Zakład

Rozdział 7

Dzisiaj miałam szkołę. Wstałam o 6:00 jak zwykle zjadłam śniadanie i umyłam się. Dzisiaj postanowiłam trochę zaszaleć i ubrać coś seksownego. Nie stać mnie było na nic modnego ale zawsze jest szafa cioci. Ona ma taki sam rozmiar co ja, więc trzeba skorzystać z okazji. Spojrzałam na jej ubrania i zauważyłam piękną białą sukienkę z koronką była całą biała a po bokach miała młodzieżowe różowe wzory. Sięgała mi do ud ale pieknie wyglądała. Pewnie to jest jej nowa sukienka, ale i tak ją ubrałam. Związałam włosy w kok i zrobiłam delikatny makijaż z kosmetyków mojej cioci, ponieważ ja nie miałam swoich. Ubrałam różowe balerinki i czarną torbę z książkami do szkoły. Dzisiaj po lekcjach zostaje z Markiem. Bardzo się cieszę. Mimo tego incydentu między nami bardzo mi sie podoba. Jak zobaczy mnie w tej sukience, pewnie nie spóści na mnie wzroku. Była jak zwykle brzydka pogoda ale nie padał deszcz. Było duszno i były duże kałuże. Ubrałam czarną skórzaną kurtke z kapturem i wyszłam z domu.

W szkole byłam o 7:30 , więc miałam jeszcze pół godziny dla siebie. Postanowiłam wypożyczyć książkę z biblioteki. Strasznie ostatnio wzięło mnie na te czytanie. W ciągu dwóch tygodni, mogłam przeczytać nawet dwie książki.
Weszłam do biblioteki i szukałam jakieś fajnej książki dla mnie. Szukałam między regałami i znalazłam swoją wybraną. To była "trzy metry nad niebem" romantyczna książka o miłości. Uwielbiam takie. Podchodząc do biurka na wpisanie mi książki z zauważyłam pomiędzy regałami Marka, myślałam że jest sam ale był z Oliwią. Śmiali sie i całowali. Pani z biblioteki ich kilkakrotnie uciszała ale oni mieli tylko z tego beke. Marek mnie zauważył a ja poszłam w swoją stronę. To było dziwne uczucie widząc ich razem.
Poszłam do pani z biblioteki wpisała mi książkę i wyszłam z niej. Wychodząc poszedł do mnie Marek i powiedział:

- hej, pięknie wyglądasz- wiedziałam że sukienka pomoże. Tak ślicznie to powiedział. Po jego słowach chyba się zarumieniłam na co on się uśmiechnął:

- dziękuje, ty też nieczego sobie. Widziałam cię z Oliwią w bibliotece

- trudno byłoby nie zauważyć- po tych słowach sie zaśmiał ale mi nie było do smiechu- spotykamy sie dzisiaj po lekcjach moja uczennico

- oczywiście mój nauczycielu- obaj sie zaśmialiśmy i poszliśmy w swoją stronę.

Lekcje szybko minęły a ja sobie przypomniałam że mam zostać w bibliotece i zaczekać na Marka. Po 15 minutach sie pojawił ze swoją dziewczyną. Spojrzał na mnie obojętnym głosem i powiedział:

- sara, bardzo cie przepr..- przerwała mu Oliwia
- dzisiaj Marek nie ma dla ciebie czasu!- wykrzyczała a ja tylko spojrzałam pytającym głosem Marka "dlaczego"

- w porządku, mogę wiedzieć dlaczego?

- nie!- odpowiedziała Oliwia a Marek tylko na mnie spojrzał.
Udali sie w kierunku wyjścia i w drodze powiedział mi ciche przepraszam. Jeszcze dzisiaj mówił że pięknie wyglądam.. A teraz że przepraszam. Oliwia tylko nim rządzi. Traktuje go jak śmiecia. A jemu to się najwyżej podoba skoro nie może nic z tym zrobić. Za tydzień mam klasówke z fizyki i nie licze na jego pomoc. Będę musiała sobie radzić sama. W drodze do domu byłam przybita. Smutno mi było. Zaczął padać deszcz a jak zwykle zapomniałam parasolki. Starałam się jak najszybciej biec. Gdy szłam ulicą jechała szybko ciężarówka i ochlapała moją sukienke. Byłam zła. Była taką piękna a z białego zrobiła sie szara. Weszłam do domu spojzałam w lustro byłam cała brudna. Makijaż rozmazany, włosy rozczochrane, sukienka brudna.. Byłam cała od błota. Zdjęłam sukienke i szybko włożyłam ją do pralki. Mam nadzieję że ciocia nie zauważy. Poszłam do salonu po czysty ręcznik i w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Pewnie go ciocia, bo zapomniała klucze. Otworzyłam drzwi w samej bieliźnie nie patrząc kto stoji w drzwiach powiedziałam:

- czy ja mam pamiętać o twoich kluczach?- nikt sie nie odezwał, więc spojzałam na nią. Jednak w drzwiach nie stała ciocia tylko Marek...