Rozdział 2

732 64 3
                                    

Z Dniem za dniem nasze relacje całkowicie się zmieniały z neutralnych kontaktów zeszłyśmy na nienawiść. Za każdym razem kiedy na nią patrzyłam czułam rosnącą we mnie agresje jak i szczęście i miłość czułam jak by moje serce toczyło walkę z samym sobą gdzieś głęboko we mnie. Piątek, piątek jak piątek niby zwyczajny a ma w sobie coś magicznego coś czego nie potrafię opisać. Od małego pamiętam ze w piątki zawsze byłam sama żadnych rodziców, opiekunów czy kogoś kto by mnie pilnował. byłam sama, samotność to jest to czego i teraz mi trzeba.Wyszłam z domu o godzinie w której zawsze wychodzę do szkoły. W ręku miałam swój szkicownik. Udałam się do parku usiadłam w swoim ulubionym miejscu opierając się o drzewo włożyłam słuchawki w uszy i zaczęłam rysować. Zawsze gdy miałam słuchawki w uszach zapominałam o swoich problemach, ludziach całym otaczającym mnie świecie. Poczułam jak łza spływa mi po policzku. Nie chciałam jej zetrzeć lubiłam jak swobodnie płyną po policzkach i zaraz znikają. Przypominało mi to życie ludzi rodzimy się trwamy jakaś chwilę w tym świecie a zaraz potem odchodzimy nie którzy wcześniej nie którzy później. Śmierć w porównaniu do śmierci nasze życie jest niczym żyjemy te parędziesiąt lat staramy się z całych sił po to by umrzeć. Poczułam szturchnięcie w ramię. Zobaczyłam ją wyglądała jak anioł który przyszedł mnie pocieszyć zaopiekować się mną. Wyjęłam słuchawki z uszu i szepnęłam krótkie hej nie mogłam oderwać od niej oczu to był najpiękniejszy widok jaki kiedykolwiek widziałam.
-Hej Lauren-szepnęła siadając koło mnie
-Witaj Camila-odpowiedziałam
Siedziałyśmy w ciszy słyszała jej oddech który z każdą minutą przyspieszał. Poczułam jak się do mnie przytula szepcząc co chwila przepraszam. Nie wiedziałam jak mam zareagować więc po prostu ją przytuliłam czułam się wspaniale w końcu trzymałam w rękach mój mały świat.
-Wszystko dobrze-Spytałam
-Tak tylko jest mi tak cholernie przykro jak cię traktowałam przez ten cały czas-odpowiedziała
Poprawiłam jej włosy które opadały na jej twarz. Chciałam zobaczyć jej piękne oczy.
-Nic nie szkodzi Camila na prawdę
-Ależ Lauren przecież ja cię zraniłam a ty tak po prostu mi wybaczasz-spytała
-Wiesz osobą które się kocha zawsze trzeba wybaczać
Nie zastanawiałam się nad swoimi słowami które wypowiadałam. Zbliżyłam swoją twarz do jej i ją pocałowałam

Moonlight || CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz