Rozdział 6

154 13 10
                                    

-No to powodzenia Kate - powiedziałam w myślach i pewnie przekroczyłam próg garderoby...

Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Było nieduże, mało przytulne. Urządzone zdecydowanie tylko po to, aby się w nim szybko przebrać i wyjść. Myślę, że nikt nie chciałby tu spędzić zbyt wiele czasu. Ściany i podłoga pokryte były płytkami. Oprócz tego cały pokój był zastawiony szafkami z naklejkami w kształcie numerów. Jedna z nich była otwarta, a przed nią leżał, jak zakładałam, mój nowy uniform. Usiadłam na ławeczce i już sięgałam po mój strój, kiedy do pomieszczenia wszedł mój szef.
- I jak ci się podoba? – powiedział z uśmiechem.

- Jeszcze nie zdążyłam obejrzeć – odpowiedziałam i sięgnęłam po pierwszą rzecz. Była to biała koszula, całkiem ładna, choć dość mocno prześwitująca. Czułam się nieco skrępowana, ponieważ facet siedzący koło mnie, bez przerwy gapił mi się w dekolt. Chciałam coś powiedzieć na temat koszuli, ale stwierdziłam, że nie będę wybrzydzać. Sięgnęłam po następną rzecz, która okazała się być czarną i o zgrozo... baaaaardzo krótką miniówką. Szef zauważył, że dość krzywo się patrzę na tą część ubioru.

- Nie martw się mała, będziesz świetnie wyglądać.

Trochę dziwnie to zabrzmiało. Do tego jestem pewna, że będę wyglądać okropnie. Jestem tłusta i takie rzeczy kompletnie do mnie nie pasują. Boję się zakładać nawet legginsy w obawie, że będzie widać moją, grubą dupę. Najlepiej czuję się w jeansach, wtedy wiem, że nic mi nie wystaje. A teraz mam wskoczyć w coś takiego... Kurwa przecież ja odstraszę połowę klientów, a druga połowa będzie tak spita, że mnie nie zauważy, bo liczyć się będą tylko procenty, które krążą w ich żyłach. Nie chciałam tego ubierać, ale co ja poradzę, potrzebuję pieniędzy. Mój pracodawca wyszedł, żeby odebrać telefon. Myślałam, że to już wszystkie ubrania, zamierzałam już szukać łazienki, czy jakiegoś miejsca na przebranie, kiedy usłyszałam rozbawiony głos.

- Ej! Zapomniałaś o czymś. – Nie był to szef, więc kto? Powoli się obróciłam i zobaczyłam chłopaka... tego samego, który niedawno wchodził do klubu, tego samego, który prawie mnie potrącił. Żeby było zabawniej trzymał w ręce czarne, koronkowe stringi. Świetnie. Szybko mu je wyrwałam.

- Co cię tak bawi?! – wykrzyczałam mu w twarz.

- Lubię jak jesteś taka ostra. Pieprzyłbym te twoje pyskate usteczka. – Ostatnie zdanie wyszeptał mi do ucha. Wzdrygnęłam się i poczułam jak moja twarz robi się cała czerwona ze wstydu i złości. Odwróciłam się na pięcie i .. No właśnie co teraz. Zaczęłam się rozglądać za jakimś miejscem, żeby się przebrać. Zobaczyłam, że jest tu tylko jedno miejsce, w którym mogłabym się „schować". Był to prysznic z cienką zasłonką. Szybko skierowałam się w jego stronę.

Chcąc się przebrać zamierzałam zakryć się zasłoną. Jednak ktoś mnie przed tym powstrzymał.

- Odpierdol się wreszcie. Nie zamierzam z tobą gadać nawet cię nie znam.

- Brian. Już znasz. To teraz już możesz się przebrać. – powiedział z zawadiackim uśmieszkiem, który szczerze mówiąc, w ogóle nie znikał z jego twarzy.

- Pojebało cię?! Mam się przy tobie przebierać?! Chyba śnisz cwaniaczku.

- O tobie, każdej nocy.

- Ugh.... Odwal się. Nie jestem tanią lalą, którą można pomiatać.

- Tak? To co tu robisz? – Zabolało. To był ten rodzaj bólu, który najbardziej denerwował. Chcę zrobić coś dobrego, pomóc ojcu, staram się żeby nie brakowało na chleb, mam nadzieję na lepsze życie. Co jest złego w pracy kelnerki, nie jestem dziwką. Choć patrząc na mój strój i to miejsce, czułam, że jednak ten cały Brian mógł mieć rację. Nie było w moim stylu, żeby pokazywać swoje emocje bardzo otwarcie, jednak w głębi duszy byłam wrażliwa, dlatego do moich oczu zaczęły powoli napływać łzy.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 17, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Edit my lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz