- Naprawdę myślisz, że to jest dobry pomysł, Sakura? - Jej wzrok powędrował w bok w geście głębokiego rozważania. - Jesteś na to gotowa? - Westchnęłam.
- A co mam innego robić? Nuży mnie siedzenie w domu sama. Wole być tutaj... - Zmarszczyłam brwi, a na mojej twarzy pojawił się grymas zakłopotania. - z ludźmi. - Teraz to Tsunade westchnęła.
- To wyjdź gdzieś ze swoimi przyjaciółmi, kiedy ostatni raz wyszłaś gdzieś na miasto? Czy po prostu spędziłaś z nimi czas? - Opuściłam głowę wiedząc, że ma racje. - Nie zamykaj się na świat, to najgorsze co możesz sobie teraz zrobić. - Kiwnęłam głową na znak, że się z nią zgadzam.
- Chyba masz racje. - Zabrzmiało niepewnie.
- Ja zawsze mam racje. - Uśmiechnęła się niegrzecznie.
Słowa Tsunade ciągle odbijały się echem w mojej głowię. Wzrok miałam wlepiony w swoje stopy, wolałam patrzeć na nie, niż na ciekawskie spojrzenia przechodni. Ich komentarze zagłuszał przyjemny chrzęst żwiru, który dochodził do moich uszu z każdym krokiem. Ten dźwięk jest jednym z moich ulubionych, relaksuje mnie i pomaga się uspokoić. Przywołuję dawne wspomnienia, pierwsze misje, pierwsze powroty z imprez, liczne spacery, czy chociażby to kiedy znudzona grzebałam czubkiem buta w nim czekając na, jak zwykle, spóźnionego Kakashiego. Mimowolnie uśmiechnęłam się na te wspomnienia, a za raz potem mój uśmiech zgasł. We wszystkich tych wspomnieniach byli moi przyjaciele. Niewiele myśląc stanęłam na środku ulicy.
- No co pani się tak zatrzymuje znienacka i przejście blokuje. - Usłyszałam komentarz jakiejś starszej kobiety, ale go zignorowałam. Na pewno wieczorem będę miała wyrzuty sumienia za to, że nie przeprosiłam, ale teraz miałam to gdzieś. Spojrzałam na zegarek. 12:36. Rozejrzałam się dookoła orientując się gdzie jestem. I bez zastanowienia ruszyłam w boczną uliczkę. Wbiegłam po schodach znajdujących się przy jednym z bloków i już miałam zapukać w drzwi oznaczone numerem 5 gdy do mojej głowy przyszły możliwe reakcje mojego przyjaciela. Wszystkie przeleciały mi przed oczami jak film a w głowie dudniły pytania. No i po co tu przyszłaś? Przypomniałaś sobie o nas? Myślisz, że po tym wszystkim możesz tak po prostu tutaj przyjść i udawać, że wszystko jest okej? Spanikowałam i opuściłam rękę. Nie dam rady. Już miałam odchodzić gdy drzwi raptownie się otworzyły, a ciężkie ciało chłopaka na mnie mnie wpadło.
- Co jest? - Zapytał wyraźnie zaskoczony gdy się ode mnie odsunął. Jego oczy raptownie się rozszerzyły gdy zdał sobie sprawę na kogo wpadł i to stał pod jego drzwiami. - Sakura-chan!!! - Zawołał szczęśliwy i już zarzucał ręce na moje ramiona chcąc mnie przytulić, ale zatrzymał się zaraz nad nimi. - Mogę cię przytulić? - Zapytał zaniepokojony.
- Jasne!!! - Krzyknęłam i sama się na niego rzuciłam. Byłam taka szczęśliwa przez jego reakcje na mój widok, że nawet tego nie kontrolowałam.
- Pytam bo nie zawsze byłaś taka chętna. - Zaśmiał się, a mi przez chwilę zrobiło się smutno przez jego uwagę, ale zaraz przerwał moje myśli dawką komplementów, na które odpowiedziałam śmiechem i cichym, ledwo słyszalnym podziękowaniem. - Co cię do mnie sprowadza? - Momentalnie zesztywniałam, wstydzę się go tak po prostu o to zapytać. On to chyba dostrzegł i krzyknął. - No dalej Sakura- chan, zgodzę się na wszystko co powiesz!!! - W jego oczach zabłysnęły małe płomyki i tryskał z niego taki zapał, że aż mi sie udzieliło. Wzięłam głęboki oddech.
- Pójdziesz ze mną na obiad, Lee? - Zobaczyłam jak na jego twarzy pojawia się jeszcze większy uśmiechm, a ogromne, czarne brwi unoszą się do góry.
- Tak!!! Tak!!! Tak!!! - Krzyczał w niebo. - Nadszedł najszczęśliwszy dzień mojego życia!!!
****
Po cichu otworzyłem drzwi i wślizgnąłem się do środka. Marzyłem tylko o wtuleniu się w Sakurę, o poczuciu jej zapachu i o zapomnieniu o wszystkim, o wszystkich problemach na których wciąż nie mogę znaleźć rozwiązania. Zdziwiłem się gdy zobaczyłem siedzącą na kanapie dziewczynę. Uśmiechnęła się na mój widok. Nigdy w życiu bym nie pomyślał, że ktoś kiedykolwiek będzie uśmiechał się na mój widok.
- Co ty tutaj jeszcze robisz? - Zapytałem. Dziewczyna wstała z kanapy i podeszła do mnie zarzucając ręce na moją szyję. Przeszedł mnie dreszcz, którego mam nadzieje nie poczuła.
- Czekałam na ciebie. - Wyszeptała w mój tors. Nigdy w życiu bym nie pomyślał, że ktoś będzie na mnie czekał. Objąłem jej małe ciało i przyciągnąłem bliżej mojego. Po chwili trwania w uścisku odchyliłem jej głowę i złożyłem miękki pocałunek na jej ustach, który ona błyskawicznie oddała. Znowu ten dreszcz. Nie pogłębiałem pocałunku, nie wiem czy jest jeszcze na to gotowa. Po chwili oderwaliśmy się od siebie, czego ja bardzo nie chciałem. Idąc w stronę kanapy dziewczyna rzuciła: - Mam dzisiaj dobry humor. - i spojrzała na mnie z niesamowitym uśmiechem. Usiadłem na sofie, a Sakura po chwili się na mnie wdrapała i usiadła zarzucając nogi po dwóch stronach moich bioder, czym bardzo mnie zdziwiła. Dawno nie widziałem u niej tak odważnego gestu. A przez moje ciało znowu przeszedł ten cholerny dreszcz. Położyłem dłoń na dolnej części jej pleców i przysunąłem ją bliżej. Położyłem dłoń na jej policzku i złączyłem nasze usta w pocałunku. Długim i nawet trochę namiętnym.... nawet za namiętnym. Musiałem przerwać bo źle by się to dla mnie skończyło. Odsunąłem twarz od dziewczyny i splątałem nasze palce.
- Dlaczego masz dzisiaj taki dobry humor? - Zapytałem jeżdżąc nosem po jej szyi. Nie wytrzymam. To jest najpiękniejszy zapach jaki kiedykolwiek czułem.
****
Wplątałam palce w jego czarne włosy i delektowałam się tą cudowną chwilą. Przymknęłam oczy i odpowiedziałam.
- Byłam na obiedzie z Lee.
- Co kurwa?! - Natychmiastowo przerwał swoją czynność i spojrzał na mnie. Nie mogłam wytrzymać ze śmiechu patrząc na jego twarz. - To ja myślę o tobie cały dzień, a ty latasz sobie na obiady z jakimiś innymi typami? - Zapytał marszcząc brwi, a ja wybuchał śmiechem.
- Przecież to tylko Lee.
- Ale to chłopak, nie możesz umawiać się z dziewczynami? - Ja już nie dawałam rady ze śmiechu, podczas gdy on mówił ze śmiertelną powaga i przez to jeszcze bardziej chciało mi się śmiać.
- Lubie chłopaków. - Wzruszyłam ramionami. Poczułam jak przeszywa mnie tym swoim zimnym wzrokiem.
- Sakura. - Wycedził. Widząc, że sytuacja robi się poważna i, że raczej pora skończyć z żartami przybliżyłam usta do jego ucha i wyszeptałam:
- Ale to ty jesteś ten jedyny.
![](https://img.wattpad.com/cover/69996984-288-k505207.jpg)
CZYTASZ
We're A Moment, Remember About That
FanfictionKontynuacja książki pt: " You're My Cult Leader", więc jeśli jesteś tutaj nowy, zapraszam najpierw do przeczytania pierwszej części :)