Rozdział 3

4.9K 163 6
                                        

Nareszcie weekend! Te całe 5 dni były okropne. Wstałam o 10:00 ale ciocia poprosiła mnie abym jej pomogła w kawiarni. Miałam pomóc jej sprzątac, wcale mi to nie przeszkadzało zwłaszcza ze było mało osób. Dzisiaj postanowiła ubrać się skromnie. Właściwie zawsze tak wyglądam, ponieważ nie stać mnie na nowe ciuchy, w ogóle się tym nie interesuje. Ubralam szare dresy czarne tenisówki i czarną obcisłą bluzkę do tego czarna bluza z kapturem. Zjadlam śniadanie umylam się i wyszłam. Była okropna pogoda. Strasznie padał deszcz i od czasu do czasu była burza. Strasznie się niej bałam, zwalaszcza ze ide sama w taką pogodę. Po drodze weszlam do sklepu kupić coś dla cioci. Miała dzisiaj imieniny i głupio by było nic nie dać.

Wyszłam ze sklepu. Nie spędziłam w nim długo. Zaledwie 15 minut. Kupilam jej ładną szarą sukienkę pasującą do jej ciemnych oczu. Na szczęście nie była droga, ponieważ kosztowała tylko 20 zł. Do tego kupilam jej ulubione jej czekoladki o smaku kawy. Szłam szybko. Był straszny wiatr i burza. W połowie drogi dostałam sms-a od cioci:

Od "ciocia"
Hej skarbie :) ! Strasznie cię przepraszam ale dzisiaj się nie pojawie w kawiarni. Musisz sobie radzić sama.

Zaskoczył mnie ten sms ale odpisałam:

Do " ciocia "
Okey. A mogę wiedzieć dlaczego?

Od "ciocia"
Są moje imieniny i robimy małą imprezke dla dorosłych. A ty sprzątaj :)

Trochę mnie zabolały jej słowa: " a ty posprzątaj ". Czułam się jak pies na posyłki, ale odposciłam. Wkoncu to były jej imieniny i ma prawo się pozbawić. Gdy weszlam do kawiarni było strasznie pusto. Nie dziwie się, bo w weekendy zawsze tak jest. Porostawiałam krzesła i powycierałam kurze. W tym samym momencie dostałam kolejną wiadomość od cioci. Może zmieniła zdanie i przyjdzie do mnie. Ale myliłam się:

Od " ciocia "
O 14:30 jest przyjęcie urodzinowe dla jakiegoś chłopaka przyjdzie 10 osób

Świetnie! Po tej wiadomości normalnie skacze z radości. Myślałam, że odpoczne a tu klapa. Myliłam się.

Do " ciocia "
Ok

Odpisałam jej z oburzeniem. Byłam wściekła nie ukrywałam tego, dlatego wzięłam się do roboty i kontynuowałam swoją pracę. Była 14:00. Brakowało tylko pół godziny aż przyjdą. Pewnie będą się bawić do rana. Słyszałam wchodzenie do drzwi. To chyba oni, ponieważ się strasznie darli, byli chyba pijani. W tym samym momencie zauważyłam tego samego chłopaka ze szkoły. Był narąbany w cztery dupy. Włosy rozczochrane. Brudne ubrania i nie samowicie piękny zapach z ust od alkocholu. Podszedł do mnie i powiedział:
- cz-czy p-ani p-iękna może mi p-podać tekile?- był tak pijany że o mało nie spadł z krzesła ale odpowiedziałam:
- nie!- nie miałam wyrzutów z tego co powiedziałam, zwłaszcza że był pijany i nie mógł już pić. Słyszałam że chce coś powiedzieć ale nie powiedział tego mi tylko swoim kolegom:
- eee.. S-słyszeliście? Ta pani nie chce nam sprzedać alkoholu- odpowiedział nietrzeźwym głosem z czego ja się głośno śmiałam:
- nic dziwnego stary skoro jesteś najebany! Chodźmy do domu.
- to będzie dobry pomysł chłopaki!- wykrzyczałam mówiąc do tego chłopaka aby zrozumiał.
- słuchaj " brzydulo " , żadna dziewczyna nie będzie mną rządziła..
- jak mnie nazwałeś?!! - wykrzyczałam jak najmocniej umiałam.
- " brzyyydula "- odpowiedział wyraźnym głosem abym zrozumiała. Byłam mega wściekła! Żaden chłopak tak mnie nie nazwał ale mu odpowiedziałam:
- jeszcze raz mnie tak nazwiesz ..- znowu mi przerwał:
- .. Bo co brzudulo?- zaśmiał się na te ostatnie słowo. Uderzyłam go w policzek i wyprowadziłam go z kawiarni. Po chwili usłyszałam jego kolego:
- jestem Szymon, nie przejmuj się nim. Jest pijany.
- rozumiem ale nazwał mnie brzydulą!- wykrzyczałam
- jeszcze cie przeprosi, zobaczysz- powiedział i wyszedł. Była 22:00. Byłam strasznie zmęczona. Zostawili straszny bałagan, a ja musialam posprzątac. Była sobota miałam odpoczywać a przez tych debili zostałam do 23:00. Po sprzataniu, zamknęłam kawiarnie i wyszłam. Nadal lało a ja nie miałam parasolki. Weszłam do domu cała zmoczona i zmęczona. Nikogo nie było. Pewnie ciocia jeszcze imprezuje ze swoimi przyjaciółmi a ja się położyłam do spania.

Godzina 10:00 spalam..
Godzina 11:00 spałam..
Godzina 12:30. Nie mogłam uwierzyć ze wstałam o tej godzinie. Zazwyczaj najwcześniej wstaje o szóstej a najpóźniej do dziesiątej. Gdy się obudziłam strasznie śmierdziałam potem i na dodatek położyłam się spać w ubraniach z wczoraj. Właśnie "wczoraj".. To był najgorszy dzień jaki mógł mnie spotkać. Ja jedyna się nie bawiłam. Cioci nadal nie ma. Podejrzewam że nieźle zabalowała. Poszłam do toalety, wzięłam długi chłodny prysznic i ubrałam się. Miałam na sobie czarne obcisłe rurki z wysokim stanem i białą koszule w kratkę. Włosy zostawiłam w nieładzie a makijaż odłożyłam

ZakładOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz