Rozdział 14

262 38 1
                                    

Szlajałam się miejskimi uliczkami zastanawiając się co mogła bym robić. Miałam zakaz pokazywana się w szkole. Czułam się przez to strasznie samotna. Zatrzymałam się w pobliskim barze. O dziwo był dość pusty. Podeszłam do baru zamawiając szota. Chciałam chodź trochę się rozerwać. Poczułam jak alkohol przepływa przez moja gardło, to było takie przyjemne pieczące uczucie. Z każdą kolejną dawką alkoholu czułam się bardziej wyluzowana, a zarazem czułam jak by wszystkie problemy ze mnie zleciały. Nagle w pomieszczeniu rozbrzmiał się mój ulubiony kawałek, a ja mimowolnie wskoczyłam na parkiet. Czułam wzrok tych wszystkich osób na moim ciele. Czułam jak czyjeś ręce oblatają się wokół mojego ciała. Odwróciłam się w stronę osoby która mnie obieła, a moim oczom ukazała się męska sylwetka z kruczo czarnymi włosami i ciemnymi oczami. Czułam jak jego usta dotykają mojego ucha i szepczą"Lauren czas iść do domu" Spojrzałam się na niego i dopiero w tedy dotarło do mnie kim jest osoba która do mnie mówi to był Zayn. Spojrzałam się w jego czarne tęczówki i wyszeptałam"Zayn ale ja jeszcze nie chcę iść do domu". Widziałam w jego oczach rozbawienie moim zachowaniem. Poczułam jak ciągnie mnie za rękę w stronę wyjścia. Próbowałam się mu wyszarpać lecz na marne był ode mnie o wiele silniejszy. Usadził mnie na miejscu pasażera i zapiął mi pasy bezpieczeństwa a sam udał się na miejsce kierowcy.Z każdą mijającą sekundą moje oczy stawały się coraz cięższe, a ja mimowolnie je przymknęłam. Obudziłam się dopiero w domu. Spojrzałam na zegarek na którym dochodziła godzina 22. Zeszłam na dół w poszukiwaniu Camili. Zobaczyłam ją siedziała w kuchni popijając wino i pisząc jakieś bzdety do szkoły.
- Czemu tam poszłaś Lauren-Spytała z nutą rozdrażnienia w głosie- Dlaczego kurwa się obiłaś
- Skarbie proszę uspokój się proszę- Spojrzałam w jej brązowe oczy które z każdą chwilą stawały się coraz ciemniejsze
- Nie Lauren nie będę spokojna- Wykrzyczała- Czy ty ciągle musisz robić mi na złość i mnie nie słuchać
- Skarbie jak byś nie zakazywała mi wizyt w szkole i do tego nie zorganizowała tego jebanego domowego nauczania to by było wszystko dobrze- Powiedziałam z złością- Ale nie panie. Bo przecież pani musi rządzić w tym związku
- Lauren przecież wiesz ze się o ciebie troszczę, a ty tego nie doceniasz- Wykrzyczała mi to praktycznie w twarz
- Co. Ja nie doceniam nie w ogóle tego kurwa nie doceniam- Spojrzałam w jej zaszklone oczy- Wiesz ty nawet nie wiesz jak się czuje. Nie pytasz się o nic. To tylko ja zawsze się o ciebie troszczę
- Wiesz mam dość tej rozmowy- Powiedziała i udała się powoli do drzwi- Dziś spie u Dinah
- Tak jasne najlepiej mnie zostawić z tym całym bałaganem w głowie
Oparłam się o ścianę. Nawet nie zauważyłam kiedy zaczęłam płakać. To pierwsza taka poważna kutnie, a ja czułam się okropnie. Miałam świadomość ze to moja wina, ze to przez moją pieprzoną nieodpowiedzialność. Moje oczy z każdą sekundą płaczu stawały się cięższe, nawet nie wiedziałam kiedy zasnęłam

Witam o to króciutki dwu a trzy dniowy maraton z tym opowiadaniem mam nadzieje ze się cieszycie :3

Moonlight || CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz