Rozdział V: Prawdziwa Miłość

113 7 2
                                    

- Dobrze się czujesz?
Usłyszałam to pytanie po raz drugi. Wtedy podniosłam głowę żeby zobaczyć co się dzieje. Zobaczyłam, że cała trójka klęczy przedemną. Momentalnie opuściłam głowę, a Hermiona powtórzyła pytanie, na co jej odpowiedziałam:
- Nie. Jak tylko podniosę głowę, odrazu mi się w niej kręci, a na dodatek nogi mam jak z waty. Powiedzcie mi... jak mam dojść do Peety? - zapytałam się z lekko trzęsącym się głosem. Minutę później usłyszałam głos Harry'ego który mówi:
- Słuchaj Katniss... Zaprowadzimy Cię do Peety, tylko chcę się zapytać, z ciekawości, kim jest dla ciebie Peeta?
Nie sądziłam, że o to spyta ale mimo tego odpowiedziałam:
- Jesteśmy zaręczeni. - Tak... jesteśmy zaręczeni, chociaż to było na potrzeby Kapitolu, ale po tym wszystkim co przeszłam, to teraz uznaje, że to nie było na zachcianki Snowa, tylko na moje pragnienie. Siedzieliśmy w ciszy minutę. Nie mogłam tego wytrzymać więc powiedziałam: - To... zaprowadzicie mnie do Peety, czy nie?
- Tak, chodź - powiedziała Hermiona wstając i biorąc mnie za ramię powiedziała: - chłopaki ruszcie się i mi pomóżcie!
Na te słowa wstali oboje i bez szemrania Harry wziął mnie za ramię, a Ron szedł za nami. Przeszliśmy tak może metr kiedy nogi odmówiły mi posłuszeństwa i plątały się po ziemi. Hermiona to zauważyła i powiedziała:
- Stop! Zmiana planu! Ron i Harry, będziecie ją nieśli za ręce, a ja za nogi. Ona nie da rady dalej pójść.
Jak Hermiona powiedziała tak zobiliśmy. Szliśmy tak ok. 10 minut. Kiedy się zatrzymaliśmy ujrzałam powóz. Wsiadliśmy do niego Hermiona i Harry położyli mnie z jednej strony powozu, a oni z Ronem siedli po drugiej stronie. Gdy dojechaliśmy do wrót zamku wyszliśmy z powozu. Szliśmy schodami w górę. Jedyne co pamiętam to to, że po minucie zemdlałam. Gdy się obudziłam leżałam na łóżku obok mnie siedział Peeta. Trzymał mnie za rękę i gapił się na mnie. Powiedziałam:
- Gapisz się na mnie. To takie straszne. - on odpowiedział:
- Nie, to takie romantyczne.
Wtedy ja wybuchłam śmiechem, co spowodował, że Peeta spadł z krzesła i narobił tyle hałasu, że aż przyszła jakaś pani i powiedziała do mnie:
- Witaj skarbie, nazywam się Poppy Pomfrey... A temu co się znowu stało?
Wtedy ja odpowiedziałam:
- Proszę pani to moja wina, on..., on spadł przezemnie z krzesła.
Pani Pomfrey już mnie nie słuchała. Podeszła do Peety i pomogła mu wstać. Odrazu zobaczyłam, że z jego nogą jest coś nie tak. Gdy posadziła go na łóżku zapytała się:
- Czy coś Cię boli?
-Tak, noga - odpowiedział Peeta.
Wtedy pani Pomfrey wyjęła jakiś patyk z kieszeni, machnęła nim, odwróciła się, rzuciła mi spojrzenie wilka i wyszła z sali. Gdy tylko ona zamknęła drzwi siadłam na łóżku Peety. On się posunął, a ja położyłam się obok, przytuliłam się do Peety i zasnęłam.

Igrzyska Śmierci: Kosogłos - Moje zakończenie  ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz