Rozdział IV

600 30 16
                                    

~~Perspektywa Rose

Po chwili ocknienia, nasze twarze sie oderwały. Teraz już mogłam myśleć. Co to było? Czy to mogło sie stać.

Ja..- odezwaliśmy się w tym samym czasie, poczułam że sie rumienie. Całe szczęście, ze tego nie widać. Zapadła cisza.

Wybacz ja..- zaczął Shu ale nie mógł się wysłowić

Nie musisz sie tłumaczyć, najlepiej jak zapomnimy o tym. Po prostu udajemy, że ten pocałunek nie miał miejsca, ok?- zaproponowałam najrozsądniejszy sposób, ale serce nie zgadzało się z tą decyzją.

Tak, dobry pomysł. To ja idę, cześć- zgodził się i znikł.

Ja zajęłam się sprzątaniem, dość trochę czasu mi zajęło ale dałam radę. Mokre ciuchy wsadziłam do kosza a ubrałam suchą bieliznę i koszule nocną. Włosy spłukałam z piany i wytarłam ręcznikiem. Spięłam w warkocz i zmyłam makijaż. Gotowa poszłam spać. Położyłam się na łóżku i sprawdziłam godzinę. Była 4 więc ustawiłam sobie budzik na 11. Obiad miał być o 15 a kolacja o 18. Po szkole zaś był podwieczorek. Śniadania jedliśmy sami. Ułożyłam się wygodnie i odpłynęłam do krainy Morfeusza. Miałam cudowny sen, byłam na prześlicznej łące z kwiatami, ptaki śpiewały swoje piosenki. Wiatr otulał mnie swoim dotykiem. Po chwili pojawiła się kobieta, która śniła mi się już wcześniej. Chwila to mama Subaru. Podeszłam do niej a ta się uśmiechnęła.

Kim jesteś?- zapytałam

Na pewno mnie kojarzysz kochanie, jestem mamą Subaru.- odpowiedziała rozpromieniona

Ale czemu pani odwiedza mnie w śnie a nie Subaru?- zapytałam zdziwiona

Jestem Christa ale mów mi Christy. Chciałam sprawdzić jak się czujesz? Opowiesz mi coś o sobie?- odpowiedziała na moje pytanie

Czuje się dobrze i pani syn naprawdę wydaję sie miłym i szczerym przyjacielem. Pierwszy ze mną rozmawiał i czuje jakbyśmy się znali ale to nie możliwe bo ja wychowałam się w świecie ludzi a nie świecie Demonów. Lubie muzykę klasyczna i szkicować. - opowiedziałam o sobie i mojej relacji z Subaru, nie wiem czemu ale mogę jej zaufać.

Ciesze się, że się dogadujecie . A co z resztą braci? -powiedziała usmiechając się

Z Rejim rozmawiam często o ludziach albo świecie, z Ayato to trudna sytuacja. Czasami jest spoko ale czasami przegina z tym swoim ego, dokładnie jak jego brat Laito chodź on bardziej wkurza mnie swoimi testami czy też myślami nie odpowiednimi. Kanato wydaje się być miłym chłopcem ale czasami mnie przeraża. - odpowiedziałam grzecznie

A z Shu?- zapytała, a ja od razu się zawstydziłam. Teraz przypomniała mi się sytuacja z łazienki.

Dogadujemy się, jest w porządku- odpowiedziałam niepewnie

To wspaniale, ciesze się że dogadujesz się synami Karla. No nic mój czas się już skończył na odwiedziny. Do zobaczenia skarbie- pożegnała się Cristiy i znikła.

Wszystko zaczęło znikać a ja usłyszałam znajomy dźwięk. Po chwili moje oczy się otworzyły a ja już wiedziałam co to za dźwięk. Wyłączyłam budzik i popatrzyłam przed siebie. Dziwny był ten sen, czemu wypytywała mnie o relacje z braćmi. Czy inne matki też mnie odwiedzą. Oby nie bo zaraz pomyśle, że mam urojenia psychiczne. Niechętnie wstałam z łóżka i podreptałam do szafy. Dziś postawiłam na sukienkę bo w końcu jest wrzesień więc nic w tym dziwnego. Wyjęłam czarną na ramiączkach. Miała wzór kwiecisty więc idealnie pasowała do mojej karnacji. Do tego wybrałam dżinsową katanę i czarne air-maxy. Idealny zestaw zabrałam ze sobą do łazienki. Zdjęłam piżamę a ubrałam przygotowany zestaw. Przemyłam twarz i zrobiłam lekki makijaż. Warkocza rozpuściłam i rozczesałam by następnie spiąć w koczka. Gotowa wyszłam z łazienki i zerknęłam na mojego białego iFona. Była 11.40 więc poszłam do łazienki w celu spożycia śniadania. Teleportowałam się by nei narobić hałasu, pewnie jeszcze śpią. Podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej masło, wędlinę, ser i warzywa. Postawiłam wodę na herbatę i zabrałam się za przyrządzanie posiłku. Zrobiłam sobie dwie małe kromki z masłem,serem, szynką, ogórkiem i pomidorem. Usłyszałam wycie więc znak że woda się zagotowała. Wyjęłam kubek z szafki, wsadziłam torebkę zielonej herbaty i zalałam wrzątkiem. Gotowy posiłek przeniosłam na stolik a sama usiadłam i zabrałam się za wcinanie. Do kuchni wszedł Subaru. Był zaskoczony widząc mnie tak wczas. Ale może tez temu że był tylko spodniach od piżamy. No muszę przyznać że klatę to ma. Chwila gdzie ja sie patrzę. Przeniosłam swój wzrok na posiłek.

Nie spodziewałem się, że cie tu zobaczę o tej porze.- odezwał się pierwszy biorąc butelkę wody.

A ja ciebie, myślałam że wy dłużej śpicie i tylko ja tu jestem rannym ptaszkiem.- odpowiedziałam kończąc posiłek a popijając herbatę

Tylko ja tak wcześnie wstaje no i czasami Reji. - powiedział biorąc łyk wody. Teraz zapanowała między nami krępująca cisza, ale przerwał ją Shu wchodzący do kuchni w samych bokserach. Boże czy wszystkie wampiry maja umięśnione klaty. Matko ogarnij się dziewczyno i nie patrz się tak.

Od kiedy wstajesz tak wcześnie?- zapytał Subaru zaskoczony. Shu popatrzył się to na mnie, a ja spuściłam głowę przy okazji rumieniąc się. Co jest ze mną nie tak?

Przyszedłem tylko po butelkę wody .- odpowiedział zaspanym głosem i wyjął butelkę wody z lodówki. Oparł się o lad i wziął łyk wody.Matko jedyna oni specjalnie to robią, bym poczuła się zakłopotana.

Dobra skończyłam śniadanie więc wracam do pokoju. Na razie-pożegnałam się i już miałam wyjść kiedy do kuchni wlazł Ayato. I zgadnijcie on też był bez koszuli. Nie ja z stąd idę, i chyba już nigdy nie będę się o tej budzić.

Skoro już tu jesteś naleśniku to zrobisz Ore-samie śniadanie-powiedział z cwanym uśmieszkiem

Zapomnij, masz ręce sam se zrób. - odpowiedziałam zła i próbowałam przejść ale Ayato blokował mi przejście.

Ale ja chcę żebyś ty mi zrobiła- powiedział z cwanym uśmieszkiem

A ja chce kotka- powiedziałam sarkastycznie i teleportowałam się do siebie. Matko jedyna musi mnie już z rana wkurzać. Wzięłam szkicownik i oparłam się o łóżko. Puściłam sobie muzykę w słuchawkach i zajęłam się rysowaniem. Po   dwóch i pół godzinach obraz był gotowy. A przedstawiał mnie i Shu całujących się w łazience. Nie no czemu ja to narysowałam. Wgl czemu ja o nim myślę. Przecież ten pocałunek nic dla mnie nie znaczył prawda? Nie muszę o tym zapomnieć. Ja i Shu nie będziemy razem, bo nic nie czuję do niego( twoje serce uważa co innego xD). Spojrzałam na komórkę i była 14.30. Więc pół0godziny do obiadu mam. Schowałam szkicownik i postanowiłam zadzwonić do ojczyma. Wybrałam numer i po kilku sekundach był sygnał.

No w końcu zadzwoniłaś, już myślałem że coś ci się stało.- odezwał sie ojczym

Wybacz, ale jest tutaj słaby zasięg. Wszystko gra a u ciebie? Jak tam na misji?-zapytałam zmieniając temat

A dobrze, ale to trudny przypadek więc nie wiem ile to potrwa. Ale mam nadzieję, że dogadujesz sie z domownikami?- zapytał ojczym

Tak są okej, czyli nie wiesz kiedy wrócisz. Wiesz już muszę kończyć, zaraz obiad. Pa tato- pożegnałam się

Dobrze ale zadzwoń jeszcze, pa córciu- odpowiedział tata i rozłączył się. Dobrze wiedzieć, że wszystko ok u ojczyma. Dobra trzeba iść na obiad, Reji biedzę zły jak się spóźnię. Ruszyłam szybkim krokiem do jadalni. Wszyscy byli na miejscu więc też usiadłam. Na  obiad był kurczak ale ja głodna nie byłam bardzo więc zjadłam trochę. Po posiłku ruszyłam do ogrodu by tak spokojnie odetchnąć. Usiadłam w altance i zaczęłam sobie śpiewać pod nosem( piosenka u góry). Po skończonym utworze, usłyszałam brawa. Obróciłam sie i zobaczyłam...

Tam dam dam :D Wrócimy zaraz po reklamie

                                                                  ~~Polsat

Tak więc uwielbiacie gdy kończę w takich momentach ^^ Jak tam mijają wam wakacje? U mnie upał jak na Saharze xD






Diabolik Lovers- White RoseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz