Było już grubo po północy, a impreza wciąż trwała w najlepsze. Muzyka była tak głośna, że zaczęłam się już zastanawiać, dlaczego nie zagościła tu jeszcze policja. Cóż, może sąsiedzi nie mają nic przeciwko takim klimatom.
- Chodź do barku- Calum pociągnął mnie za rękę.
- Chcesz mnie upić?- starałam się przekrzyczeć muzykę.
- Nie- zaśmiał się- Chce ci tylko kogoś przedstawić.
Usiedliśmy na wysokich krzesłach. Urok tego miejsca był tak ogromny, że czułam się jak na Hawajach. Wszędzie pełno było mini parasolek do drinków, kokosów, ananasów. Raj, po prostu raj.
- Przepraszam pana, to nie grzeczne tak kazać czekać specjalnym klientom- Calum skierował swoje słowa do chłopaka całującego jakąś laskę.
- Calum? Cześć stary!- chłopak podszedł do nas i przywitał Cala uściskiem.
- Ashton, poznaj Haley.
- Wow, nie sądziłem, że doczekam dnia kiedy przedstawisz mi swoją dziewczynę! Ładna jest- powiedział chłopakowi na ucho, tak abym usłyszała.
- My jesteśmy tylko...przyjaciółmi- zaprzeczyłam jego domysłom.
- Od początku wiedziałem, że to podejrzane. Dzięki Bogu, bo to by znaczyło, że koniec świata już niedługo.
- Po co mi dziewczyna, skoro przyjaźń wisi w powietrzu?!
- Jesteś pewien, że to nie ten twój nieświeży zapach?- zapytał Ashton, wciągając powietrze nosem.
- Ej, akurat dzisiaj pachnę kwiatem lotosu!
- Wmawiaj sobie. Przepraszam was na moment- Ash zajął się klientami.
- Nie uważasz, że powinniśmy wracać do domu? W końcu jutro szkoła.
- Jeszcze nie wracajmy, prooszę- chłopak upadł na kolana, składając ręce jak do modlitwy.
- Hood, nie uważasz, że twój poziom jest już i tak wystarczająco niski?- usłyszęliśmy rozbawiony głos, który dochodził zza pleców Caluma. Uniosłam głowę rozbawiona, po czym zamarłam.
- Luke, gościu, cały wieczór się nie odzywałeś. Zapomniałeś o najlepszym kumplu, czy co?
Luke
- No co ty, o tobie nie da się zapomnieć. Uwierz, próbowałem, jednak jakimś cudem zawsze o sobie przypominasz.
Siedź cicho Haley. Może cię nie zauważył.
- I co było tak ważne? Ważniejsze od mojej osobistości? Z resztą nie ważne. Chce ci kogoś przedstawić. To jest Haley- wskazał na mnie.
No i się nie udało.
- Miło mi cię poznać , Haley- Luke wyciągnął rękę w moją stronę,
- Miło mi cię poznać, Luke- przyjęłam ją.
Zastanawiałam się, czy gdy patrzył na mnie, myślał sobie "Ta dziwna dziewczyna z plaży"- Calum, jak dużo masz jeszcze kumpli?
- Jeszcze Mike. Przedstawię ci go...właśnie, gdzie jest Mike?
- Właściwie to nie wiem. Powiedział, że ma coś bardzo ważnego do załatwienia- Luke wzruszył ramionami, zjadając truskawkę.
- Stary, nie wierzę że muszę robić drinki na twojej imprezie- podszedł do nas Ash.- Będziesz mi się musiał odwdzięczyć.
- Jasne, masz u mnie przysługę.
- Miło było was poznać, ale ja się już chyba będę zbierać- oznajmiłam.
- Jesteś pewna, że chcesz przegapić główną atrakcję wieczoru?- zostawał przy swoim Cal.
- Moje serce krwawi, ale muszę powiedzieć tak. Do zobaczenia wszystkim. Pożegnałam się z Ashtonem i Lukiem, po czym podeszłam do Caluma.
- Obiecujesz, że będziesz na siebie uważać?
- Obiecuję.
- Jak dojedziesz, obowiązkowo wyślij mi sms'a.
- Oczywiście tato. Uścisnęłam go, po czym ruszyłam do wyjścia.
Stłumione dźwięki muzyki docierały do moich uszu. Siedziałam na chodniku z bolącymi stopami, a jedyne o czym marzyłam to randka z łóżkiem. Moja taksówka miała się zjawić lada chwila. Właściwie to już się zjawiła. Otrzepałam swoją letnią sukienkę, po czym udałam się do auta. Nie dane mi jednak było znaleźć się w środku, gdyż jakaś postać odepchnęła mnie na bok.
- O, jak dobrze! Dzięki, że zamówiłaś mi taksówkę kochana- jasnowłosa dziewczyna przesłała mi całusa w powietrzu i wraz z jakimś chłopakiem wsiadła do pojazdu.
Nie wiem, czy moją głowę bardziej zaprzątało jej zachowanie, czy fakt, że właśnie ukradła mój środek pojazdu, którym miałam się dostać do domu, w którym czekało moje łóżko!
Zamówiłam kolejną taksówkę, która miała zjawić się dopiero za dwadzieścia minut. Cóż, po prostu położyłam się na miękkiej trawie.
Niebo było tej nocy pełne gwiazd. Niezliczona ilość mieniących się białych punkcików. Jednak nie wszystkie były takie same. Kilka z nich świeciło jaśniej, szczególnie przykuwając moją uwagę.
To zupełnie jak z otaczającymi nas ludźmi. W naszym życiu spotykamy ich wielu. Mijamy na ulicy, szkolnym korytarzu. Są wszędzie. Jednak tylko niewielu z nich jest bliższych naszemu sercu. Tylko niewielka ich część świeci jaśniej, jak gdyby tylko dla nas. Właśnie jedną z takich gwiazd straciłam.
Usłyszałam szeleszczącą trawę, a już po chwili jakaś sylwetka ułożyła się tuż koło mnie.Leżeliśmy w ciszy pięć, może dziesięć minut.
Czułam się spokojnie. Tak, czułam właśnie spokój.
- A ty nie boisz się przegapić największej atrakcji wieczoru?- przerwałam ciszę, odchrząkając.
- Ta gra jest bez sensu. Z resztą, nie ma się co dziwić, skoro Calum ją wymyślił. Poza tym, lubię tu leżeć. Gdy mam dość tego bałaganu wokół, po prostu tu przychodzę.
Niektórzy zapewne zrozumieliby to dosłownie. Bałagan wokół, w końcu to impreza. Jednak nie ja. Wiedziałam dokładnie o czym mówił. Mówił o życiu.
- Pomaga?
- Co?
- To miejsce. No wiesz, na problemy.
- Najlepsza i jedyna terapia, jaką znam.
-------------
Aż sama nie wiem, od czego zacząć.
Na prawdę nie planowałam tak długiej przerwy, po prostu ilekroć próbowałam coś napisać, nic z tego nie wychodziło. Brak czasu także nie był tu pomocny. Teraz, kiedy nareszcie są wakacje chce sobie to wszystko jeszcze raz poukładać i myśle, że jestem na dobrej drodze. Robię sobie takie moje małe "new beginning" hehe. Mam nadzieję, że ktoś jeszcze ma zamiar to czytać.
A, jeszcze chciałam powiedzieć, że wprowadziłam drobne zmiany w dotychczasowych rozdziałach.
I mamy nową okładkę!!!
Zaprojektowała ją dla mnie kinkybucky so thank you very much (nie mówi po polsku xD)A więc witam was ponownie w moim opowiadaniu xx
CZYTASZ
New Beginning|| l.h
FanfictionNowe początki są często przebrane za bolesne końce. ~Lao Tzu~