ROZDZIAŁ 9

970 58 13
                                    

Był już późny wieczór. Jeźdźcy smoków postanowili przenocować w lesie, aby nie zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi. Jak narazie chyba nikt nie wiedział o ich obecności na wyspie. Nie rozpalali ogniska. Przemieścili się jakiś kilometr głębiej w las, aż dotarli do takiego mini-kanionu. Wyglądał trochę jak miejsce, gdzie Czkawka znalazł Szczerbatka 8 lat temu. Schronili się za wodospadem, który znajdował się naprzeciw wejścia. Czkawka obudził się około 7:00. A raczej COŚ go obudziło. nie miał pojęcia co. w obozie wszyscy poza nim spali.

Nagle usłyszał jakiś szelest w okolicy wejścia do ich kryjówki. Wtedy zobaczył jakąś małą sylwetkę wchodzącą do kanionu. To był chłopak. Na oko, 14, lub 15 latek. Miał krótkie, ciemnobrązowe włosy. Jasnoszarą koszulę i coś w rodzaju dzisiejszej collageówki. Do tego ciemne spodnie. Gdyby nie brak hełmu, i nieco inny ubiór, pomyślałby, że to zaginiony Gustaw. A raczej jego młodsza wersja. Chłopak coraz bardziej zbliżał się do wodospadu. Na szczęście nikogo nie zauważył. Oparł się o głaz, wyjął jakiś notes i zaczął coś rysować. Czkawka zaczął się poważnie denerwować. "A co jeśli koś się obudzi i narobi hałasu? Wtedy, on nas znajdzie, zapewne doniesie komuś z jego wioski, a ja ze Szczerbatkiem nie będziemy mogli uciec z wyspy...". No i jak na złość, Szczerbatek usłyszał jak jego przyjaciel gada do siebie i się obudził. Podniósł swój ogon i na niego spojrzał. Czkawka próbował go uciszyć, ale na próżno. Potem zamruczał i zobaczył gapiącego się na nich dzieciaka z notesem i kawałkiem węgla w dłoni. Smok zareagował pierwszy. Jego źrenice się zmniejszyły, a on sam wysunął swoje zęby i rycząc rzucił się na chłopca. Przerażony od razu zaczął uciekać, ale Nocna Furia dotarła do niego w pare sekund. I znowu De ja vu. Potężny, wściekły smok przygniótł ciekawskiego nastolatka do ziemi i patrzył na niego. Jednak tym razem nie chciał dać chłopakowi do rozumu. Był gotowy do strzału.

-Szczerbatek nie!!!

-Co jest!? Puszczaj!!! - krzyczał młody

-Szczerbatek. Zostaw. - Powiedział spokojnie Czkawka. I posłuchał, jednak nadal gotowy do ataku, fuknął na 'Nowego' -

Spokojnie Mordko, spokojnie - Powtarzał Wódz Berk.

Nie zauwarzył uciekającego już chłopaka. Na szczęście wszystkie te hałasy obudziły też resztę Smoczych Jeźdźców. Bliźniaki z Jotem i Wymem w jednym momencie zagrodziły mu wyjście z kanionu. Potem Sztukamięs złapała młodego i zaniosła przed oblicze Czkawki.

-Co jest!? Puśćcie mnie! Nie bawię się w to i koniec!!! - krzyczał przerażony, a jednocześnie rozgniewany dzieciak.

-Spokojnie nic ci nie zrobimy. Zapewne nam nie uwierzysz, ale jesteśmy tu przez sztorm.

-Chcieliście przelecieć nad Morzem Białych Sztormów w środku sezonu (Czytało się tych "Zwiadowców" nie? :D)? Masz rację, nie wierzę ci.

-Tak wiem, może ci się to wydać dziwne, ale my nie jesteśmy stąd. Pare dni temu, na dalekiej wyspie Berk, której jestem wodzem zaginęły dwie ważne osoby. Przeszukaliśmy najbliższy archipelag ale nie mogliśmy ich znaleźć.

-A... aż tutaj? Wikingowie? Najbliższa osada jest kilka dni drogi stąd...

-Tak, nasze poszukiwania trwają krócej, bo... jak widzisz latamy na smokach.

-Smokach? Myślałem, że to tylko plotki, o tajemniczych bestiach. A wy je oswoiliście!

-Tak, nasz sojusz najwyraźniej nie dotarł aż tam.

-No... nie wiem już w co mam wierzyć... Na pewno żednych Wikingów tu nie ma w tym sezonie...

-A więc z kim mam przyjemność...?

-Jestem Gray.

-A ja Czkawka.

Po dosyć długim zapoznaniu się, jeźdźcy zaczęli mu opowiadać o ich przygodach itp. A potem Gray o swoich i swoim życiu

-No dobra... Mama pewnie będzie się martwić. Na razie nikomu nie wygadam - dodał ze złośliwym uśmieszkiem - Na razie.

Po wyjściu Gray'a z kanionu rozpoczęła się wielka dyskusja na jego temat. Wydawał się godny zaufania... W tym całym zamieszaniu jeźdźcy zasiedli do śniadania. Przygotowali sobie owoce i ryby, które znaleźli w okolicy kanionu. Wszysko było dobrze. Mieli większa peweność, że nie zostaną wydani, oraz jedzenia i wody pod dostatkiem. Tak na robieniu niczego zleciał im cały dzień. Następnego ranka, Czkawkę obudził ten sam dźwięk, jednak tym razem usłyszł go każdy i oni również zaczęli się budzić. To był Gray.

-Cześć Wikingi! - przywitał się z Jeźdźcami

-Witaj, co tam masz? - spytał się przywódca pokazując na dość duży wiklinowy kosz, z uchwytami na plecy.

-A to takie małe śniadanko, nie wiem co jadacie na tej Berk, więc przyniosłem trochę chleba, owoców i warzyw. A i mam nadzieję że smoki lubią kurczaka, czy też ryby. Na ostatnie zdanie, wszystkie z nich od razu się ożywiły i podeszły do chłopca. Był trochę skrępowany i smoki same zabrały się do zajadania.

-Dzięki Gray. - mówił każdy jeździec po kolei. Po śniadaniu Czkawka zabrał ich nowego przyjaciela na osobności.

-Hej, czy nie wiesz może jak się wydostać z tej wyspy? To znaczy, jest wspaniała i ty też, ale musisz zrozumieć, że Gustaw i Jeff nie mogą czekać.

-No wiesz... Jest dużo sposobów. Jednak ten sezon naprawdę bardzo sprzyja sztormom i jeśli tak dalej pójdzie, nie wiem czy dacie radę wylecieć stąd w tym roku.

-CO!? W tym roku!? Jak mam żonę, i niedoszłe dziecko, do tego te poszukiwania, całą wioskę, muszę tam dotrzeć jak najszybciej się da!

-Słuchaj - mówił spokojnie Gray - może dam radę podkraść pare rzeczy z kuźni dla ogona dla Szczerbatka, ale to nie zmienia faktu, że i tak będziecie musieli przeczekać sztormy. Ten kowal, to raczej nie jest duszą toważystwa, powiedzmy to wprost, nie lubi mnie. Ale jest jeszcze jeden sposób...

-No jaki? Mów.

-Co oni tak długo tam robią? - zastanawiał się Mieczyk.

-Sam nie wiem. O już są! - wskazał na nadchodzących Śledzik.

-Słuchajcie! Mam pewien sposób, dzięki któremu będziemy mogli się stąd zwewać.

-No to mów - popędzał go Eret

-Będziemy musieli stwożyć DRUŻYNĘ.

Jak Wytresować Smoka - To Zupełnie Nowa Historia...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz