Rozdział 4

167 20 15
                                    

Ehhh.. Leżę patrząc w sufit. Co ja mam ze sobą zrobić? Matko... Okropnie się nudzę. Wreszcie weekend, a ja tak naprawdę nie mam nic ciekawego do roboty. Jest już dwunasta, ojciec jeszcze śpi, pewnie przed piętnastą nie wstanie. Okazuje się, że na moim śnieżnobiałym suficie nie ma nic ciekawego. Przeniosłam wzrok na meble. W sumie pokój jest mały, niektórzy powiedzieliby nawet, że wygląda jak klatka w zoo. No może ciasny, ale własny. Łóżko znajduje się po prawej stronie od drzwi zaraz za białym biurkiem. Na wprost od tapczanu stoi szafa i biblioteczka w kolorach dopasowanych do reszty mebli. Ściany malowałam jeszcze z mamą bialutką farbą. 
***
To rozmyślanie musiało mi sporo zająć, bo obudziłam się dwie godziny później wstając z dziwnej i niewygodnej pozycji. No cóż trzeba się ruszyć. Ubrałam na siebie dresowe spodnie, luźną koszulkę, a włosy spięłam w niechlujny kok. Posprzątałam wszystkie butelki po piwie ze stołu w salonie i przykryłam tatę kocem. Zalatywało od niego sporą ilością alkoholu. Jak można się tak stoczyć... Starłam kurze i pozamiatałam w całym mieszkaniu. W tym czasie ojciec zdążył wymknąć się z domu. Była już godzina 19 i stwierdziłam, że nie mam już nic ciekawego do roboty, więc poszłam nad jezioro pod moje drzewo. Uwielbiam sam spacer w to miejsce. Niewiele osób tędy chodzi, a jest na co popatrzeć. Zakochałam się w jeziorku, jest tak niezwykłe. Czyściutka, niezanieczyszczona woda, kumkające żaby, lilie.. To wszystko nadaje niezwykłego klimatu. Zaczęłam bazgrolić w moim pamiętniku, gdy usłyszałam, że ktoś biegnie w moją stronę. Ujrzałam... Mike'a! No proszę znów się spotykamy.
-Hej, maleńka! Co porabiasz? - uśmiechnął się szelmowsko.
-Nic ciekawego, głównie rozmyślam. Znowu biegasz?
-Chcę  utrzymać kondychę i ... dobrze wyglądać. - Zaśmiał się.
-Haha! Mi też by się przydało. - dodałam już z większym zażenowaniem.
Nienawidzę swojego ciała. Jest takie... nijakie? brzydkie? nieatrakcyjne? Nie wiem jak to nazwać. Chwila, moment co on robi? Zaczął skalować moje ciało centymetr po centymetrze. Zarumieniłam się. Było to trochę krępujące. Chyba zauważył, że nie czuję się komfortowo. Spojrzał w moje oczy i z uśmiechem powiedział:
-Jak dla mnie jesteś idealna. Wiesz może która godzina? -Eh taka szybka zmiana tematu. Nie chciał, żebym o coś jeszcze pytała, bo kłamał. Na pewno, przecież wyglądam jak wieloryb. Chciał się ze mnie pośmiać?
-Jasne. Jeeest... o kurw.. przepraszam, muszę lecieć, zaraz dwudziesta pierwsza.
-Do zobaczenia, będę pisał na Facebooku. - radośnie pomachał, na co mu odpowiedziałam krótkim kiwnięciem i pędem rzuciłam się do domu. A niech to znów wyglądam jak uciekający tchórz. No trudno, raz się żyje.
***
Wchodząc do domu zdjęłam ubłocone trampki i od razu poszłam szykować kolację. Zaniosłam ją tacie, który jak zwykle leżał rozwalony na kanapie w salonie i oglądał telewizję.
- No nareszcie, gdzieś ty była?
- Wyszłam na chwilę z domu , żeby się przewietrzyć.
- Bylebyś mi się tu przypadkiem z kolacją nie opierdalała!
- Dobrze, tato. Idę się położyć.
- A rób sobie co chcesz mam to w dupie, tylko najpierw daj mi jakieś spodnie zaraz wychodzę.
Zrobiłam to o co prosił mój ojciec. Później wzięłam szybki, chłodny prysznic, ubrałam się w piżamę, założyłam moje różowe laczki i poszłam spać.
***
Już niedziela. Wstałam tak późno.. Ostatnio coraz częściej mi się to zdarza. Wiecznie się nie wysypiam. Na dodatek miewam zawroty głowy i nie mogę się skoncentrować. To moja pierwsza leniwa niedziela od dawna. Zazwyczaj ojciec znajdzie mi masę zajęć. Dziś go nie ma. Zniknął wczoraj i... nie wrócił na noc? Czy to może ja zaspałam. Sama nie wiem, ale cóż... Przynajmniej mam na jakiś czas spokój. Sprawdziłam Facebook'a w telefonie, a że nie miałam żadnych wiadomości, włączyłam telewizor i zaczęłam prasować. Kiedy skończyłam miałam chwilę na wypranie ubrań, nie było ich dużo, więc szybko mi to poszło. Właśnie wieszałam ostatnią skarpetkę, gdy usłyszałam, że ktoś dobija się do mieszkania. I to dosłownie.. Ktoś skrobał paznokciami i łupał pięściami po drzwiach. Podeszłam do wizjera i zobaczyłam prawie czołgającego się tatę. Momentalnie zmieniłam nastawienie do tego człowieka. Było mi go ogromnie żal, że tak bardzo pogrąża się w nałogu. Prędko otworzyłam drzwi i pomogłam mu wstać, co nie było proste. Zaprowadziłam go do salonu i położyłam na kanapie. Chciałam mu jakoś jeszcze pomóc, ale nie potrafiłam. Słyszałam tylko jak majaczył... 
Był cały rozgrzany i spocony. Chciałam zadzwonić na pogotowie, ale zaczęłam się bać sama o siebie. Tak.. Nie jestem taka idealna i myślę o sobie. Bałam się. Bałam się, że kiedy zobaczą ojca w tym stanie, wyślą mnie do jakiegoś domu dziecka. Pozostało mi tylko czekać. Nie chciałam, żeby mnie opuszczał. Nie był tatą świetnym, nawet nie był tatą przeciętnym, ale nadal był MOIM ojcem. Czasem miałam ochotę go zabić, ale co ja na to poradzę, jestem tylko człowiekiem, tak jak on. Muszę mu jakoś pomóc, wyciągnąć ojca z nałogu.

-Al.. Ali... Alice - usłyszałam jego szepty.

Tak ma na imię moja mam... Tak miała na imię moja mama. Tata często powtarza jej imię przez sen. Eh ... gdyby tu była, wiedziałaby co zrobić. Oboje ją kochaliśmy, całym sercem. Pamiętam jak tata zorganizował dla niej piękną, wykwintną kolację w restauracji z okazji ich rocznicy. Uśmiechnęłam się na to wspomnienie. Było wtedy tak cudownie. Widziałam, wszyscy byli szczęśliwi. Tata zadbany, kochany, współczujący. To niebywałe jak może zmienić się człowiek. Z tego nadmiaru wrażeń zachciało mi się płakać. Przykryłam tatę kocem i poszłam wziąć prysznic. Woda zmyła ze mnie warstwę smutku. Jednak pod nią kryły się kolejne, których nie umiałam się pozbyć. Chciałam przestać myśleć, oderwać się od rzeczywistości, ale nie potrafiłam.. Wróciłam do salonu i sprawdziłam temperaturę taty. Nadal była wysoka,lecz po podaniu leku trochę spadła. Pamiętałam, że jutro jest mój pierwszy dzień pracy, ale jakoś nie czułam się na siłach. Natomiast nie mogłam sobie odpuścić. Rano do szkoły, praca do późna, kiedy ja się zajmę ojcem? Kiedy się wyśpię? Ale dam radę. Muszę być silna. 

***

NOWY ROZDZIAŁ KOCHANI!Dajecie mi tyle motywacji komentarzami i gwiazdkami, że nawet nie wiem jak to ubrać w słowa! Jesteście najlepsi. Naprawdę, nie wiem jak Wam dziękować <3!

Edit my lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz