Sławny Jeon Jungkook i szara myszka Kunpimook Bhuwakul znają się od najmłodszych lat. Nie są sobie szczególnie bliscy, łączy ich jedynie nauka. Czy aby na pewno tak pozostanie?
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
-Naucz się wreszcie grać Bhuwakul, bo tylko przynosisz nam wstyd! -Bambam, złaź z boiska łamago! -Jaki biedny! Dostał lekko piłką i udaje, że nie może wstać! -Zamknijcie się przygłupy! Nie widzicie, że naprawdę nie może się podnieść?- zaczął bronić mnie Jungkook. Była piątkowa lekcja w-fu. Graliśmy w kosza i niestety, ale zamiast złapać piłkę dostałem nią solidnie w czoło. Nie mogłem się ruszyć, strasznie bolała mnie głowa i miałem ochotę wymiotować. Większość klasy szydziła ze mnie, jedynie Jungkook i nauczyciel próbowali mnie podnieść. Kiedy im się to udało kolega zaoferował się, że sam zaniesie mnie do szkolnej pielęgniarki, pani Min, na szczęście mieliśmy tam taką. Niósł mnie na rękach przez dość długi korytarz, na którym na szczęście nikogo nie było. -Kookie... Możesz mnie postawić dam sobie radę. -Nie ma mowy, nie chcę żebyś mi tu zasłabł. -Jestem za ciężki, pójdę sam. -Będziesz wreszcie cicho?- chłopak stanął i zaczął przyglądać się mojej twarzy czekając aż przytaknę. Z niechęcią skinąłem głową, a ten zaczął iść dalej. Po wejściu do gabinetu pielęgniarki, Jungkook posadził mnie na krześle, które znajdowało się najbliżej nas po czym wyjaśnił całą sytuację pani Min. Ta od razu zajęła się mną. Na szczęście nie było mi nic poważnego, kiedy dostałem piłką po prostu opanował mnie szok, przez który nie mogłem się przez chwilę podnieść. -Zostanie mały guz, ale poza tym nic mu nie będzie.- oznajmiła uprzejmie pielęgniarka. -Dziękujemy za pomoc.- odezwał się Jungkook. Po zejściu z krzesła ukłoniłem się niemalże równo z kolegą i wyszliśmy. -Napędziłeś mi stracha... Będziesz w stanie do mnie przyjść? A może ja wpadnę do ciebie?- zupełnie zapomniałem, że umówiłem się dzisiaj z Jungkookiem. Z racji tego, że on ma własny dom wolałem iść do niego, ponieważ moja rodzina jest zbyt gościnna i niewiadomo co by wymyślili. -O której mam u ciebie być? -Jeśli dasz radę to od razu po szkole, wszystko przygotowałem rano. -Dobrze, tylko dam znać mamie. -Już nie mogę się doczekać.- powiedział podekscytowany z wymalowanym tzw. bananem na twarzy. Ciekawi mnie co takiego przygotował. Po zakończonych lekcjach udałem się do miejsca, w którym zawsze przebywam na przerwach, prawie nigdy nikt tam nie przychodzi. Powiadomiłem rodzinkę o tym, że idę po szkole do kolegi i nie wiem kiedy wrócę. Z nimi nie było problemu, szybko to załatwiłem. Ale był jeszcze Jackson, cały czas utrzymuję z nim kontakt. Bardzo dobrze nam się rozmawia, nie chciałbym skończyć tej znajomości, ale nie chcę także się zbyt do niego przywiązywać. W końcu nigdy się nie widzieliśmy, nawet nie wiemy jak wyglądamy. Wszedłem szybko na czat i napisałem. Kunpimook: Jesteś? Gołąb: Właśnie miałem pytać o to ciebie. Kunpimook: Słuchaj dzisiaj raczej nie będę mógł pisać. Gołąb: Dlaczego? Kunpimook: No, bo... Umówiłem się z kolegą. Gołąb: Kolegą? Haha, ciekawe. Kunpimook: Naprawdę, to tylko kolega. Gołąb: Nie musisz mi się tłumaczyć ;) Baw się dobrze. Kunpimook: Dziękuję! Miłego popołudnia. Schowałem telefon do kieszeni i zacząłem zmierzać pod drzwi wyjściowe ze szkoły. Tam czekał już na mnie uradowany Jungkook. Idąc do niego z daleka widziałem jak podbiega do niego grupka dziewczyn. Wyglądały bardzo młodo, więc podejrzewam, że były z młodszych klas. No tak... w końcu jest sławny. Kiedy zauważyłem jak jedna z nich wdzięczy się i próbuję w każdy możliwy, ale niewinny sposób go dotknąć gotowało się we mnie. Podszedłem trochę bliżej, jednak dziewczyny nie dawały mu spokoju. Chłopak wreszcie odgonił się od nieznośnych fanek i z podekscytowaniem dał mi znać wzrokowo, że już idziemy. Całą drogę mówił mi jakie sukcesy odnosi z zespołem. Wspomniał nawet, że kiedyś chciałby mnie z nimi zapoznać. Mam wrażenie, że nie polubiliby mnie... w końcu jestem zwykłym człowiekiem. Gdy byliśmy na miejscu było coś około godziny siedemnastej. Jungkook zaproponował, że możemy przejechać się rowerami. Właściwie przydałby mi się jakiś ruch, jestem strasznym leniem. Chłopak miał przygotowane dwa rowery, jeden jego, a drugi z wypożyczalni. Zaskoczył mnie tym trochę, ale sam mówił, że od rana jest gotowy. Jechaliśmy wzdłuż rzeki Han. Bardzo urokliwe i piękne miejsce. Całą wyprawę radośnie o wszystkim dyskutowaliśmy. Nigdy bym nie pomyślał, że potrafię się z nim tak dobrze bawić. Jeździliśmy jakieś dwie godziny, nogi mi już odpadały. -Kookie, wracajmy!- krzyczałem zdyszany. Chłopak zatrzymał się rowerem kilka metrów przede mną i obrócił w moją stronę. -Co? Dlaczego? -Nie mam siły!- Jungkook podjechał bliżej podając mi butelkę z wodą. Upiłem łyk i uśmiechnąłem się. -Możemy wracać, ale...- spojrzałem na niego pytająco.- Ścigamy się!- wykrzyczał pośpiesznie ruszając w stronę domu. -Oszalałeś!- próbowałem dogonić chłopaka. Niestety bez skutku, był zbyt szybki. Od zawsze był miłośnikiem sportu i nigdy nie tracił kondycji, a odkąd jest w zespole ćwiczy ciężej. Nie mam z nim żadnych szans. Kiedy zaprowadziliśmy rowery do garażu poszliśmy prosto do domu. -Padam.- powiedziałem rzucając się na kanapę w salonie. Chyba poczułem się za bardzo jak u siebie, ale Jungkook zaśmiał się. -Chcesz coś jeść, albo pić?- uniosłem się do pozycji siedzącej i nabrałem zastanawiającej się miny. -A co masz dobrego? -Chodź i zobacz.- niechętnie ruszyłem do kuchni gdzie znajdował się Jungkook. -Możemy zamówić pizze jeśli chcesz, albo cokolwiek innego.- jaki jest kochany... przez chwilę myślałem, że zaprasza mnie do siebie, bo chce mnie jakoś upokorzyć żeby mieć się z czego pośmiać, ale nie widziałem w tym sensu, więc szybko odrzuciłem od siebie te myśli. Był dla mnie taki miły... postanowiłem, że też pokażę mu swoją lepszą stronę, o ile taką mam. -Zamówmy pizze rzeźnicką.- powiedziałem pokazując na ulotkę z pizzerii, która leżała na blacie. -O tak! To moja ulubiona.- chłopak złapał za telefon i zaczął zamawiać. Ja tym czasem przyglądałem się jego idealnej sylwetce. Niby miał na sobie dres, ale wyglądał w nim bardzo dobrze. Jeszcze ta jego urocza, ale jednocześnie bardzo męska twarz... podobał mi się i muszę to przyznać. Podczas czekania na pizze Jungkook zabrał mnie na balkon, z którego miał piękny widok na Seul. Strasznie mu zazdroszczę takiego mieszkania. Stanąłem przy barierkach i zachwycałem się widokami oraz letnim powiewem wiatru jaki czułem na skórze. Nagle niewiele wyższy ode mnie chłopak stanął za mną i wtulił w moje plecy. Poczułem, że serce zaczyna bić mi szybciej, ale jednocześnie zrobiło mi się bardzo przyjemnie. -Co ty robisz?- zapytałem śmiejąc się. -Cieszę się, że tu jesteś, dziękuję.- mówił nie przerywając uścisku.- Nie mów więcej, że nie jesteśmy przyjaciółmi... Zobacz jak jesteśmy blisko ze sobą. -Już dobrze, dobrze.- powiedziałem odwracając się do niego. Zobaczyłem w jego oczach radość i jednocześnie smutek, więc tym razem ja go przytuliłem. Nie widziałem w tym nic dziwnego. Skoro i jemu i mi sprawiało to przyjemność to dlaczego mielibyśmy ją sobie odbierać. Czułem, że ten wieczór minie nam w naprawdę miłej atmosferze. ~~c.d.n~~