Oczywiście, tak jak zawsze gdy mam ciekawą sprawę, dużo nie pospałam. Obudziłam się o czwartej i szybko pojechałam na posterunek. Tam zawsze lepiej się myśli. Wiedziałam, że będę mieć spokój do mniej więcej 11, tak zwykle zjawia się Castle. Zgodnie z moim nawykiem, zrobiłam kawę i usiadłam w fotelu. Zanim ją wypiłam uaktualniłam moją „tablicę zbrodni". Po przeanalizowaniu wszystkiego stwierdziłam, że chyba nic nie pominęłam. Wypełniłam trochę papierkowej roboty, zeszło mi do godziny 7. Zgodnie z tym co dzień wcześniej przeczytałam w sieci, o tej porze i tego dnia mają odbywać się próby generalne do konkursu pogodynek. Stwierdziłam, ze musze tam pojechać, jeśli chce je przesłuchać. Każda, choćby najdrobniejsza informacja może mi się przydać. Gdy szłam w stronę wind zobaczyłam, że wysiada z niej Castle.
- Co on tu robi tak wcześnie?- pomyślałam zirytowana.
Próbowałam ukryć się za murkiem dzielący moje biuro i biuro Patty. Ta kryjówka nie wydała się tak dobra jak myślałam. Gdy przechodził koło niego , popatrzył się w dół. Ja to mam pomysły.
- Co ty tu robisz? Czemu siedzisz na podłodze?- zapytał wyraźnie rozbawiony.
- Yyy... Nie rozmawiajmy o mnie. Co TY tu robisz o tej porze?
- W sumie to się nie kładłem. To pomyślałem, że nie będę już spać i wpadnę zobaczyć co u Ciebie słychać. Jak sprawa?
- Meredith przyjechała?
Meredith to jedna z jego byłych żon. Zawsze jak przyjeżdżała to Rick wyraźnie był rozdrażniony.
- Nie, nie tym razem. Miałem małe problemy z Alexis.
To jego nastoletnia córka. Miła i inteligentna osóbka, bardzo ją lubię, nawet bardziej od jej ojca.
- Nie będę dopytywać. W sumie.. to muszę iść... muszę coś załatwić na mieście.
- Gdzie jedziesz?
- Yyy... A wiesz, tu i tam.- próbowałam jakoś ukryć prawdę.
Wiedziałam, że sala pełna modelek to raj dla niego. Jak go wezmę to po pierwsze będzie mi przeszkadzał, a po drugie nigdy nie będzie chciał stamtąd wyjść.
- Hm.. Jedziesz gdzieś, gdzie uważasz, że nie powinno mnie być. Mam kilka pomysłów gdzie to może być... Disneyland? Ten sushi bar za rogiem? Jedziesz do dzielnicy rosyjskiej mafii?
- Nie Castle, nic z tych rzeczy. Ale w żadne z tych miejsc też bym cię nie wzięła.
- Jak mnie nie zabierzesz to pojadę za tobą. – powiedział stanowczo.
Ta... dużo dziecko. Uważa się za inteligentnego i dojrzałego. Po kilku miesiącach naszej znajomości jakoś tego jeszcze nie zauważyłam.
- Ale obiecujesz, że się będziesz zachowywał?
- Taaak!- wykrzyczał.
A wzrok wszystkich ludzi na posterunku powędrował w stronę tego błazna... i moją.
- Okay... spadamy.
Weszłam do windy. Znowu.
- Jedziemy przesłuchać ludzi na tym konkursie pogodynek.
- He He He.- tylko taka była jego reakcja na tę informację.
Wyszliśmy przed budynek posterunku. Koło mojego samochodu stał Sherlock. Chciał dowiedzieć się ogólnego zarysu tego co wiedziałam. Po usłyszeniu wszystkich informacji stwierdził, że to już wie i na nic mu się nie przydałam. W każdym razie obiecał zjawić się jeszcze raz.
- Im częściej widzę tego człowieka, to tym mniej go lubię.- pomyślałam.
CZYTASZ
Blond secret
Mystery / ThrillerHistoria kryminalna. Castle, Beckett i morderstwo. Ale czy tylko oni rozwiązują tą zagadkę? Kto zabił blond piękność?