- Sakura. - Z zamyślenia wyrwał mnie miękki głos chłopaka, który po chwili podał mi ciepłą herbatę.
- Dziękuję. - Wyszeptałam patrząc na parę unoszącą się nad cieczą. Chłopak usiadł obok mnie na kanapie i chwytając koc, znajdujący się na oparciu, okrył mnie. Przez chwilę siedział cicho i chciałabym, żeby tak zostało, jednak zaraz po pokoju rozniósł się jego głos.
-Sakura wiem, że to dla ciebie trudne, ale musisz mi powiedzieć co się dzieje. - Szybko pokręciłam głową nie spuszczając wzroku z pary. - Mimo, że dopiero przyjechałem to widzę co się z tobą dzieje i nie mogę na to patrzeć. Nie zrozum mnie źle, ale nie jesteś już tą samą Sakurą, którą pamiętam. - Zrobił przerwę tak jakby oczekiwał jakiejś reakcji z mojej strony, jednak ja pozostałam bez ruchu. Cicho westchnął. - Jeżeli coś się dzieję możesz mi o tym powiedzieć, zawsze ci pomogę. - Gdy ponownie nie uzyskał ode mnie żadnej odpowiedzi, przysunął się w moją stronę i pochylił się tak aby widzieć moją twarz. Oderwałam wzrok od pary i też spojrzałam w jego oczy. - Ktoś cię krzywdzi, prawda? - Niepewnie kiwnęłam głową. Biłam się z myślami czy mogę mu powiedzieć. Czuję, że opowiedzenie komuś o tym naprawdę by mi pomogło, ale co się stanie kiedy to zrobię? Czy ktoś ucierpi? Czy on tutaj jest i na mnie patrzy? - Sakura spójrz na mnie, jestem tu tylko ja i jeżeli będziesz chciała nikomu o tym nie powiem.
- Nie rozumiesz Neji, ktoś tutaj jest. - Wyszeptałam, aż dreszcz przeszedł po moich plecach. To zabrzmiało jak scena z horroru, ale czy ja właśnie w nim nie grałam?
- To wytłumacz mi, jestem tutaj z tobą i nie dam cię skrzywdzić nikomu. Jesteś ze mną bezpieczna, Sakura. - Te słowa obiły się echem w mojej głowie i jeszcze przez chwilę w niej huczały. Spojrzałam prosto w jego oczy, a on złapał mnie za rękę próbując dodać otuchy.
-Od paru tygodni - Odchrząknęłam. - w zasadzie to miesięcy, dostaję... można powiedzieć groźby...- I zaczęłam opowiadać całą historię, omijając to, że wszystkie wiadomości miały na dolę symetryczną literę "S".
***
- Gdzie byłeś? - Usłyszałem zaraz po tym jak zapaliłem światło w pokoju, a moim oczom ukazał się mój brat. Siedział na łóżku. Na tym łóżku. Nienawidzę tego pokoju, dlaczego mimo tego czasu, dalej wszystko pachnie tak jak ona.
- Chuj cię to obchodzi. - Rzuciłem i ruszyłem do łazienki po drodze zrzucając przepoconą koszulkę. Chłodną wodą przemyłem swoją twarz i gdy już się podnosiłem spojrzałem na jej szczoteczkę do moich oczu wpadł obraz który widziałem praktycznie codziennie.
- Wiesz, że do tego jest łazienka? - Zapytałem patrząc na dziewczynę, która ewidentnie nie przejmuje się tym co do niej mówię i dalej chodzi po pokoju z szczoteczką w buzi.
- Wiem. - Ledwo co zrozumiałem przez piane w jej ustach. Chciałem się zaśmiać z jej miny jaką robiła kiedy próbowała coś powiedzieć z przeszkodą w buzi.
- To dlaczego tego tam nie robisz? - Zapytałem podnosząc jedną brew.
- Bo nudzi mi się tam. - Wybełkotała odchylając głowę do tyłu.
- Naprawdę nie możesz wytrzymać 3 minut stojąc w jednym miejscu? - Zaprzeczyła ruchem głowy. - Zobaczysz zaraz coś ci skapnie. - Zmarszczyła brwi.
- Nic mi nie... - I w tym momencie solidna porcja piany rozbiła się o ciemną podłogę. Sakura widząc to szybko pobiegła do łazienki i po wypluciu reszty piany krzyknęła: - To twoja wina, więc ty to sprzątasz!
- Moja?! - Odkrzyknąłem.
- No a kto do mnie cały czas coś gadał?! - Wiedziałem, że nie może mnie zobaczyć, więc pozwoliłem sobie na cichy śmiech.
- Obchodzi mnie i to nawet nie wiesz jak bardzo. - Bańka mydlana prysła razem z głosem Itachiego. - Cały czas gdzieś znikasz, nie ma cię na treningach, chodzisz wkurwiony i nikt nie może się do ciebie odezwać.
- I co z tego? - Wycedziłem przez zęby. - To ja znikam, to ja nie przychodzę na treningi, to ja chodzę wkurwiony i to do mnie nikt nie może się odezwać, więc o co ci chodzi? To nie jest twoja sprawa, więc się odpierdol.
- To jest moja sprawa, bo jesteś moim bratem i o tym nie zapominaj. - Wbijał we mnie swoje czarne oczy, tak bardzo podobne do moich, czułem jakby znał moje uczucia i potrafił je odczytywać. - Zmieniłeś się odkąd odeszła. - Przełknąłem ślinę.
- Po prostu czuję, że coś się dzieję nie tak. - Rzuciłem patrząc gdzieś w bok i zaciskając mocno szczękę.
- Rób co uważasz, ale nie rób głupot Sasuke. - Po tych słowach zostawił mnie samego, a odgłosy wyrazów przez niego wypowiedzianych jeszcze przez długi czas dźwięczały w mojej głowie.
***
- Rozumiem i naprawdę przykro mi, że takie coś musiało cię spotkać. - Powiedział obejmując szczelnie dziewczynę i ocierając łzy z jej rumianych policzków. - Przepraszam, ale muszę spytać. Domyślasz się kto to może być? - Momentalnie poczuł jak dziewczyna się spina.
- N-nie mam pojęcia. - Odpowiedziała cicho.
- Zniszczył wszystko co było dla ciebie cenne? - Zapytał ponownie swoim ciepłym i spokojnym głosem.
- Ukryłam jeden album na dnie szafy i jeszcze go nie znalazł.
- Całe szczęście. Jesteś strasznie zmęczona, może pora iść już spać? - Gładził ją po głowie dając tak bardzo potrzebne poczucie bezpieczeństwa.
- Yhym. - Wymruczała senna. - Ale nie chce być sama, zostaniesz ze mną?
- Oczywiście. - Wydawało jej się przez chwilę, że usłyszała satysfakcję w jego głosie, ale była zbyt zmęczona, żeby się nad tym zastanawiać. Ciężkie powieki niekontrolowanie opadły na jeszcze mokre policzki.
![](https://img.wattpad.com/cover/69996984-288-k505207.jpg)
CZYTASZ
We're A Moment, Remember About That
FanficKontynuacja książki pt: " You're My Cult Leader", więc jeśli jesteś tutaj nowy, zapraszam najpierw do przeczytania pierwszej części :)