Obudził mnie trzask drzwi i gubkowaty śmiech Veronici. W pierwszej chwili byłam przerażona, nie wiedziałam co się dzieje i gdzie jestem. Wtedy zobaczyłam po cichu płaczącą Sydney, śmiejącą się najgłpśniej jak się da Veronicę i wkurzoną Nicole.
-zabije je! Mówiłam, żeby nie piły 9 drinka, no ws umie to Costello wypiła ich z 20...
-ale o co chodzi? - zapytał Rose, która właśnie zaczęła kojarzyć.
-to się stało, że jedyna jestem świadoma! No... Nie powiem, że trzeźwa. Syd ryczy, Veronica się śmieję...mogła zostać nieprzytomna...
-zemdlała? - spytała Merci
-nie. Sobie postanowiła, że się zdrzemnie waląc ryjem o podłogę, no bo co tam?! Merci jesteś taka tępa czy udajesz?
-ja...
-mam to gdzieś. Pytanie retoryczne matole. Nikt mi nie pomorze najwyraźniej! Są tu tylko ciągle śpiące królewny, wkurzające idiotki i...- spojrzała na mnie - a ty co?! Pomuż mi! Ruszaj się Susan! - momentalnie zerwałam się z lóżka.
Stanęłam obok Nicole i w tym momencie Veronica wywruciła się. Cudem udało mi się ją złapać. Dopiero teraz poczułam alkohol. Śmierdziała jakby urządziła sobie kąpiel w piwie.
-one muszą iść spać. Inaczej będzie problem. - skinęłam głową i zaczęłam tłumaczyć rudej, ze wszystko będzie dobrze, nie ma powodu płakać i aby poszła spać. Po 10 minutach udało się niestety Nicole nie dała sobie rady z Veronicą. Biegała po pokoju śpiewając jakomś piosenkę. W pewnym momencie wybiegła na balkon i usiadła na barierkach. Ja i Nicole patrzyłyśmy po sobie przerażone. Jeśli jej nie złapiemy to ona spadnie. Zaczęłyśmy powoli się do niej zbliżać. Gdy już byłysmy tak blisko, że niemal jej dotykałyśmy dziewczyna się zachwiała i poleciał do tyłu. Razem z McAlliston chwyciłyśmy ją za nogę. Po chwili Rose i Merci pomogły nam ją wciągnąć. A Nicole ruszyła do swojej szafki i wyjęła z niej tabletkę, a następnie dała Veronice do połknięcia co dziewczyna zrobiła.
-co to...? - zaczęłam, ale blądynka mi przerwała.
-tabletki nasenne. Czasem się przydają. - westchnęła. Wiedziałam, że nie ma sensu pytać czy to bezpieczne. I tak mnie zbyje. - nastraszyłyście ją? - zapytała gdy ułożyliśmy Veronice w łóżku.
-pewnie. Stara historyjka z Rachel. Zawsze działa - rzuciła Merci.
- ciebie pytałam. Patrzyłam na Rose, więc spadaj. Wogóle to co tu jeszcze robisz? - warknęła na dziewczynę Nicole. Merci szybko wybiegła z pokoju. - wy też już idźcie. - uśmiechnęła się.
-a...twoja piżama? - zapytałam nie wiedząc co z nią zrobić
-Weź ją sobie. Pasuje ci. - mrugnęła do mnie i razem z Rose pomaszerowałyśmy do własnych łóżek.
Po drodze mijałyśmy teraz zaśmiecone korytarze. Na naszym piętrze były nawet butelki po piwie. W pokoju położyłam się od razu na łóżku. Moja pierwsza noc w moim pokoju. Miałam spać na jednoosobówce co nie jest najwygodniejsze bo w nocy się strasznie wierce, ale przecież będę tu spała tylko ja, więc jakoś sobie poradzę. Spojrzałam na torebkę, w której jeszcze rano był telefon. Rany. Alex mnie zabije. Nikt się do nas nie dodzwoni ani nic. No...ewentualnie może uda mi się namówić Rose na porzyczenie komórki. Zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć. Przez moją głowę przemknęło mnustwo myśli. Connor bijący pokłony, jego uśmiech, to jak się zdziwił gdy dostał piłką w brzuch, a potem...jego drwiązy uśmieszek orzy stole elity. Już zasypiałam, gdy przypomniałam sobie historię o Rachel Donwell... Nie mogę przestać myśleć o trupie w piwnicy i uśmiechającej się triumfalnie Nicole. To było przerażające. Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że ta dziewczyna naprawdę istniała i teraz nie żyje. Taka historia nie może być w całości zmyślona. Muszę zapytać Sydney. W końcu to według opowieści dzięki temu dostała się do elity...a może jednak się mylę? Może to zwyczajna dobrze przećwiczona bajeczka? Może to sprawdzić? Znaczy...iść do piwnicy...musiałby być jakiś dowód...jakiś sznur, krew, cokolwiek....z drugiej strony boję się iść tam sama... Kiedy to zrobić...jutro? Jutro ja mogę podzielić los Rachel...
YOU ARE READING
Nie (tylko) dla plebsa
Teen FictionHistoria Susan Cortez, która rozpoczyna nauke w szkole z internatem dla bogaczy. Od razu zwraca na siebie uwagę tych 3 z elity...