Siedziałam w ławce, czekając na zajęcia artystyczne i zastanawiałam się tylko, czy już straciłam kontakt z rzeczywistością, czy to jeszcze nie był sen. Późne powroty do domu zdecydowanie mi nie służą.
Nagle ktoś postawił mi coś przed nosem. Podniosłam się gwałtownie zdezorientowana.
- Starbucks dla tej przepięknej pani. - Calum przyjrzał mi się uważniej. No dobra, nawet piękno czasami idzie na wakacje.
- Ej, to nie moja wina, że ktoś nie chciał odwieźć swojej towarzyszki imprezy do domu! Nawet nie wiesz, przez co przeszłam. - pominęłam tą fajniejszą część z Lukiem. Znacznie fajniejszą część.
- Spokojnie. - podniósł ręce w geście kapitulacji. - Nie drażnij Haley, gdy jest śpiąca, zanotuj- powiedział bardziej do siebie i rozradowany usiadł za mną.
- Dzień dobry klaso! Witam wszystkich na pierwszych zajęciach artystycznych w tym roku. Aby nie tracić czasu, przydzielę was teraz do grup dwuosobowych, w których będziecie realizowali swoje projekty. Ocena stanowić będzie sześćdziesiąt procent waszej oceny końcoworocznej , także radzę się przyłożyć. - miałam wrażenie, jakby cała jego wypowiedź była jednym wielkim wierszem. Swoją drogą, pan Harrison wyglądał trochę jak bezdomny. Cóż, z artystą o sztuce ubioru dyskutować nie będę.
- Więc może zacznijmy od Caluma. Ty...
- Czy mogę być z Haley? - dało się wyczuć jego podekscytowanie.
- Jak bardzo chcesz być z Haley?
- Tak bardzo, jak chciałbym, żeby filtr z pieskiem na snapie nie wygasł, czyli bardzo.
- W takim razie będziesz z Angelą.
- Kurcze, zawsze daję się nabrać!
- Musicie nauczyć się, że życie jest jak poezja. Spodziewasz się jednego, dostajesz drugie. Myślisz, że stanie się to, a dzieje się coś zupełnie innego. Nie da się przewidzieć niczego. Próbuję was właśnie tego nauczyć. No więc Haley...
- Bardzo, bardzo przepraszam za spóźnienie. - zdyszana rudowłosa dziewczyna z hukiem weszła do klasy- Po prostu nie mogłam ułożyć tego- wskazała palcem na kosmyk- pasma włosów.
-Ty będziesz z Flo.
- Gdzie i kto będzie ze mną? Jedziemy gdzieś? Bo nie wzięłam dziś ze sobą placków ziemniaczanych w śniadaniówce i...
- Haley będzie z tobą wykonywała projekt końcoworoczny. Gdzie, to już same wybierzecie. I zawiodłem się na tobie Flory. Żeby o plackach zapomnieć?
- No wie pan, też sobie tego nie mogę wybaczyć. - dziewczyna pokręciła głową z niesmakiem i usiadła obok mnie.
- Haley? Czy ty jesteś Haley? Bo wiesz, wyglądasz na nią. - Flo zajęła się wypakowywaniem z plecaka książki.
- Tak, to ja. - nie wiem, czy powinnam się jej bać, czy nie.
- Ej, mamy taką samą książkę do artystycznych. Łokieć! - popatrzyłam na nią zdezorientowana.
- Nikt nie nauczył cię robić łokcia? A, no tak. Przecież ja go wymyśliłam niedawno- zaśmiała się. No ale spocio, nic straconego. Po prostu wyciągnij łokieć, o tak i...- stuknęła łokciem o mój- już! Ale ze mnie jest świetna nauczycielka.
- Flory?
- Tak H?
- Ty wiesz, że każdy ma taką samą książkę?
- O, no jasne - zaśmiała się - Ale pamiętaj, każda okazja do przybicia łokcia jest dobra. - powiedziała śmiertelnie poważnie - Zapamiętasz?
CZYTASZ
New Beginning|| l.h
FanfictionNowe początki są często przebrane za bolesne końce. ~Lao Tzu~