Rozdział VII

19 3 0
                                    

- Kajaaaaaaaaaa - krzyknęłam ile sił w płucach.

Jak najszybciej wstałam z podłogi, aby ją przytulić. Po drodze o mało co nie zgubiłam zębów, ale co tam."Niech żyje zgrabność" .

Powiem wam tylko tyle, że to było najbardziej dziwne, niesamowite i wprost magiczne uczucie. Tego nie da się nawet opisać słowami. To trzeba przeżyć. Pomyśleć, że tak bardzo płakałam, bo dzieliło nas setki kilometrów, a teraz co? Trzymam moje słoneczko w ramionach.

Po około dziesięciu minutach wypuściłam ją z objęć. Miałyśmy zapłakane twarze, ale co najlepsze nie tylko my. Pani Willson i Maja także.

- Daj mi ktoś chusteczkę!! - krzyknęła Maja. - To takie piękne.

Wszyscy obecni w pokoju wybuchnęli śmiechem.

Wtuliłam się w Kaję jeszcze raz, ale tym razem obyło się już bez łez.

- Ale jak to przecież ty miałaś lecieć do Anglii. - powiedziałam odrywając się od dziewczyny.

- Ale my przecież jesteśmy w Anglii głupku, haha. - wtf??! jak to możliwe?

- Co ale, prze-przecież mieliśmy..

- Weź do ręki telefon, odblokuj go, spójrz na datę i co widzisz?

- 1 kwietnia

- No właśnie.

- Dalej nie rozumiem.

- Prima Aprilis debilko. - podpowiedziała mi Maja, która pękała ze śmiechu.

- Boże, zabije cię hahaha. - krzyknęłam.

- Też cię kocham Emiś.

Reszta wieczoru (nocy) potoczyła się tak, że grupa Kaji jest w naszym hotelu tylko przejazdem, zatrzymali się na noc, a jutro jadą dalej. Smutno mi, ale dobre i to. Kaja przyszła spać do mnie. O dziwo nauczyciele się zgodzili. Położyłyśmy się w jednym łóżku i gadałyśmy do późna.

Nie zorientowałam się nawet, kiedy obie byłyśmy mocno śpiące i zasnęłyśmy. Dziewczyna położyła głowę na moim barku i odpłynęła. Ja po chwili powieliłam jej czyn.

Idę sama pustą drogą. Nie jest to zwykła miejska ulica, lecz jakby uliczki między blokami. Chłodny wiatr ociera się o moje gołe nogi. Słyszę jakieś dziwne szmery, ale nie zwracam na to uwagi i idę dalej. Po chwili zauważam postać. To chyba chłopak. Chyba mnie usłyszał, bo przyśpieszył kroku. Nie myśląc racjonalnie też to zrobiłam. Szłam za nim dobre parę metrów.

- Czemu mnie śledzisz? Czego ode mnie chcesz?

- Ja-a sama nie wiem. Przepraszam. - odwróciłam się na pięcie i zaczęłam iść w przeciwnym do niego kierunku.

Po chwili słyszę za sobą jego kroki. Teraz to on mnie śledzi. Nagle poczułam jego zimną rękę na moim ramieniu.

-Nie masz za co przepraszać księżniczko. Nie bój się mnie.

Poczułam coś dziwnego w tym momencie. Nie był to strach, wręcz przeciwnie. Dziwny spokój i poczucie bezpieczeństwa.

Odwróciłam się. Byłam twarzą w twarz z tajemniczym chłopakiem. Nasze spojrzenia się spotkały, a ja poczułam nagłą pustkę.

-Jak to możliwe przecież ty...

- Emma, Emma słyszysz mnie? - wołał mnie jakiś kobiecy głos.

- O co chodzi?

- Wstawaj głupku, zaraz śniadanie.

Właścicielem tego głosu okazała się Kaja. Odruchowo wzięłam do ręki telefon i spojrzałam na godzinę. 8:46. No to pięknie. Mam niecałe 15 minut na ogarnięcie się. Całe szczęście, że umyłam wieczorem włosy. Pobiegłam szybko do łazienki w celu doprowadzenia się do "normalności", jeśli w ogóle można tak to nazwać.

My new better story?  L.D.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz