Na zegarku dochodziła pierwsza w nocy, a ja nadal nie umiałam zasnąć. Przewracałam się z boku na bok, cały czas myśląc o tym, co się dziś wydarzyło. Ciągle miałam przed oczami jego wyraz twarzy w tamtym momencie. To było coś strasznego, ale jednocześnie pozwoliło mi dojrzeć coś jeszcze. Był inny, stwarzał pozory. Chodź, czy mogę stwierdzić to na podstawie jednego incydentu? Może, tak jak mówił, taki już jest. Z tą myślą w końcu zasnęłam. Ale sen nie trwał długo. Przynajmniej tak mi się zdawało. Zamknęłam oczy, a gdy je otworzyłam, zobaczyłam, że na zegarku jest za piętnaście siódma. Zerwałam się z łóżka, świadoma tego, że zaspałam. Wzięłam telefon z ręki i zobaczyłam, że jest wyładowany. Zajebiście, kolejne spóźnienie.
***
Odmawiając sobie śniadania i porządnego prysznicu, dotarłam do szkoły razem z dzwonkiem. Pod klasą już czekała na mnie Olivia, promienna, z szerokim uśmiechem. Trochę poprawiła mi nastrój.
- Mogę wiedzieć, dlaczego jesteś tak wesoła o ósmej rano?
- Oh, nic takiego, ale pomyślałam... - zaczęła nieśmiało. Zachęciłam ją lekkim klepnięciem w ramię.
- Jedna koleżanka urządza imprezę w ten weekend i chciałam spytać, czy poszłabyś ze mną.
Spojrzałam na nią trochę niepewnie. Nie sądziłam, żeby był to dobry pomysł. Już dawno zrezygnowałam z tego typu imprez. Z czasem były już nie dla mnie. Zobaczyła, że się waham i teraz to ona klepnęła mnie w ramię.
- Nie daj się prosić. Poznasz ludzi ze szkoły, będzie fajnie.
- Niektórych poznałam i szczerze, boję się poznawać dalej. - powiedziałam kpiącym tonem.
Olivia trochę posmutniała.
- Gdzie i u kogo?
Wyraźnie się rozpromieniła. Boże, miej mnie w opiece.
- U Cassidy. Urządza imprezę w domku nad zalewem. Fajna okolica, żadnych sąsiadów, można bawić się do białego rana.
Skierowałyśmy nasze kroki do otwartej klasy.
- Kiedy?
- W ten weekend, o dwudziestej.
- Ok, ale przyjedziesz po mnie.
Olivia pisnęła radośnie i rzuciła mi się na szyję. Nie wiem, dlaczego tak bardzo się cieszyła. A może...
- Niech zgadnę, będzie tam jakiś boski facet, na którego lecisz, ale głupio ci było iść samej? - na piegowatej buzi od razu pojawił się ognisty rumieniec. Zawsze im tego współczułam. Pokiwała lekko głową.
- Jest taki jeden, ale wiesz, trochę to skomplikowane.
Dodała szybko, bo do klasy wszedł nauczyciel. Usiadłyśmy na swoich miejscach.
- Potem mi go pokażesz. - nie dałam za wygraną. Jeśli już miałam jej pomóc, to musiałam wiedzieć, o kogo chodzi.
Lekcja angielskiego minęła spokojnie i szybko. Następne było wychowanie fizyczne. W dawnej szkole lubiłam ten przedmiot. Ale teraz...
Kiedy wchodziłyśmy do szatni i przez przeszklone drzwi zobaczyłam Alison, ubraną w kuse spodenki i obcisły top, siedzącą na trybunach, szczerze mi się odechciało. Pociągnęłam Olivię za rękę i odeszłam w bok.
-Słuchaj, musisz mnie kryć. - wskazałam gestem głowy na taflę szkła. Gdy zobaczyła blondynkę i jej świtę, skinęła porozumiewawczo z poważną miną.

CZYTASZ
Shades of past
RomansSelene, po traumatycznych przeżyciach i pobycie w ośrodku dla "trudnej młodzieży", razem z rodzicami przeprowadza się ze słonecznej Californi aż za ocean, do deszczowego Londynu. Ma nadzieję wrócić do swojego dawnego życia. Zaczyna uczęszczać do pub...