Rozdział XV

675 47 12
                                    


Rose

Poczułam chłodny wiatr na skórze. Wieczór był chłodny. Spojrzałam na siebie. Byłam w c bez ramion po bokach trochę rozciętej. Odruchowo zakryłam się ramionami. Następnie rozejrzałam się po okolicy. Byłam w jakimś parku, bynajmniej tak mi się zdawało. Wszędzie po bokach rosły drzewa, a ja stałam na dróżce ze żwiru. Odwróciłam się do tyłu i ujrzałam lustro. zobaczyłam w nim siebie. Czarne szpilki, dość wysokie... Wcześniej wspomniana czarna sukienka. Niebieskie oczy idealnie błyszczały, brązowe włosy spadały falującymi kaskadami na blade, chude ramiona. Z szyi zwisał mi naszyjnik z ametystem, a z uszu kolczyki z tymi samymi kamieniami, a na chudym, bladym nadgarstku bransoletka. oczy lekko podkreślone kredką, cieniem i maskarą.

-Rose -usłyszałam za sobą aksamitny głos i od razu odwróciłam się.

Ujrzałam nikogo innego jak Kastiela. Stał uśmiechnięty z otwartymi ramionami.

-Kocham cię -wyszeptał uspokajająco.

Mimowolnie kącik moich ust uniósł się do góry.

-Kastiel -wyszeptałam.

Wolno, ale stanowczo ruszyłam w jego stronę. W połowie zatrzymałam się słysząc drugi głos:

-Rosalio -wyszeptał.

Znowu odwróciłam się. Tym razem nie ujrzałam lustra, a Lysandra.

-Lys -powiedziałam zaskoczona.

-Chodź do mnie kochanie -odpowiedział chłopak wystawiając ręce i uśmiechając się.

Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć przerwał mi Kastiel:

-Ona będzie ze mną -odparł Kas idąc w moją stronę.

-Ona jest moja -odpowiedział Lys ruszając w w moją stronę.

-A co to ona rzecz żeby być twoja? -Odparł Kas przytulając mnie.

-Chłopcy uspokójcie się -powiedziałam.

Jednak oni nie słuchali, odsunęli mnie na bok i zaczęli się kłócić. Nagle ogarnął mnie bezwład. Nie mogłam się ruszyć, nawet nic powiedzieć. Musiałam patrzeć na ich bójkę. w końcu polała się krew, a ja krzyczałam w duchu i błagałam aby przestali. jednak oni oczywiście tego nie słyszeli. Każdy z nich wyglądał koszmarnie. Nie mogłam nawet uronić łzy, chciałam aby ten koszmar się skończył. W ułamku sekundy chłopcy upadli na ziemię przebici strzałami. Dopiero teraz odzyskałam głos i zdolność do ruchu. Z wielkim płaczem i krzykiem podbiegłam do chłopców. Wzięłam ich na kolana i tuląc do siebie płakałam.

-Nie płacz księżniczko -powiedzieli razem z uśmiechem, a ich oczy się zamknęły.

Płacz przeszedł w głośny szloch. Nie mogłam się uspokoić. W końcu obudziłam się z krzykiem siadając na łóżku. Odgarnęłam zabłąkane kosmyki z twarzy i spojrzałam w bok. Na moim łóżku było pełno krwi, znowu krzyknęłam, a przede mną pojawił się Kas z nożem, odsunęłam się do tyłu, a w bok ugodził mnie Lys. Wszystko się zamazało, a potem była tylko ciemność.

Daniel

Obudził mnie krzyk siostry. Szybko pobiegłem do jej pokoju. Rose wiła się na łóżku i krzyczała. zapaliłem światło i usiadłem obok niej tuląc ją. Przetarłem jej twarz mokrą od potu i zacząłem budzić. Z jej kącików oczu płynęły łzy. Po chwili mała otworzyła oczy i wtuliła się we mnie.

-Już Rose to był tylko koszmar. Uspokój się -mówiłem cicho głaszcząc jej włosy.

Zawsze ją to uspokajało.

-Spać z tobą? -Zapytałem.

Rose pokiwała głową. Wytarłem jej łzy i położyłem się tuląc ją do siebie, a następnie przykryłem nas oboje.

-Śpij, jestem obok -wyszeptałem.

Rose

Rano nie obeszło się bez kawy. Najpierw wizyta Kasa, a później koszmar. Daniel leżał w łóżku i spał. Doskonale wiedziałam, że wymęczyłam go w nocy moimi koszmarami. Zostawiłam mu karteczkę i poszłam do sklepu po zakupy. Kupiłam najpotrzebniejsze rzeczy i szybko wróciłam. Po drodze wstąpiłam do pobliskiego sklepu monopolowego. Sprzedawca dobrze mnie znał i zawsze dawał mi alkohol. Głównie dlatego, że Daniel go o to poprosił. Kupiłam dwa piwa i wróciłam do domu. Przygotowałam śniadanie, a w chwili której skończyłam Daniel zszedł na dół.

-Hej, sorki za wczoraj -powiedziałam.

-Nic się nie stało. Twoje śniadanie wynagradza wszystko -odparł.

Uśmiechnęłam się lekko. Daniel zawsze wiedział jak poprawić mi humor.

-Dziś wracają. Lys też przyjdzie? -Zapytał pijąc kawę.

-Raczej tak -odpowiedziałam zdezorientowana.

Nie za bardzo chciałam wizyt znajomych. Zwłaszcza Lysa i kasa. Było to dla mnie męczące Zwłaszcza po śnie. Dzień dłużył mi się w nieskończoność. Nie wiedziałam jak odgonić z głowy myśli o Kastielu i Lysandrze. Nie ważne czy słuchałam muzyki, czy czytalam,pisałam, gotowałam albo robiłam zupełnie coś innego...myśli o nich wracały i nie mialy zamiaru wyjść z mojej głowy. Daniel widział, że coś jest nie tak. Nie chciałam mu mówić o sprawie z Kastielem, choćby nie wiem jak prosił zostawałam przy swojej wersji, że powiem mu kiedy indziej. Oczywiście on wolał wiedzieć o co chodzi. Martwił się i w ogóle, ale co miałam mu powiedzieć? Zdradziłam Lysandra z Kastielem bo go pocałowałam, a i jeszcze jedno nie wiem którego kocham? Co on by o mnie pomyślał? Że jego siostra jest niestabilna emocjonalnie i kochliwa? Do wieczoru cały czas miałam takie myśli. Przez co o godzinie dwudziestej wzięłam prysznic I położyłam się do łóżka. Gdy już odpływałam w wspaniały świat snów, usłyszałam dzwonek do drzwi i krzyk Daniela:

-Rose! Lysander przyszedł do Ciebie!

On to zrobił specjalnie. Wie, że nie chciałam z nim dzisiaj rozmawiać. Ja go kiedyś zabiję gołymi rękami!

Z wielkim ociąganiem wygramoliłam się z łóżka i zakładając sweter zszedłam na dół. Widząc Lysandra siedzącego na kanapie zrobiło mi się głupio. Pojechałam nic nie mówiąc, nie odbierałam, zachowywałam się dziwnie i go zdradziłam. Jednak mimo tego, po chwili wahania rzuciłam się na niego, przytulając go. Lys chwilę był zdziwiony, jednak później normalnie mnie przytulił, a następnie pocałował.

-Kocham Cię Lys -wyszeptałam.

-Ja Ciebie też, księżniczko -odpowiedział ponownie mnie całując.

Jak to się mówi, teraz mogłam umierać. Jednak moje szczęście nie trwało długo...Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć usłyszałam głos Kasa:

-Rose!Kocham Cię i wiem, że ty mnie też! Nie wiem co się stało, ale pozwól mi to naprawić. Bez Ciebie życie nie jest takie samo. Czy te chwile razem nic dla Ciebie nie znaczą?

W tamtej chwili chciałam zapaść się pod ziemię. Siedziałam na kolanach Lysandra, wtulona w niego, a Kastiel za oknem wyznawał mi miłość. Scena tak romantyczna,ale i dramatyczna. Bałam się reakcji Lysandra i tego co zrobi. Nie wiedziałam też jak zareaguje Kastiel.Najgorsze było to, że nie wiedziałam co ja mam zrobić. Jednak piekło miało się dopiero zacząć. W tamtej chwili nie zdawałam sobie sprawy z tego co miało nastąpić. Miało być gorzej i to o wiele gorzej... Niedługo czekał mnie największy ból w życiu...Próba, którą miałam przejść. Miał być to dla mnie trudny okres. Pełen cierpienia, bólu i może niekoniecznie samotności.

Słodki Flirt Księżniczka LunaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz