Rozdział II: Znowu Razem

136 9 3
                                    

Leciałam, leciałam i leciałam... Ta podróż wydawałam mi się dłużyć nieznośnie lecz już zaledwie po 3 godzinach byłam nad lasem w dwunastce. Wtedy w dole zobaczyłam jakąś postać. Wylądowałam zaledwie 3 metry od niej ale odrazu poznałam, że to Haymitch. Co on tutaj robi? - myślę. - Panie Haymitch, co pan tutaj robi? - pytam.
- Ach... Katniss... Zniszczyli Trzynastkę - już otwieram usta żeby się spytać jak to się stało ale Haymitch mnie wyprzedza i mówi - Kapitol zrzucił bombę jądrową... Nic, ani nikt nie ocalał, oprócz mnie. Wiedziałem, że coś się święci więc uciekłem. Doszedłem tutaj, i odrazu zrzucili bombę, ale zobacz kogo zdobyłem dla ciebie... - wtedy chwycił mnie za nadgarstek i zaprowadził mnie do jakiegoś chłopaka i wtedy go poznałam... -Peeta! - wydarłam się na cały las, i rzuciłam się na niego. Nie mogłam się powstrzymać po prostu go przytuliłam i pocałowałam. Tylko to było jakieś dziwne... Puściłam go. Był nieprzytomny, z jego zdrowej nogi oraz wielu ran na całym ciele leciała krew. - Haymitch co mu się stało? - zapytałam zaniepokojona.
- Trafili go pistoletem w nogę. -powiedział z troską w głosie - A ja jak go miałam tutaj przetransportować jak nie nieść go lub ciągnąć za sobą? - Zapytał.
- Wsumie... Zabieram go, po drodze jak tu leciałam widziałam zamek może są tam jacyś ludzie i go wyleczą?... - mówię z nadzieją w głosie. - Trzymaj się Haymitch - mówię z lekko drżącym głosem - A przypomniałam sobie coś - wyjmuję z kieszeni prymulkę kładę ją na torsie Peety i mówię ze łzami w oczach i załamującym sie głosie - Peeta tylko mnie nie opuść, Peeta, błagam cię nie po raz drugi! - teraz to już tylko płaczę. Odwracam się do Haymitcha kiwam mu głową na pożegnanie i odlatuje z Peetą na rękach.

Igrzyska Śmierci: Kosogłos - Moje zakończenie  ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz