Rozdział 01 - ZIMA

208 7 2
                                    

01

Zima

1

Noc była gwieździsta i bardzo ciepła. Czarne jak smoła niebo wisiało ciężko nad smukłymi latarniami i delikatnymi powiewami wiatru, i wydawać by się mogło, że korony drzew szeptają do siebie nawzajem zdradzając sobie tajemnice, o których ludzie nie mają pojęcia. A oni, ludzie, powoli popadali w głębokie, w większości niespokojne sny. Ulice miasta powoli cichły, wagoniki kolejki miejskiej sunące nad ziemią opustoszały, i nawet kawiarnie na Starym Mieście były już zamknięte, próbując usnąć. Noc jak każda.

Tarnów od wieków był miejscem zestawień sobie rzeczy całkowicie przeciwnych. Ulica Krakowska, szczycąca się mianem najdłuższej ulicy w mieście, była tego najlepszym przykładem. Swoje źródło czerpała z samego serca starówki. Następnie ciasnym gardłem pomiędzy kamienicami, przeciskała się zabytkową częścią miasta opadając łagodnie w dół. Przemierzając nią od rynku w stronę nowszej części, tej bardziej szklanej i metalowej, miało się nieodparte wrażenie podróży w czasie przez wieki Tarnowa. Od ciasnych, brukowanych ulic, schodziło się na ulice i zabudowania znane ludziom końca XX wieku. Dopiero później wnikało się w architekturę ostatnich 50 lat.

Sporo poszerzona ulica krakowska miała po cztery pasy jednego kierunku jazdy. Nad jezdnią w wagonikach MIST-u, czyli Miejskiego Indywidualnego Systemu Transportu, szusowały codziennie tysiące ludzi. Praktycznie nad każdą ulicą, (z wyjątkiem Starego Miasta) umieszczone były szyny, po których poruszały się czteroosobowe wagoniki, potocznie nazywane przez tarnowian „puszkami”. Linii MIST-u było szesnaście, od M-1 do M-16. Wsiadając do wagonika, należało wsunąć swoją kartę pieniężną. Następnie wybrać przystanek docelowy za pomocą przycisków, podobnych jak w windzie. Chwilę później puszka z pasażerem w środku sunęła osiem metrów nad samochodami, falą zabieganych ludzi, spieszących na łeb na szyję niewiadomo właściwie gdzie.

Największy ruch panował zawsze w tak zwanej Wysokiej Dzielnicy, która w porównaniu z warszawskim Śródmieściem czy krakowskim Szklanym Miastem wypadała dość nisko, lecz mimo to nazwano ją tak, bo górowała nad miastem znacząco. Rząd ciasno ubitych obok siebie wysokościowców, z najwyższym, 60 piętrowym Tarnovia Tower na czele, był zawsze pierwszą rzeczą, którą widział każdy przyjezdny. Sztuczny, miejski kanion biur, sklepów, hoteli i apartamentów mieszkalnych sprawiał wrażenie być wzniesionym wyłącznie ze szkła. Jedynie ostatni w okolicy murowany budynek, były gmach dworca kolejowego Tarnów Główny, zamieniony teraz w Muzeum Kolei, wyróżniał się spośród otaczającej go nowoczesności.

2

Remik przyspieszył kroku. Wiedział że jeżeli zwolni, chociaż troszeczkę, stanie się z nim coś bardzo złego. W pewnej chwili poczuł na karku lodowaty oddech, usłyszał sapanie. Nie zastanawiając się ani sekundy dłużej puścił się pędem przed siebie, przeskakując i omijając głazy porozrzucane na jego drodze. Im szybciej chciał biec, tym biegł wolniej, i coraz silniej czuł ową wrogą istotę za sobą. Pot lał się mu z czoła strumieniem, a płuca odmawiały posłuszeństwa. Dziwne uczucie zawładnęło nagle jego nogami. Gdy spojrzał w dół, zauważył ku swojemu przerażeniu, że nie biegnie już po asfalcie lecz w powietrzu. Kątem oka spostrzegł pod sobą buchający ogień, ogień, który w tej chwili czekał z wytęsknieniem na jego ciało. Sekundę później leciał już pionowo w dół, machając rozpaczliwie wszystkimi swoimi kończynami. Krzyczał z bólu, który spowodowany gorącem bijącym z dołu wżerał się w jego ciało na kilka centymetrów. Nie miał pojęcia co się dzieje. Powoli jednak jadowita żółć i pomarańcz płomieni zaczęła tracić na swojej jaskrawości, a gorąco nie było już dla Remika nie do zniesienia. Poczuł jak wyraźnie zwalnia, po czym zamknął i otworzył powieki..

POLSKA RZECZPOSPOLITA POROWATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz