Rozdział 5

4.1K 151 18
                                        

Podeszłam do niego wolnym tempem a on nadal się na mnie patrzał. Wyjełam z torby klucze od domu. Podeszłam do jego auta i zrobiłam mu długą ryse na samochodzie. Widać było po nim że zaciska szczęke i dłonie. Był mega wkurzony i o mało co mnie nie uderzył. Nie boję się go. Umiem się bić. Uderzył w samochód i powiedział:

- ty idiotko! Jak mogłaś go zrobić, zniszczyłaś mój samochód. Zapłacisz mi za to!- wysyczał przez zaciśnięte zęby a ja się tylko z niego śmiałam.

- sam tego chciałeś skurwielu!- powiedziałam nadal się smiejąc. Zauważyłam, że każdy się na nas patrzy więc szybko poszłam do szkoły. Zauważyłam dyrektorke stojąca za drzwiami po długim spojrzeniu na mnie powiedziała:

- sara do mnie!- wykrzyczała a ja wiedziałam o co chodzi- zawołaj Marka.

- dobrze- odpowiedziałam ze złością. Czemu akurat ja. Wyszłam ze szkoły i zawołałam Marka do dyrki. Nadal był wściekły i powiedział:

- jesteś najgorszą dziewczyną w szkole! - odpowiedział z zaciśniętymi zębami.

- a ty najgorszym idiotą świata. Powinieneś wystąpić w konkursie na najgorszego debila- odpowiedziałam śmiejąc się z siebie co powiedziałam. Weszliśmy do pokoju dyrektorki i usiadliśmy na krzesłach. Pierwsze co to spedziliśmy 10 minut w ciszy co Markowi to się nie podobało. Nagle dyrektorka powiedział:

- macie obniżoną ocenę z zachowania i wzywam waszych rodziców, oraz będziecie sprzątać szkołe przez całe dwa miesiące po lekcjach. A słyszałam że ty Sara masz problem z fizyką, wiec bez żadnego problemu Marek ci pomoże codziennie po lekcjach w bibliotece. Żeby nie było to za każdym razem będę was sprawdzać. - ona jest nie poważna! Ja mam sprzątać przez dwa miesiące przez tego idiote?! I na dodatek ma mi udzielić korepetycji.

- czy to jest jakiś żart, pani dyrektor?- zapytałam mega wściekła.

- nie kochana, to nie jest żart! Jeżeli nie wykonacie moich zasad to wypisze was do innej szkoły- ale byłam wściekła. Marek tylko się na mnie spojrzał i wszedł z pokoju mega wkurzony. Nie dzieje się mu. Ja tez byłam wkurzona. Wyszłam z pokoju i i już nie chciałam siedzieć w tej szkole to poszłam do domu. W drodzę usłyszałam męski głos. Odwróciłam się i zobaczyłam Marka biegnącego w moją stronę. Nie poczekałam na niego tylko nadal szłam w swoją stronę:

- sara! Zaczekaj!- krzyczał bardzo głośno a ja nie zwracałam na niego uwagi i szlam dalej. Nagle dogonił mnie i powiedział zdyszany:

- sara, czemu na mnie nie zaczekałaś?- powiedział głośno dysząc

- nie mam ochoty z tobą rozmawiać!- powiedziałam mu szorstkim głosem

- saro ja chciałem cię przeprosić!- wykrzyczał- proszę, ja nie chciałem nic zrobić z tą sukienką. Przez przypadek wpadła mi do kałuży. I przepraszam za to jak cie nazwałem, nie powinienem przepraszam Sara!- powiedział tak pięknie. W jego głosie słychać było troskę i bul. Nie mogłam nic innego zrobić jak tylko mu wybaczyć. Jest uroczy i taki piękny. Jego oczy zrobiły się takie błękitne a włosy były całe mokre od deszczu. Czułam jak makijaż mi się rozmazuje. Popatrzyłam na niego przez chwilę, spojrzałam w jego piękne oczy i powiedziałam:

- dobrze Marek, w porządku. Wybaczam ci, muszę już iść bo strasznie leje a będę chora- powiedziałam trzęsąc się bo strasznie było mi zimno.

- może pojedziemy do mnie? Strasznie pada jest zimno a do mnie jest bliżej- powiedział tak pięknie ze nie byłam w stanie mu odmówić.

- okej, to jedźmy- powiedziałam i weszłam do jego domu..

ZakładOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz