Rozdział 12

2K 110 10
                                    

Czuję  ten sam strach co wtedy. Od środka rozrywa mnie niepokój i wściekłość na samego siebie.  Znowu zadaję  sobie to pytanie. Jak mogłem dopuścić do tego, że Sakura jest w niebezpieczeństwie? Te pytanie rozrywa mnie od środka, tak samo jak wtedy gdy porwał ją ten śmieć Kabuto. Jeszcze bardziej denerwuje mnie to, że muszę ograniczyć czakrę do minimum, żeby nie dał rady mnie wyczuć, ale w takim tempie nigdy ich nie dogonię. Gdy z oddali usłyszałem głos Naruto, który wykrzyczał że chodzi o Nejiego, od razu wszystkie moje mięśnie się napięły. Nigdy go nie lubiłem.  Jak tylko pomyślę co on może jej w tym momencie robić... Zacisnąłem pięści i potrząsnąłem głową. Dłużej tak nie mogę, muszę przyśpieszyć. 


                                                                                         ***

Trzymając w dłoni zgniecioną kartkę, bez pukania otworzyłem ogromne drzwi i wpadłem do pomieszczenia sapiąc ze stresu i wściekłości które opanowywały moje  ciało.  Zza zawalonego stosem papierów biurka podniosła głowę Tsunedę.

- Kogo o tej godzinie tutaj niesie, do cholery?! - Krzyknęła, a ja dostrzegłem  ogniście czerwone rumieńce.  Kobieta znieruchomiała na chwilę, po czym zmarszczyła brwi. - Naruto? - Zamrugała kilkakrotnie. - Co ty tutaj robisz? Nie powinieneś być na misji?

- Powinienem, ale Sakura- chan jest w niebezpieczeństwie. - Cicho prychnęła i powoli wstała lekko się chwiejąc.

- Jakim  znowu niebezpieczeństwie? Pewnie siedzi teraz znudzona w swoim gabinecie i grzebie w tych pierdolonych papierach, tak jak ja! - Wskazała na biurko i westchnęła. - No to jest jakaś masakra. 

- Tsunade ty nic nie rozumiesz! - Podniosłem głos, żeby w końcu dotarło do niej, że nie żartuje. - Sakura opuściła wioskę. - Dopiero na te słowa kobieta zaniemówiła i podparła się biurka.

- J-jak to Sakura opuściła wioskę? - Rozkojarzonym wzrokiem patrzyła na rozwalone papiery. -  Dlaczego moja Sakura miałaby to zrobić.... i dokąd poszła? - Podniosła wzrok, a jej oczy były zaszklone. Nie wiem czy było to spowodowane ilością alkoholu którą wypiła, czy naprawdę tak ją to dotknęło. Pierwszy raz ją taką widziałem.

-  Zostawiła to w swoim gabinecie. - Podałem jej pomiętą kartkę, wzięła ją i po chwili ciszy podczas której czytała jej zawartość, zaryła usta dłonią i opadła na fotel. 

- To niemożliwe. Jak ona mogła mi to zrobić? - Mamrotała z głową schowaną w dłoniach.

- Tsunade co  ty pierdolisz?! Przyjrzyj się dokładnie! - Podstawiłem jej ten list dokładnie przed oczy i lekko mnie nim pomachałem. - Tu jest ukryta wiadomość, ona nie poszła tam z własnej woli tylko z Nejim. - Wskazałem jej zaszyfrowaną treść. Byłem coraz bardziej sfrustrowany tym, że nadal tu jestem zamiast biec na pomoc mojej przyjaciółce. 

- Jak to z Nejim? - Spojrzała na mnie z grymasem niezrozumienia. - Przecież on od roku jest u jakiejś znajomej potrzebującej pomocy, ma wrócić dopiero za 2 lata.

- Co? - Teraz to ja zmarszczyłem brwi. 

-  Błagał mnie, żebym puściła go do jakiejś jego bliskiej, schorowanej znajomej, której syn wyjeżdża  na 3 lata do akademii, a ta kobieta sama nie może sobie poradzić. Co tydzień przysyła mi raporty. - Wyciągnęła z szuflady plik zapisanych kartek. 

- W takim razie z kim ona teraz jest i dlaczego Gaarze mówiłaś, że wszytko jest okej? Przecież musiała się jakoś zmienić. - Lekko przechyliła głowę jakby starała się zrozumieć o co mi chodzi.

- Nie mam pojęcia o czym mówisz, ostatni raz  rozmawiałam z Gaarą na szczycie Kage. - Przełknąłem ślinę powoli rozumiejąc cała sytuację. - Naruto nie wiem co tu się dzieje, ale bierz oddział ANBU i biegnij po nią. - Spojrzała na mnie śmiertelnie poważnym wzrokiem, na co kiwnąłem głową i ruszyłem.



                                                                                  ***

- Sakura - Podniosłam głowę na dźwięk swojego imienia i zmarszczyłam brwi widząc Nejiego z uaktywnionym byakuganem. - Musimy przyśpieszyć.

- Dlaczego? - Zamiast odpowiedzi zostałam pociągnięta i zmuszona do naprawdę szybkiego sprintu. Zauważyłam, że zmieniamy kierunek i  zaniepokojona zaczęłam się szarpać.

- Co ty kurwa robisz?! - Krzyknął z powrotem odwracając głowę. 

- Zmieniamy kierunek! - Pęd powietrza znacznie utrudniał komunikację, a Neji nawet nie zamierzał mi odpowiedzieć, jedyne co to zacieśnił chwyt na moim nadgarstku, co naprawdę bolało. - Puść mnie, to boli! - Dalej nic. Czułam się jakbym była w jakiejś trąbie powietrznej. Biegliśmy z  taką prędkością, że ledwo oddychałam.  Zatrzymanie się nie było możliwe, bo najprawdopodobniej przewróciłabym się, a ten dalej by mnie ciągnął.  Byłam w kropce, a do moich żył coraz prędzej napływała panika. Miałam ochotę wbić paznokcie w ramię i się popłakać. Przerażała mnie ta niewiedza i nieufność w stosunku do Nejiego, ale tez to że zmieniamy kierunek, a jeśli tak się stanie, to czy ktoś mnie znajdzie?

        Naglę ostro się zatrzymaliśmy, tak że poślizgnęłam się i gdyby nie mocne szarpnięcie najprawdopodobniej leżałabym na ziemi. Syknęłam z bólu i delikatnie potarłam nadgarstek który już był siny, ale przynajmniej wolny. Mino tego, że nie dotykałam chłopaka to czułam jak się napina i jeszcze bardziej uwydatnia byakugana. Podążyłam za jago wzrokiem i przez chwile wydawało mi się jakby czas płyną w zwolnionym tępię. Kiedy jego buty dotknęły podłoża, a całe ciało stabilnie stanęło na ziemi, powoli opadł  czarny płaszcz, a kosmyki włosów ułożyły się idealnie okalając bladą twarz, moje serce jakby zamarło. Cała ja zamarłam. Przez chwilę wydawało mi się, że to nie dzieje się naprawdę, dopiero jego wyciągnięta ręka i pewne słowa przywróciły mnie do życia.

- Chodź do mnie, Sakura. - I ruszyłam, a po sekundzie złapał mnie za rękę. 




We're A Moment, Remember About ThatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz