Rozdział 6

167 17 0
                                    

Weszliśmy do sali, w której było chyba 50 bardzo podobnych kobiet. Prawie wszystkie blondynki, wysokie, bardzo chude. Każda z nich robiła coś innego. Było widać, że przygotowania trwają. Jedne śpiewały, inne tańczyły, kilka miało robiony makijaż. Nie przyglądałam im się dobrze, szukałam tylko wzrokiem człowieka, z którym się umówiłam, organizatora konkursu. Castle chodził wyprostowany i szeroko uśmiechnięty wokół pięknych pań.

- Ta, jest w swoim żywiole- pomyślałam.

Na szczęście nie musiałam długo szukać i znalazłam potrzebną mi osobą tuż obok stylisty jednej z tych lalek Barbie. W sumie to nie rozumiem, czemu wszystkie ćwiczą w jednym pomieszczeniu? Jeśli to jest ważny i międzynarodowy konkurs, to nie powinny być rozdzielone, aby ćwiczyć w samotności? Nie powinny znać tajemnic innych.

- Witam Pana. Nazywa się Kate Beckett, Policja. A to Richard Castle. Dzwoniłam do Pana. Możemy porozmawiać?

- Dzień dobry, oczywiście.

Zdjął słuchawkę bezprzewodową z ucha, odłożył jakieś papiery i udaliśmy się w jakiś kącik, aby spokojnie pomówić. Usiedliśmy przy stoliku. Wyglądało to prawie jak na w pokoju przesłuchań.

- Tak więc, niech Pani pyta.

- Dobrze. Jesteśmy tu odnośnie śmierci Elli Hope, jednej z kandydatek do konkursu. Została zamordowana.

- Tak, słyszałem. Smutna informacja, to była bardzo utalentowana dziewczyna.

- Może nam Pan powiedzieć czy była tu przedwczoraj? Jak się zachowywała?

- Hm.. Tak. Ale tylko na godzinę. W ciągu dnia była chyba u fryzjera i na zakupach, szukała czegoś nowego, świeżego. Chciała w tym roku wygrać. Rozmawiałem z nią o tym. Zwykle przewijają się tu tępe dziewczyny, ona jako jedna z nielicznych była inteligentna. Miała zjawić się tu koło piątej, aby potwierdzić parę spraw. Wydawała mi się czymś zaniepokojona, spytałem o to. Mówiła coś, że chodzi za nią były chłopak, ale sobie tym poradzi. Załatwiła to, co miała załatwić, porozmawiała z Lily i poszła sobie. Wydaje mi się, że umówiły się na później na drinka.

- Były chłopak? Mówiła imię?

- Chyba nie, ale z tego co zrozumiałem był z Anglii.

Ta informacja nic nie wnosiła mi do śledztwa. Wiem, że Chris Levis nie żyje.

- Kto to jest Lily? Tez bierze udział w konkursie?

- Tak, tam jest. Piękna i zdolna, tak jak PanI Hope. W zeszłym roku zajęła 3 miejsce.- wskazał mi jedną z wielu blondynek.

Spojrzałam w tamtym kierunku. Wyglądała prawie identycznie jak Ella. Były bardzo podobne, mogłabym nawet powiedzieć, że są spokrewnione.

- Dziękuję Panu. Jakbym maiła jakieś pytania to zadzwonię.

- Dobrze. Może Pani liczyć na moją pełną współpracę- pokiwał głową i puścił do mnie oczko.

Niestosownie. W pracy jestem.

Szybko zaczęłam zmierzać do klonu mojej denatki. Castle oczywiście opuścił mnie, chciał skorzystać z okazji i porozmawiać z jakąś blond pięknością.

-Dzień dobry. Kate Beckett, policja. Możemy porozmawiać?

W tym momencie zobaczyłam cień zaniepokojenia na jej twarzy. Ma coś na sumieniu?

- Witam Panią. Chyba nie mam na to czasu.. wie Pani, przygotowania i w ogóle.

- Myślę, że znajdziesz chwilę na parę pytań.

- Dobrze, niech będzie.

- Przyjaźniłaś się z Ellą? Prawda?

- Tak... słyszałam co się stało. Straszne.

- Mogłabyś mi powiedzieć co mówiła ci przedwczoraj, gdy tu przyszła?

- Narzekała, że chodzi za nią Chris, były chłopak. W sumie to tyle, obiecałam ją, że w razie jakby potrzebowała to zawsze mogę jej pomóc. Później poszła na kolację z Amarem. Czy to on ją zabił?

- Nie, ale dalej nie wiemy co się naprawdę stało i kto to zrobił.

- Słyszałam, że umówiłaś się z nią na wieczór, aby jeszcze porozmawiać. Widziałyście się jeszcze?

- Tak, ale nie trwało to długo. Wypiłyśmy po jednym cosmopolitanie, chwile ponarzekałyśmy i tyle.

- O której się rozstałyście?

- Coś koło 2.50.

Ta kobieta coś ukrywa. Czuję to, nie wiem czemu, ale mam wrażenie, ze kłamie. Wtedy usłyszałam jakiś pisk i plaśnięcie.

Obejrzałam się. No tak. Castle za dużo sobie pozwolił i dostał w twarz. Nie dziwię się dziewczynie, która to zrobiła. On potrafi być naprawdę wkurzający. Chciałam dokończyć rozmowę z Lilly, ale gdy się rozejrzałam to już jej nie było.

- CASTLE! Idź do głównego wejścia! Ja idę na tyły. Ucieka nam!

Pierwszy raz tak szybko zareagował i pobiegł według rozkazu. Wybiegłam tylnym wyjściem i zobaczyłam blondynę huśtającą na szpilkach. No nie powiem... nieźle biega jak na takie duże obcasy.

- STÓJ POLICJA!

Obejrzała się i biegła dalej, jeśli to w ogóle można nazwać biegiem. Ruszyłam za nią w pościg. W tym momencie zjawił się Rick. Zatrzymał się tuż przed nią.

- Mam ją! Kate mam ją!

- Ja bym się tam nie cieszyła na twoim miejscu. – odparła Lily

Wyciągnęła broń, przyciągnęła do siebie pisarza i krzyknęła:

- Puść mnie wolno albo go zabiję.

- Spokojnie! Jakoś się dogadamy. Nie pogorszaj swojej sytuacji. Odłóż broń!

- Nie! Nie, nie tym razem! Nie odpuszczę. Muszę wygrać, muszę. –zaczęła płakać i lamentować, ale dalej trzymając prawdopodobnie narzędzie zbrodni.

Broń małego kalibru, pewnie nią zabiła swoją przyjaciółkę. To ma sens, rok temu była trzecia. Później w niespodziewanych okolicznościach zginęła zwyciężczyni pierwszego miejsca. Założę się, że to też jej sprawka. Teraz śmierć jej przyjaciółki. Nic jej nie stoi na przeszkodzie żeby wygrać.

- Lily uspokój się! Odłóż broń, a jeszcze będę mogła Ci pomóc.

- Nie! Nie! – zalewała się łzami.

- Zabiłaś ją, prawda? Nie wytrzymałaś...

- Zawsze była lepsza! We wszystkim! A wcale nie była ładniejsza. Każdy ją lubił, dostrzegał. Nigdy nie rozumiałam czemu! Chciałam być taka ona. Tylko wygrana mogła mi w tym pomóc. I dalej może.. Pozwólcie mi odejść wolno!

Wtedy stało się coś nieoczekiwanego dla mnie. Castle zadziałał. Wykręcił rękę Lily, wytrącając przy tym broń z jej dłoni. Nie wiedziałam, że tak potrafi. Popatrzyłam na niego z podziwem.

- Nie patrz się tak! Chodziłem ostatnio na kurs samoobrony, okay? Mam dość postrzałów. O jeden za dużo.

Skułam blond zabójczynię i udaliśmy się na posterunek. Wiedziałam, że odwiedziny takiego miejsca jak to, skończą się ciekawie.

Blond secretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz