01. Szkarłat

237 26 0
                                    

Urodziliśmy się trzynastego czerwca w deszczowe lato... Bez ostrzeżenia pojawiliśmy się na tym świecie... Bardzo dziwnym świecie...
Nasza rodzicielka szybko nas porzuciła... Od śmierci z zimna uratował nas rudy mężczyzna w starych ubraniach śmierdzących starością. Znalazł jednego noworodka o kruczoczarnych włosach i wyraźnie białych rzęsach, dziecko miało lewe oko granatowe, prawe złote...
Mimo iż było nas dwoje, otrzymaliśmy jedno ciało... Ale nasze dusze były jak bliźnięta syjamskie... Nie można nas rozdzielić... Mamy osobne świadamości, umysły złączone jednym ciałem i duchem...
Mężczyzna, który nas uratował musiał wiedzieć że nie jesteśmy typowym dzieckiem. Z resztą on sam nie był człowiekiem, prowadził sklep ze starociami, ale w ofercie miał dosyć nie codzienne usługi... Np.: można było u niego wyciągnąć z głowy nieprzyjemne wspomnienie czy myśl albo można było zakupić krew różnych gatunków nadającą się od razu do spożycia albo zamówić specjalny zabieg usuwający pasożyta wywołującego koszmary... Przykłady można mnożyć...
Od tego dziwaka Mirror otrzymaliśmy imię i tożsamość, nazwał nas Nox Nocturno... Nigdy nie zachowywaliśmy się jak normalne dzieci, byliśmy raczej jak dorośli. W miarę spokojne dzieciństwo skończyło się w wieku 5 lat, gdy bez celu chodziliśmy sami po mieście. Ktoś wtedy przyłożył nam chusteczke do twarzy i stracilimy przytomność...

Obudziliśmy się w pomieszczeniu przypominającym salę w szpitalu, nie znaliśmy tego miejsca... Do sali wszedł ktoś w białym kitlu i wypytał jal się czujemy, a następnie wyszedł. Nie był to szpital to wiedzieliśmy na pewno. Po kilku minutach zabrali nas do jakiegoś laboratorium, zbadali mnie, prześwietlili, pobrali krew... Nie zwracaliśmy na osoby uwagi, wyglądali tak samo wszyscy nosili kitle. Następnie zamknęli mnie w jakimś pokoju z krzesłem i stolikiem z drewnianymi klockami. Usiadłem i zacząłem wpatrywać w szybę, przez którą nas obserwowali.
-I co mamy robić?- spytałem na głos
-A niby z kąd mam wiedzieć?- odpowiedział mi głos brzmiący identycznie do mojego, tylko ja go słyszałem.
Westchnąłem. Czas się dłużył niemiłosiernie, klocki zdążyłem odsunąć na bok, mimo że ich nie tknąłem. Wstałem i zacząłem chodzić w kółko... O co im chodzi?
Po chyba godzinie dostaliśmy jakiś test.

Kto hoduje rybki? (zagadka Einstein'a)
Rozwiązałem w dziesięć minut.

Kolejne beznadziejnie proste zadania. Po grzyba ja to robię?

Następnie były testy fizyczne i kolacja. Niestety kolejne dni wyglądały identycznie. Po kolejnych badaniach dostaliśmy pozwolenie na opuszczanie pokoju i mogliśmy chodzić do stołówki. Mieszkając tutaj rok w końcu spotkaliśmy szefa tej placówki, wysoki mężczyzna o blond włosach i srebnych oczach w białej koszuli, szarych spodniach, eleganckich butach. Pan Nathaniel Wingless osobiście sprawdzał wyniki badań.
W jednym z laboratoriów kazali mi się skoncentrować na płomieniu palnika, ogień buchnął do sufitu, a następnie kazałem mu przemieścić się do mnie. Prosta płonąca linia podbiegła do moich palców i wdrapała się na nie łaskocząc.
-Jak się nazywasz?-spytał obserwując moją zabawę z ogniem
-Jesteśmy Nox Nocturno...-mruknąłem niezainteresowany rozmową
W ten sposób zostaliśmy Istotą-0, dostaliśmy jeszcze trening z walki wręcz i samoobrony, mnie najbardziej się podobało gdy miałem broń białą w rękach.
Rok później gdy przypadkiem wszedłem do pokoju z widokiem z kamer na inne sale, zobaczyłem dwoje starszych wychudzonych chłopców, byli badani, następnie zabrali ich do sali zamknięto, drzwi pilnował jeden strażnik z nożem.
Po cichu wyszliśmy z pomieszczenia okrężną drogą do sali tej dwójki, strażnik wyraźnie znudzony podrzucał nóż do góry. Niezrażony podszedłem do niego, na co ten kazał mi wracać do siebie albo oberwe od niego, na co wytrąciłem mu nóż i kopnąłem go w brzuch. Zbierając broń z podłogi uniknąłem pięści strażnika, z nieludzką prędkością znalazłem się za nim i wskoczyłem na plecy. Siedząc na barana poderżnąłem mu gardło, krzyczał jak prosiak. W końcu padł martwy. Otwarłem salę, siedzieli tam bracia bliźniacy, mieli skołtunione szkarłatne włosy sięgające kostek.
-Możecie wyjść...- mruknąłem ignorując krew, którą miałem na rękach
-Kim jesteś?-spytał pomarańczowooki bliźniak
-Nox Nocturno, ale mówią na nas Istota-0. Mamy 7 lat.-
-KuroRED-22, a mój młodszy brat to KuroRED-23, mamy 15 lat.-
-T...ty... zabiłeś strażnika?-spytał cichy słaby głos młodszego z nich
-Tak.-
Powoli wyszli na zewnątrz. Podeszli do ciała.
-Nie macie imion?-spytałem
-Nie mamy. Jesteśmy hybrydą wampira i kotołaka... Przepraszam, ale muszę coś zjeść...- odpowiedział starszy i wgryzł się w rękę trupa.
Ze spokojem obserwowałem jak odrywają surowe mięso i je pożerają. Mieli twarze z krwi.
-Nie boisz się nas?-
-Nie. Nie jesteście straszni.-
-Dzieci w twoim wieku zazwyczaj oglądają bajki o wesołych zwierzątkach, a nie bestie pożerające ciało martwego człowieka.-
-Nie jesteście bestiami.-
-Co?-
-Poprostu nie możecie jeść tego co ja... I wymyśliliśmy wam imiona.-
-Przystopuj... Zjawiasz się tutaj nagle, zabijasz z zimną krwią starżnika i obserwujesz jak go żremy. Co z tobą?! Jesteś jeszcze dzieckiem do cholery!!!-
-Nie jestem typowym dzieckiem... Nigdy mnie nie interesowały bajki i zabawki.-
-Chore!!! To jest chore!!!-
Poczekaliśmy chwilę aż się opanuje.
-KuroRED-22 co myślisz o imieniu Blade?- spytałem
-Blade?... No nieźle to brzmi, a co?-
-Mogę tak na ciebie mówić? Blade?-
-Co... Noo... Dobra.- mruknął zrezygnowany
-KuroRED-23?-
-Hm?-chłopak spojrzał na mnie, miał złote oczy jak kot
-Płomyk? Może być?-
-Płomyk?...-powtórzył tępo-Może być...-umilkł na chwilę i w jego oczach pojawiło się dziwne światło - Płomyk... Jestem... Płomyk... Jestem Płomyk...- rzucił się na brata z piskiem radości-Jestem Płomyk!!! Słyszałeś mam imię!!!-
-Tak, tak ja też.- mruknął Blade i się uśmiechnął.
Płomyk i Blade zostali moimi starszymi braćmi i podwładnymi po tym incydencie, jednocześnie zyskałem miano Czarnej Bestii i Anioła Śmierci... A ja tylko chciałem się z nimi spotkać i pogadać, bo On stał się nie do wytrzymania...

HeterochromiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz