie poważnie z nutą troski w głosie.-A ciebie i tak nie lubie.- warknął na mojego bliźniaka.
Chłopiec westchnął, dopiero teraz miałem okazję mu się przyjrzeć. Miał ciemnobrązowe włosy i zielone oczy.
-Płomyk... Wasze ataki nie zrobią na nim wrażenia...- odpowiedziałem- Nawet go nie draśniecie...-
-Przecież to tylko szczeniak!-
-Wiem co mówię...-
Niestety nikt mnie nie posłuchał i zaatakowali bruneta, ale ten z łatwością unikał ich ataków. Miecz Millenium zamiast zranić przeciwnika jedynie rozciął jego koszulkę. Obiekt Testowy 0549 [SSS], nie jest przeciwnikiem, z którym sobie poradzą. Chłopak w odpowiedzi na atak z łatwością wykluczył bliźniaków z walki nokautując ich. Wiedziałem że tak będzie, zapał Shago i Czarnego Kruka osłabł.
-Odsuńcie się.- powiedziałem wchodząc przed nich.-Ja i Nakiro sami sobie z nim poradzimy.-
Obaj spojrzeli na mnie zaskoczeni i próbowali mnie powstrzymać, a czarnowłosy zniknął z mojego pola widzenia, by ponownie stać ze mną jednym. W milczeniu zaatakowałem przeciwnika, który w ostatniej chwili się wywinął, ale zauważyłem na jego skórze rysę, draśnięcie.
-Jakim cudem mnie trafiłeś?- spytał zainteresowany. Nie odpowiedziałem.-Nie jesteś zbytnio rozmowny... - Stwierdził po chwili udając rozczarowanie.
Nie mam powodu bym musiał, akurat jemu to tłumaczyć. Nastolatek zaszarżował w moim kierunku, uchyliłem się przed ciosem, ale nadszedł on z innej strony, twarda pięść trafiła mnie w brzuch odrzucając na kilka metrów.
-Nox!-
-Odsuń się!- krzyknąłem na Millennium, który za bardzo zbliżył się do pola walki.
Z trudem wstałem i wyplułem krew, cały czas czułem siłę tego uderzenia. Z trudem łapiąc powietrze skupiłem wszystkie zmysły i myśli na walce. Ciosy padały raz po raz, a ja raz ich unikałem, a raz sam je zadawałem. Ta taktyka jednak nic nie wskóra... Muszę chcąc nie chcąc użyć mocy, tylko pozostaje jeden problem, zebranie jej wystarczająco dużo po tylu latach będzie trwać zdecydowanie za długo. Gdybym zaczął to robić teraz i odpowiednio przedłużył pojedynek to może się udać. Skupiłem się na tym żeby zebrać energię, ale także musiałem unikać 0549 [SSS], co wcale łatwe nie było. Próbowałem zranić przeciwnika, ale zostawiałem jedynie lekkie nawet nie krwawiące draśnięcia. Po jakimś czasie zacząłem zdecydowanie słabnąć, nie będąc w stanie atakować. Jeszcze trochę, muszę jeszcze trochę wytrzymać! Poczułem kolejny cios w brzuch, ale mój przeciwnik szykował już kolejny celując w twarz. Moment... Chwila... Wszystko stało się jakby w zwolnionym tempie, jeszcze trochę... Teraz! Używając jednocześnie mojej i energii Nakiro wycelowałem ostrze miecza w pierść bruneta.
Sekundę później poczułem jak ucieka ze mnie moc, straciłem jej dużo więcej niż planowałem.
Nagle z piersi przeciwnika wystrzeliły czarne ostre "płatki", które w błyskawicznym tempie się rozrosły unieruchamiając nastolatka, na ziemię ściekała jego krew. Po chwili jego ciało zwisło bezwładnie.
Chwiejnie wstałem i spojrzałem na zielonookiego, a dokładnie na jego martwe ciało.
-Jedynie diament... jest w stanie skruszyć... inny diament...- mruknąłem i zrobiło mi się słabo.
Obraz przede mną zaczął falować, poczułem jak spadam, ale nie usłyszałem jak uderzyłem o ziemię, bo wszystko znowu pochłonęła czerń...
CZYTASZ
Heterochromia
Mystery / ThrillerMamy jedno ciało, złączone dusze i osobne umysły. Jesteśmy jednocześnie jedną istotą i dwoma różnymi osobami. Rozdzielenie jest tragiczne w skutkach... Gdy jedno ginie, zabiera drugie ze sobą.... *Uwaga!!! Historia zawiera brutalne sceny i opisy...