Ratchet P.O.V.
- Co o niej sądzisz? - zapytała niby od niechcenia Arcee, podchodząc powoli do mojego stanowiska przy zielonych monitorach. Spojrzałem na nią przelotnie, na moment odrywając się od maszyn monitorujących funkcje życiowe nieprzytomnego Knockout'a i na widok jej spiętej postawy uśmiechnąłem się delikatnie.
- Nie przypadła ci do gustu, mam rację? - bardziej stwierdziłem niż zapytałem, powracając do uprzedniego zajęcia.
Arcee prychnęła i podeszła jeszcze bliżej, po czym oparła się o jedną z moich maszyn.
- A tobie nie? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, strzelając optykami w stronę siedzącej wraz z Agentem Fowlerem czarnowłosej dziewczyny, najwyraźniej odpowiadającej na pytania zadawane jej przez czarnoskórego. Dziewczyna na pierwszy rzut oka nie wyglądała na przymilną i grzeczną, wręcz przeciwnie, widząc ją po raz pierwszy, odniosłem wrażenie, że patrzę na jedną z tutejszych żołnierek lub agentek, a nie na dziewiętnastoletnią dziewczynę. Czarne ogniwo ani trochę nie przypominała osób w swoim wieku, które niegdyś widziałem, gdy jeszcze mogłem opuszcza bazę, dzieciaki w jej wieku zazwyczaj były pełne pasji, nadziei oraz młodocianej euforii. Harley nie prezentowała żadnych tego typu emocji, jej twarz jest piękna lecz ponura, a zielone oczy bystre i doświadczone, zupełnie jakby jej młode sprężyste ciało zamieszkiwała wiekowa osoba, mająca za sobą połowę życia i znająca jego warunki oraz zasady.
Mimo iż znam Harley dopiero od kilku godzin, wiem , że jest ona pełna sprzeczności i prawdopodobnie doskonale ukrywa swoje emocje.
Pokręciłem głową, nie podnosząc wzroku z nad zielonych monitorów.
- Nie mam na razie zdania na ten temat Arcee, znam ją zaledwie od marnych paru godzin i zamieniłem z nią tylko kilka zdań, więc nie mam prawa wyrabiać sobie o niej zdania. - odparłem szczerze, co botka skwitowała westchnieniem.
- Wiem Ratchet, wiem, ale mam złe przeczucia, a fakt, że darzy to decepticońskie ścierwo choćby śladową sympatią, jeszcze bardziej mnie w nich utwierdza. - wyznała ściszonym głosem Arcee, w czym mimo iż nie chciałem to i tak musiałem przyznać jej rację, ponieważ przyjaźń między czarnowłosą a Knockoutem, w istocie nie była niczym dobrym.
Ustawiłem wszystkie maszyny monitorujące na tryb "auto" i krzyżując ramiona zwróciłem się w stronę pospinanej granatowej autobotki.
- Rozumiem kierujące tobą argumenty, ale spróbuj dać jej czas. - podsunąłem spokojnym tonem, kładąc dłoń na ramieniu Arcee.
Autobotka pokiwała głową zgadzając się na moją propozycję, po czym zaczęła się powoli odwracać w stronę z której przyszła, lecz nim to zrobiła, spojrzała na mnie i szepnęła bardzo cicho.
- Przypatrz się jej oczom, według mnie jest w nich coś nieludzkiego. - to mówiąc odwróciła się i odeszła, a ja zostałem stojąc jak słup soli.
Co Arcee miała na myśli, mówiąc, że w oczach Czarnego Ogniwa znajduje się coś nieludzkiego? - zastanowiłem się. - Może miała na myśli jakieś uczucie, które było na tyle silne iż sprawiało wrażenie graniczącego z ludzkim?
Spojrzałem przez ramię na Harley siedzącą na tej samej żółtej kanapie, na której zazwyczaj przesiadywały nasze dzieciaki i zmarszczyłem nieco brwi.
Dziewczyna siedziała sztywno, a jej plecy były nienaturalnie wyprostowane, praktycznie tworząc z nogami kąt prosty, lecz mimo to, nie wydawało mi się, aby było w niej cokolwiek nie mającego pochodzenia ludzkiego.
Arcee pewnie jest przewrażliwiona, zwłaszcza po stracie dwóch partnerów.. pewnie poczuła się w jakiś sposób zagrożona i coś sobie ubzdurała, aby się w tym utwierdzić. - stwierdziłem i trzymając się tej myśli, powróciłem do kontrolowania wszystkich maszyn.
Harley P.O.V.
Zamknij że się chłopie! - biadoliłam w myślach, słysząc serię pytań wylatujących z ust czarnoskórego Agenta z szybkością pocisków opuszczających lufę karabinu maszynowego. Wywiad dotyczył oczywiście mojej osoby oraz tego co robiłam, co oznacza, że wojsko ma duże braki w moich aktach i że jak najprędzej chce je uzupełnić.
- Pamiętasz Kate oraz Jerry'ego? - zapytał Fowler, co przykuło moja uwagę na nieco dłużej niż pozostałe durnowate pytania, które zbywałam niejednoznacznymi odpowiedziami takimi jak "nie wiem", "możliwe" lub "nie pamiętam".
Kate i Jerry? - pomyślałam, po czym zaczęła sięgać pamięcią jak najdalej w tył, w celu znalezienia chociażby jednej wskazówki, która doprowadziłaby mnie do odpowiedzi na pytanie "kim są ci ludzie?", lecz w moi umyśle panowała pustka.
Zmarszczyłam brwi.
- Nie.. - odparłam niepewnie. - Nie wiem kim są ci ludzie..
CZYTASZ
Echo
FanfictionTa historia opowiada o tragedi,szczęściu i niezwykłej miłości które przeżywa dojrzała i silna jak na swój wiek, młoda kobieta. Przekonaj sié czy Echo pokona przeszkody stawiane jej przez los. INFORMACJE: *wszystkie wydarzenia mają miejsce w przyszło...