Przesłuchajcie sobie tej piosenki, według mnie jest super ^^ A teraz życzę miłego czytania! :D
:SEN:
Stoję w jakimś fioletowo-niebieskim pokoju i nachylam się nad białą kartka zeszytu. Widzę swoje odbicie w niedużym lusterku i wzdrygam sie gdy uświadamiam sobie, że to nie ja. Odbicie przedstawia młodą dziewczynę o ciemnych w losach, pofarbowanych na różowo, delikatnie uśmiechającą się do siebie.
- No dalej Miko, dasz radę ją narysować, to nie jest takie trudne. - mówi, po czym przykłada kredkę do zeszytu.
Rozglądam się wokół i widzę mnóstwo porozrzucanych kartek, na których widnieje rysunek jakieś dziewczyny, moje imię i nazwisko i napis "Czarne Ogniwo".
Czy ona zamierza mnie narysować? Kim jest? Skądś ją kojarzę, ale..
I nagle mnie olśniewa - być może to ona jest jednym z trójki dzieciaków, które współpracowały z autobotami?
Całą swoją siła woli powstrzymuję ją przed pociągnięciem czarną kredką po szorstkim papierze.
Być może autoboty już mnie szukają i to co teraz zrobię pomoże im mnie znaleźć, lub chociaż zidentyfikować? Przecież jedyne moje zdjęcie jakie posiada wojsko, pochodzi z przed kilkunastu lat, nie byliby w stanie mnie teraz rozpoznać. Szybko wyszukuję jakieś wspomnienie mojego odbicia w lustrze i starannie przenoszę je na kartkę za pomocą ręki dziewczyny. Sprawnie zaznaczam wszystkie detale, które są moi znakiem szczególnym... zielone oczy, długie czarne włosy, czarny ubiór, mała blizna na dolnej wardze, po wyrwanym przez ciotkę kolczyku.
Po kilku minutach, oczami dziewczyny patrze się na szkic.
Jestem zadowolona z wyniku końcowego, ale czegoś mi brakuje.. moja podświadomość bierze górę i dłonią nastolatki sięgam po błękitną kredkę i rysuje opływający moją dłoń ogień, który leniwie wspina się po rękawie bluzy.
Gotowe.
Nagle czuję, jak coś wyrywa mnie ze świata, tracę kontrolę.
W panice szybko podpisuję rysunek: Czarne Ogniwo.
Nie wiem czemu napisałam to, a nie swoje nazwisko, ale nie mam czasu tego poprawiać.
Budzę się.
Obudziło mnie delikatne klepnięcie w policzek.
Otępiała otworzyłam ociężałe powieki i nieprzytomnie rozglądnęłam się dookoła, rejestrując czerwono czarną plamę po mojej prawej stronie. Zamrugałam kilka razy, aby złapać ostrość widzenia i po chwili owa plama okazała się być leniwie podpierającym na dłoni głowę Knockout'em.
Uśmiechnął się krzywo.
- Zemdlałaś. - oznajmił arogancko i posłał mi jeden ze swoich uśmiechów, od których normalnym dziewczynom miękną nogi. Czyli znowu zachowujesz się jak dupek - pomyślałam.
Niezgrabnie podniosłam się do pozycji siedzącej i obrzuciłam go zimnym spojrzeniem.
- Szkoda że nie kopnęłam w kalendarz, byłoby to dla mnie sensowniejsze rozwiązanie zważając na sytuację w której aktualnie się znajduję. - odparłam przerzucając nogi przez ramę łóżka po przeciwnej stronie od Czerwonowłosego.
- Nikt nie chce ci tutaj zrobić krzywdy, jesteś nam zbyt potrzebna, księżniczko. - sarknął, a ja wyczułam w tym zapewnieniu kłamstwo i zadrżałam na słowo, którym mnie określił. Księżniczka, tak nazywał mnie tata.
Zacisnęłam zęby na wardze, aby nie stracić nad sobą kontroli i przypadkiem nie wydrapać temu dupkowi jego pięknych oczu. Poczułam w ustach stalowy smak krwi.
- Nigdy więcej mnie tak nie nazywaj. - warknęłam zaciskając pięści. - Dlaczego zemdlałam? - zapytałam, szybko zmieniając niewygodny dla mnie temat, który groził zalaniem falą bolesnych wspomnień.
Siedzący za mną Knockout podniósł się niespiesznie z metalowego krzesła, które zaskrzypiało w proteście i wolnym krokiem zbliżył się do mnie. Obróciłam się w jego stronę przywołując na twarzy wyzywającą minę.
Zaśmiał się.
- Dałaś niezły popis, akurat gdy prowadziłem cię na jedną z najważniejszych rozmów Megatrona, ty widząc go postanowiłaś odpłynąć. Masz szczęście że cię złapałem. - słysząc to wydałam z siebie jęk, a świadomość że to "jego" ręce poczułam wtedy na swojej tali dobijała mnie jeszcze bardziej. - Zdziwiła mnie twoja nagła reakcja, więc poszperałem w twoich aktach i dowiedziałem się, że masz blokadę, dzięki której tracisz przytomność za każdym razem gdy go widzisz... co bardzo utrudnia nam całą sytuację. - wyjaśnił marszcząc brwi i w zamyśleniu drapiąc się po karku. Czerwonowłosy wyglądał teraz jak ludzkie wcielenie lisa - jego jarzące się szkarłatem oczy przybrały ciemniejszą barwę, a nos zmarszczył się w zamyśleniu nadając mu chytry wyraz twarzy. Wzdrygnęłam się. Dlaczego jego oczy muszą być tak hipnotyzujące? - zastanawiałam się.
- No to w takim razie możecie mnie wypuścić i zapomnimy o całej sprawie. - podsunęłam z nikłą nadzieją, lekko odsuwając się od zimnej ściany drapiącej mnie w plecy.
Facet spojrzał na mnie z pobłażliwym uśmiechem, wyrażającym tyle samo co mina matki karcącej swoje głupiutkie dziecko.
- Chyba sobie kpisz, jedynym wyjściem jest zniesienie tej blokady, co oznacza że będę musiał sobie nad tobą popracować.. - mówiąc to uśmiechnął się szatańsko, a ja ponownie cofnęłam się pod ścianę, przerażona tym co mogłoby oznaczać owe "pracowanie nade mną".
- Co masz na myśli mówiąc, że będziesz musiał nade mną popracować? - zapytałam niepewnie, jednocześnie skanując zbliżającego się do mnie sprężystym krokiem mężczyznę, który po chwili przyparł mnie do ściany nie dając możliwości na ucieczkę.
Czerwonowłosy oparł obie ręce po obu stronach mojej głowy i nachylił się do mnie niebezpiecznie blisko, tak, że poczułam jak mój policzek owiewa jego ciepły oddech.
Zadrżałam z mieszaniny strachu, podniecenia i nerwów, bo w końcu pierwszy raz w życiu byłam tak blisko jakiegoś chłopaka.
- To znaczy, że na zburzenie muru, jaki wokół siebie wytworzyłaś mam jakieś siedem dni i za cholerę nie wiem jak mam to zrobić. - wyszeptał z rozdrażnieniem, po czym szybko się ode mnie odsunął przybierając pełen pogardy uśmiech. - Jeśli ci życie miłe, to lepiej żebyś również się w to zaangażowała, Megatron nie jest zbyt cierpliwy.. - mówiąc to jego oczy przybrały stalowo-czerwony kolor. Na moment zapanowała ciężka cisza, którą miałam wrażenie, że wypełniał dziwny smutek, którego źródłem był Knockout. Po chwili mężczyzna obrócił się na pięcie i sztywnym krokiem opuścił mój pokój, zostawiając mnie zupełnie samą, wystraszoną i niepewną tego jak mam rozumieć jego sposoby na "pracę nade mną".
Opierając się plecami o szarą ścianę zjechałam po niej, lekceważąc ból jaki wywołał ten zjazd i usiadłam na zimnej podłodze podkurczając pod siebie kolana, które aby dodać sobie nieco otuchy objęłam rękoma. Kim była dziewczyna ze snu? Czy popełniłam błąd rysując samą siebie na tej kartce? Czy to była rzeczywistość? - zastanawiałam się w ciszy. - I dlaczego żaden z wielu psychologów nigdy nie powiedział mi o dziwnej blokadzie którą w sobie wytworzyłam?
Westchnęłam rozżalona i po raz pierwszy pozwoliłam sobie zagłębić się w mrocznych odmętach wspomnień, zupełnie odcinając się od realnego świata.
CZYTASZ
Echo
FanfictionTa historia opowiada o tragedi,szczęściu i niezwykłej miłości które przeżywa dojrzała i silna jak na swój wiek, młoda kobieta. Przekonaj sié czy Echo pokona przeszkody stawiane jej przez los. INFORMACJE: *wszystkie wydarzenia mają miejsce w przyszło...