Rozdział 8

2K 106 16
                                    


   Cicho mruknęłam kiedy promienie słońca przebijały się przez zasłony i bezlitośnie padały na moją twarz. Pod powiekami widziałam charakterystyczny pomarańczowy kolor, który aktualnie strasznie mnie irytował. Wsadziłam głowę pod poduszkę i spróbowałam ponownie zasnąć, ale już nie mogłam. Zrzucając poduszkę na podłogę, wstałam i podeszłam do szafy. W co się dzisiaj ubrać? Spojrzałam przez okno i wnioskując po strojach ludzi uznałam, że jest bardzo ciepło. Tak jak na szanującą się panią doktor, wybrałam mocno kryjącą białą koszulę i czarną spódnice ołówkową. Z ciuchami w rękach udałam się do łazienki, wzięłam szybki prysznic, uczesałam się, lekko pomalowałam i zrobiłam te wszystkie pierdoły które robią dziewczyny. Opuszczając zaparowaną łazienkę, chwyciłam jeszcze czarne szpilki i ruszyłam na dół. 

- Dzień dobry, jak się spało? - Spojrzałam zaskoczona na chłopaka który siedział przy moim stole w mojej kuchni. Co on tutaj jeszcze robi? 

- Cześć. - Przeleciałam wzrokiem po bogato zastawionym stole i ponownie spojrzałam na Nejiego. - W porządku, a tobie? - Nasypałam sobie kawy do kubka i zalałam jeszcze ciepłą wodą. 

- Bardzo dobrze, nie zjesz śniadania? - Zapytał z uśmiechem na ustach. 

- Nie jem śniadań. - Szkoda mi go było, bo widać że się napracował, ale doskonale wiedziałam, że jeśli spróbuje włożyć teraz cokolwiek do buzi, zrzygam się. Kiedyś nie wyobrażałam  sobie poranka bez śniadania, ale teraz... no coż, jest inaczej. - Neji - Zaczęłam i oparłam się o blat, trzymając kubek w dłoni. - Chciałam ci bardzo podziękować za wczoraj, naprawdę mi pomogłeś i... - Szukałam odpowiedniego słowa.

- Rozumiem, nie musisz dziękować, gdyby była taka potrzeba zrobiłbym to jeszcze raz. Chce żebyś wiedziała, że zawsze możesz na mnie liczyć. - Uśmiechnął się i już chciałam odwzajemnić ten gest, gdy ponownie zaczął mówić. - Ale jest coś o czym musisz mi powiedzieć. Znalazłem dzisiaj w kominku to. - Powiedział i wyciągnął tę pamiętną kartkę, którą dostałam zaraz po jego przyjściu. Przełknęłam ślinę, wydawało mi się, że już ją spaliłam. - Jest podpisana literą "S". Ty wiesz kto to, prawda? - Szybko zaprzeczyłam ruchem głowy. - Przestań Sakura, to on prawda? To Sasuke cię prześladuję. - Wbijał we mnie swój wzrok, a na jego twarzy nie było ani ślady po dawnym uśmiechu. 

- Przecież każdy debil może się tak podpisać. - Wycedziłam przez zęby. 

- Przestań się oszukiwać! - Wzdrygnęłam się, gdy usłyszałam jego podniesiony głos, którego nie słyszałam praktycznie nigdy. Chłopak wstał i podszedł bliżej mnie, próbując złapać za rękę. - Sakura, przykro mi, że on robi ci coś takiego, chciałbym... - Wyrwałam rękę.

- Nie masz żadnych dowodów na to, że to on. - Zwiększyłam odległość między naszymi ciałami. 

- Tyle razy cię skrzywdził, więc dlaczego znowu miałby tego nie zrobić?! To jest morderca! Tacy jak on mają chore głowy! Lubią się pastwić nad swoimi ofiarami! Dlaczego tego nie chcesz zrozumieć?!

- Sasuke nigdy by mi czegoś takiego nie zrobił! - Krzyknęłam. Nie mogłam go już słuchać, jak on śmie? - Znam go. Znam prawdziwego Sasuke i doskonale wiem, że nie jest mordercą. - Odpowiedziałam ciszej, próbując powstrzymać łzy. Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę drzwi. Gdy przechodziłam już przez nie słyszałam jak woła mnie Neji i nawet za mną biegnie, ale nie miałam ochoty go słuchać i zniknęłam w kłębie dymu. 


                                                                              ***

- Gdzie znowu idziesz? - Westchnąłem słysząc ten od pewnego czasu irytujący głos. 

- Muszę coś załatwić. - Odpowiedziałem nawet na niego nie patrząc. 

- Iść z tobą? 

- Nie potrzebuje niańki. - Minąłem go w korytarzu i ruszyłem dalej. 

- Czy coś się dzieje? - Stanąłem i opuściłem głowę.

- Czuje, że coś się dzieje nie tak. - Mój głos rozniósł się echem po korytarzu, a zaraz po nim tupot moich butów. 


                                                                        ***

 Delikatnie zamknęłam stopą drzwi. Obie ręce miałam zajęte przez dango i herbatę. Powoli podeszłam do biurka uważając żeby gorąca ciecz nie wylała się na lśniącą podłogę lekarskiego gabinetu. Jednak to wszystko było na marne bo już po chwili kubek roztrzaskał się przy moim bucie. Odruchowo wbiłam paznokcie w rękę i z niedowierzaniem patrzyłam na otwarty album, a w nim wszystkie zdjęcia Sasukę z wyskrobanymi twarzami i krwawym napisem pośrodku.


  "Dalej myślisz, że to nie ja?"


Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Jak? Jak mógł to znaleźć? Przecież przez tyle udało mi się to ukrywać. Czułam jak ciepła krew spływa mi po rękach i wymieszana ze łzami rozbija się o brudną podłogę. Naglę usłyszałam jak ktoś mocno otwiera drzwi, a te z głośnym hukiem odbijają się od kafelek.

- Sakura! Jesteś proszona na salę, Ino jest w ciężkim stanie!


We're A Moment, Remember About ThatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz